kolacja

234 5 0
                                    

po dyżurze
Razem z Martyną przebraliśmy się i wyszliśmy. Bez słowa weszliśmy do mojego samochodu. Przez drogę wymienialiśmy się tylko krótkimi uśmiechami.
- doktorze.. - zaczęła coś mówić.
- może skończmy z tymi tytułami...
- no dobrze, to Wiktor...
- co tam? - spojrzałem na nią kątem oka.
- no bo ja.. nie wiem, jak to powiedzieć, ale... - widziałem, że zrobiła się lekko czerwona - ja cię.. ja się w tobie... no zakochałam... - wyznała.
- to bardzo dobrze się składa, bo ja w tobie też, podobasz mi się odkąd tutaj pracujesz, sam nie wiem, po co tyle czasu zwlekałem - uśmiechnąłem się.
- uff.. bałam się, że jesteś zajęty, że wyjdę na idiotkę...
- coś ty, właśnie miałem ci to powiedzieć na kolacji, ale skoro już zaczęłaś, to chcę żebyś wiedziała, że też cię kocham i chcę spędzić z tobą resztę życia... nie wiem, czy nadaję się na poważne związki, więc narazie będziemy razem jako „chłopak i dziewczyna" a potem pomyślimy... pewnie coś więcej - uśmiechnąłem się, a ona zrobiła to samo.
Po chwili zaparkowałem samochód pod restauracją. Wysiadłem, po chwili pomogłem dziewczynie wysiąść. Przepuściłem ją w drzwiach do restauracji, ona się uśmiechnęła i weszła. Ja wszedłem za nią. Jak usiedliśmy przy podwójnym stoliku, zaczęliśmy sobie patrzeć głęboko w oczy. Po chwili zjedliśmy kolację. Po posiłku, wyszliśmy i pojechaliśmy w kierunku domu Martyny.
pod domem
- dziękuję ci Wiktor za ten wieczór, kochany jesteś - pocałowała mnie w usta.
- mogę ci więcej takich wieczorów robić - uśmiechnąłem się i oddałem pocałunek.
- dobrze, ja spadam doktorku, już późno, a dyżur zaczynam od 7 rano, więc... jeszcze raz dzięki, trzymaj się - wysiadła.
- pa - uśmiechnąłem się.
Chwilę poczekałem aż wejdzie do domu, po czym pojechałem.
kilka dni pózniej, na stacji, Piotr
Siedzę na kanapie, na stacji jest cała ekipa, oprócz Martyny i Wiktora. Zaraz zaczynamy dyżur, a ich jeszcze nie ma. Tylko ja wiem o ich romansie, ale mam zamiar powiedzieć całej ekipie. Myślałem, że mam jakiekolwiek szanse u Martynki, ale jak zauważyłem, że przystawia się do naszego doktora, to straciłem nadzieję. Ale mówi się trudno, niech im układa się jak najlepiej.
- ej Piotrek, wiesz co z Martyną? Ona ostatnio coś z Banachem.. - zaczął Nowy.
- dobrze węszysz, oni są razem - powiedziałem, na co cała ekipa zmierzyła mnie wzrokiem, a Artur upuścił kubek kawy.
- co ty mówisz? Skąd wiesz? Martyna z Wiktorem? To niemożliwe, ja myślałem, że Wiktor bardziej do Anny... - mówił Artur.
- też tak myślałem, ale jak zobaczyłem, jak ona się do niego przystawia, a on nie stawia żadnego protestu, no to... poza tym sami widzicie, ile razem czasu ostatnio spędzają - powiedziałem.
- w życiu bym nie pomyślał... - Kuba spojrzał w podłogę - czyli mamy nową parę w załodze - uśmiechnął się.
- na to wychodzi - spojrzałem na niego.
Po chwili Wiktor z Martyną weszli na stację.
- no doktorze, ruchy, ruchy, za 3 minuty zaczynamy... - zaśmiałem się.
- Piotrek... no - Wiktor zmierzył mnie złowrogim spojrzeniem.
- spokojnie, doktorze...
Wiktor
Przebrałem się i poszedłem zrobić sobie kawę. Po chwili usiadłem przy stole i zacząłem sączyć napój. Nie posiedziałem długo, bo zaraz dostaliśmy wezwanie:
- 21s, zgłoś się - powiedziała Ruda.
- zgłaszam się, 21s - odpowiedziałem.
- macie wypadek samochodowy na świętokrzyskiej 67, jest dwóch poszkodowanych, wzywam drugi zespół
- przyjąłem, jedziemy - schowałem radio - Martyna, Piotr, słyszeliście - wyszedłem z bazy, a za mną ratownicy.
w karetce
- doktorzeeee...? - zaczął Piotr.
- co jest? - spojrzałem na niego.
- a to prawda, że kręci doktor z Martynką?
- nie kręcę, tylko jestem z nią w związku... skąd wiesz?!
- trudno nie zauważyć, doktorze...
- serio?
- serio, serio...
Martyna z tyłu zaczęła się śmiać, ja się odwróciłem i uśmiechnąłem się do niej.
- ja wiedziałam Wiktor, że to się wyda... a nie chciałeś tego, haha - dalej się śmiała.
- mogłem się tego spodziewać Martyna, mogłem się spodziewać.. - pokręciłem głową.
na miejscu
Zaraz za nami przyjechał zespół Artura. My zajęliśmy się młodym chłopakiem, zapewne synem kierowcy. Nie było z nim za dobrze, zatrzymał nam się na 5 minut, potem dostał drgawek. Zabraliśmy go jak najszybciej do szpitala.




kolejny rozdział sry za błędy

 Martyna & Wiktor Where stories live. Discover now