bliższe spotkanie

339 5 1
                                    

Właśnie zaparkowałem samochód przed stacją. Mam jeszcze 10 minut do dyżuru. Zawsze byłem trochę wcześniej, ale dzisiaj musiałem odwieść córkę do szkoły. Wysiadłem, zamknąłem samochód i poszedłem w stronę stacji, ale za sobą usłyszałem głos Martyny:
- dzień dobry doktorze!
Odwróciłem się w tamtą stronę, ratowniczka właśnie postawiła rower na stojaku.
- cześć Martyna - uśmiechnąłem się do niej.
Po chwili podeszła do mnie.
- co tam u pana? - uśmiechnęła się.
- wszystko w porządku, jak najbardziej, a u ciebie?
- też wszystko dobrze..
- no to fajnie
Martyna od jakiegoś czasu mi się podoba. W zasadzie odkąd zaczęła u nas pracować, wpadła mi w oko. Narazie za bardzo nie daję tego po sobie poznać, bo gdzie taka ładna i młoda kobieta chciałaby takiego starucha, jak ja. Ją pewnie kręci Piotrek, on jest młody, nawet do niej pasuje, przynajmniej ja tak sądzę. Na Martynę każdy facet lubi sobie popatrzeć i zapewne nie jeden by się za nią brał, więc chcę jak najszybciej powiedzieć jej, co do niej czuję, ale jednak trochę się boję jej rekacji, że mnie wyśmieje.
Martyna
Wiktor mi się podoba, ale boję się tego przyznać, boję się mu o tym powiedzieć. Pewnie ma już jakąś na boku, w końcu raczej każda by go chciała. Przystojny, w dodatku lekarz, czego chcieć więcej. Od jakiegoś czasu zauważyłam, że Piotrek zaczął się do mnie przystawiać, ale ja za bardzo nie zwracam na niego uwagi, bo jak się wezmę za niego, to stracę szanse u Wiktora. Nie, że mam coś do niego, bo Piotrek jest przystojny i w ogóle, ale trochę nie w moim typie. A Wiktor... Wiktor jest idealny, to właśnie z nim chciałabym spędzić resztę życia, ale boję się, że to raczej nigdy tak nie będzie. Boję się z nim o tym porozmawiać, boję się jego reakcji. A co, jak ma już inną i wyjdę na idiotkę? Będę miała jeszcze problemy z tą lalusią. Usiadłam na kanapie i zaczęłam przeglądać telefon. Po chwili usiadł przy mnie Wiktor. Serce zaczęło mi mocniej walić, w końcu był bardzo blisko mnie, bałam się, że czegoś się domyślił.
- możemy porozmawiać? - zapytał półgłosem.
Schowałam telefon i spojrzałam na niego pytającym wzorkiem, ale w głębi miałam strach.
- jasne, coś się stało, doktorze?
- nie.. znaczy...tak.. znaczy nie wiem... - nie wiedział, jak zacząć.
-  niech pan mówi, o co chodzi?
- masz dzisiaj wolny wieczór po dyżurze? Z tego co wiem, kończymy tak samo.. - zrobił się lekko czerwony.
- tak, jestem wolna, niczego na dzisiaj nie planowałam, a co? - dobrze wiedziałam, że próbuje się ze mną umówić, więc nie chciałam mu tego zepsuć.
- może... wyskoczymy gdzieś razem? Jakaś restauracja?
- no jasne, czemu nie - uśmiechnęłam się do niego.
- to super.. po dyżurze jedziemy
- ale.. ja jestem rowerem..
- a jak to problem? Wsadzimy go do auta, a potem podwiozę cię do domu
- no dobrze...
Uśmiechnął się i poszedł zrobić sobie kawę. Nie kryję szczęścia. Bardzo się cieszę, że spotkam się z nim sam na sam. Może on też coś do mnie czuje? Nie... to raczej przyjacielski wypad... w końcu od początku mnie lubił.
Wiktor
Udało mi się. Umówiłem się z Martyną. Tylko to dopiero część
tego, co chcę zrobić.. w restauracji mam zamiar jej powiedzieć, co tak naprawdę do niej czuję. Może ona też coś tam.. nie, raczej niee... ona mnie tylko lubi, w końcu jesteśmy razem w zespole..




rozdział krótki, to tak na początek... podoba wam się coś takiego? piszcie swoje opinie, sry za błędy

 Martyna & Wiktor Where stories live. Discover now