– Ej, no nie płacz! – powiedział Sai, biorąc na ręce Inojina.
Już od półtorej godziny zajmował się dwójką dzieci. Swoim synem i Shikadaiem. Dlaczego oni nie chcieli przestać płakać? Zastosował już chyba wszystkie rady z różnych książek i nadal nic!
Został wydelegowany do tej „misji" przez Ino, która uznała, że ktoś musie zająć się dziećmi. Wszyscy mieli w tym momencie spotkanie na temat przyjęcia ślubnego dla Naruto i Sasuke. Sam też bardzo chciał pomóc, ale Ino brutalnie wytknęła mu, że jego pomysły w tym wypadku nie zadziałają. Niby dlaczego? Miał świetnie pomysły. Pisał przecież poradniki. Rozwiązywał każdy problem na miejscu. Jak wtedy, na ich własnym ślubie, gdy przyniósł Naruto i Hideakiemu linijkę, chcąc rozwiązać spór.
– Nie, no błagam – jęknął, gdy Shikadai zaczął płakać jeszcze głośniej.
Za co go to spotkało. No za co?
Wziął na ręce ich obu i podszedł do okna.
– Patrzcie – mówił, naprawdę nie wiedząc już, co robić. – Słoneczko świeci, ptaszki latają, Gaara...
Zaraz, co? Gaara? Też miał pod opieką dwoje dzieci, ale one nie płakały. I leżały na... piaskowej chmurze?
Sai zabrał smoczki i już po chwili znalazł się na dole.
– Jak ty to robisz? – zapytał, bo był już naprawdę w desperacji, gdy dwoje maluchów wydzierało mu się do ucha tak głośno, że zaraz, jak tak dalej pójdzie, straci słuch.
Gaara uśmiechnął się i rozszerzył chmurę piasku, która kołysała się lekko.
– Połóż ich obok Gakury i Saary. Uspokoją się – powiedział. – Tylko ani słowa Sakurze, bo ona uważa, że to pójście na łatwiznę.
Sai, po chwili, gdy ze zdziwieniem zauważył, że to faktycznie działa i dzieciaki powoli zasypiają, odwrócił się znów w stronę Gaary.
– Co w ogóle tu robicie? Ino mówiła, że przyjedziecie dopiero na ślub.
– Sakura dostała list od Ino, że szykują Naruto i Sasuke niespodziankę. I uparła się, że musi w tym pomóc – wyjaśnił Gaara. – Musiałem wziąć urlop, za co Rada najchętniej by mnie zasypała w tym piasku. Ale w sumie to wiekopomna chwili, a oni sobie jakoś poradzą.
– Napiszę o tym książkę. – Sai skinął głową. – W końcu dwie legendy, które chciały się kiedyś pozabijać, biorą ślub. O właśnie, coś ci pokażę! – Sai wyjął swój skoroszyt, w którym trzymał różne szkice. – Patrz, to Naruto i Sasuke. Rysunek jednej z dziewczynek, z którymi miałem warsztaty.
Gaara wziął do ręki kartkę i jak prawie nigdy, parsknął śmiechem.
– Nie sądzę, że ubierze się w sukienkę. Ehh – westchnął. – Długo się z nim nie widziałem. Będę musiał go odwiedzić i zaprosić na czarkę sake.
*
– Sasuke, zostaw już te zwoje. – Naruto władował mu się na kolana, obejmując jego biodra swoimi. – A jak już zostanę Hokage, to będziesz do mnie mówił Hokage-sama? – zapytał, wciąż ubrany w płaszcz swojego ojca.
– Nie.
– Nie? – Naruto pocałował go. – Ale to takie ekscytujące. No weź!
Sasuke odłożył zwoje i spojrzał na niego. Naruto cieszył się jak dziecko z tego prezentu od Kakashiego.
– Dobra. – Przewrócił go tak, że leżał pod nim. – Ale tylko wtedy, gdy będziemy w gabinecie. Wtedy wylądujesz na biurku, a ja obiecam ci, że cię zerżnę, Hokage-sama.
![](https://img.wattpad.com/cover/222515138-288-k331392.jpg)