Rozdział 7

521 37 17
                                    

Po skończonym śniadaniu Harry poszedł odrobić pracę domową, ale wgl nie mógł się skupić i ciągle myślał o czymś innym. Po godzinie męczenia się stwierdził, że już nie da rady i zaczął myśleć nad słowami Dracona. Myślał o tym jak dowiedzieć się czy Ron jest gejem bo Harry twierdził, że ta dwójka do siebie pasuje i wymyślił plan jakby to od niego wyciągnąć. Wybraniec twierdził, że słowa pijanych to myśli trzeźwych. Bliznowaty poszedł szybko do Wielkiej Sali i zauważył Hermionę krzyczącą na jego przyjaciela.
-O co tym razem poszło?- zapytał Harry siadając przy stole.
-Nie wiem znów się o coś przyczepiła, a ja nawet nie wiem o co.- odpowiedział wkurzony Ron.
-Ronaldzie! Dobrze wiesz o co poszło, możesz nie zdać z eliksirów i musisz się zacząć się uczyć!- odparła również wkurzona Hermiona.
-To już chyba mój problem czy zdam, czy nie.- krzyknął rudowłosy, po czym wyszedł z Wielkiej Sali i skierował się w stronę dormitorium Gryffindoru.
-Spokojnie, przejdzie mu.- powiedział szybko Harry i poszedł śladami przyjaciela.
Wybraniec wszedł do pokoju jego i Rona i usiadł przy nim.
-Rozumiem cię stary, ona już taka jest... może pójdziemy na piwo i trochę się rozluźnisz?- zapytał bliznowaty.
Ron odrazu się zgodził i razem z Harry'm poszli na piwo. Wybraniec oczywiście tylko udawał, że pił, ponieważ gdyby on się też upił to by nic z Rona nie wyciągnął.
-Ron... masz kogoś na oku? W sensie czy ktoś ci się podoba z chłopaków?- powiedział Harry.
-Aaa no tak, wiesz ten jak on się nazywał? Eee no Blaise, on jest fajny i mi się podoba.- odpowiedział totalnie pijany Weasley.
-Tak!- odparł bliznowaty.
-Co?- zapytał rudowłosy.
-Nie nic, chyba już musimy się zbierać, za bardzo się upiłeś stary.- powiedział wybraniec, wziął pod ramię przyjaciela i skierował się w stronę Hogwartu.
Ron w trybie natychmiastowym położył się spać, a Harry szybko poszedł do Wielkiej Sali. Właśnie w tym czasie był obiad, dał znak Malfoy'owi, żeby poszedł za nim i poczekał za drzwiami.
-Hej Harry, wołałeś mnie?- zapytał Draco.
-Tak, wiesz co? Ron jest gejem i podoba mu się Zabini.- odpowiedział bliznowaty.
-Naprawdę?- powiedział Ślizgon.
-Tak!- nie mal, że gryfon krzyknął.
-To naprawdę super wiadomość, Blaise'owi napewno się to spodoba!- odparł blondwłosy.
Chłopcy pożegnali się i usiedli przy swoich stołach. Po skończonym obiedzie wybraniec był bardzo zmęczony, poszedł śladami Rona, położył się i zasnął. W czasie kiedy dwóch gryfońskich przyjacieli smacznie sobie spali Hermiona Granger i Pansy Parkison szły korytarzem zamyślone nie wiedząc co się zaraz wydarzy. Obie były tak bardzo zamyślone, że nie wiedząc kiedy, wpadły na siebie i obie się przewróciły. Pierwsza zerwała się na nogi Hermiona, a Pansy do której nadal nie docierało co się właśnie stało siedziała na podłodze. Dziewczyny nie wiedziały na kogo wpadły.
-Bardzo przepraszam... Parkison?!- zapytała gryfonka.
-Eee tak... znaczy Granger?!- odpowiedziała podniesionym głosem ślizgonka.
Granger mimowolnie się uśmiechnęła i podała rękę rywalce.
-Co ty robisz?- odparła zdziwiona Parkison.
-Pomagam ci wstać.- odpowiedziała spokojnie Hermiona.
-Mi? Chyba coś ci się stało po upadku, przecież to ja Pansy Parkison.- odparła Pansy nie za bardzo rozumiejąc całą sytuację.
Jednak w końcu skorzystała z pomocy gryfonki, chciała coś powiedzieć, ale jednak zdecydowała się na milczenie i odeszła.
-Czekaj!- zawołała Granger.
Ślizgonka odwróciła się i zobaczyła Hermionę biegnącą w jej stronę i przytulającą ją.
-Co ty odwalasz Granger?!- zapytała Pansy, ale nie wyrywała się z uścisku.
-Muszę ci to powiedzieć... odkąd cię pierwszy raz ujrzałam zakochałam się w tobie szaleńczo i nie mogę przestać o tobie myśleć.-odpowiedziała z łzami w oczach gryfonka po czym przestała przytulać ślizgonkę.
-Przepraszam cię bardzo, wiem, że ty mnie nie kochasz, ale nie mogłam się...- odparła Hermiona, ale nie zdążyła dokończyć, ponieważ ślizgonka pocałowała ją.
-Moim rodzicom się to nie spodoba, ale mam ich gdzieś.- powiedziała na chwilę odrywając się z pocałunku, ale po chwili znów całując Granger.
Dziewczyny po bardzo długim pocałunku rozeszły się bez słowa w różne strony bo przecież w miłości nie potrzeba żadnych słów i skierowały się w stronę swoich dormitorium. Hermiona chciała pogodzić się z Ronem i poszła do jego pokoju i Harry'ego, ale gdy weszła zobaczyła, że Weasley śpi, a wybraniec czyta książkę.
-Pozwoliłeś mu się upić Harry?!- zapytała gryfonka.
-Noo tak.- odpowiedział nie przerywając lektury bliznowaty.
Granger przewróciła oczami i próbowała zwalić rudowłosego z łóżka, co po wielu próbach jej się udało.
-Co jest?- krzyknął Ron.
-Ronaldzie Weasley, wiesz, że alkohol ci szkodzi i podczas gdy jesteś pijany nie wiesz co mówisz.- powiedziała gryfonka.
-Yyyy.- odparł Weasley.
-A przy okazji chciałam cię przeprosić.- dodała Hermiona po czym wyszła.
-Ona mnie kiedyś wykończy.- powiedział rudowłosy planując się znów położyć, ale Harry mu przeszkodził.
-Stary! Powiedz Zabiniemu co do niego czujesz.- odpowiedział spokojnie wybraniec.
-Ale o co ci chodzi? Przecież ja do niego nic nie czuję.- odparł Ron pocąc się.
-Dobrze wiesz co do niego czujesz, spokojnie on to odwzajemnia!- powiedział Harry po czym wstał i pociągnął przyjaciela do wyjścia.
Szli korytarzem i ku ich szczęściu zobaczyli Blaise'a w oddali.
-Ej Zabini!- krzyknął wybraniec.
Wywołany Ślizgon odwrócił się i spojrzał na Harry'ego pytającym wzrokiem.
-Ron chce ci coś powiedzieć.- odparł bliznowaty zbliżając się do Zabiniego.
-Co takiego?- zapytał czarnoskóry nie odrywając wzroku z Weasley'a.
-Bbo ja się w tobie zakochałem.- odpowiedział rudowłosy wpatrując się wzrokiem który nie może kłamać w Blaise'a.
Na te słowa Ślizgon przytulił Ron'a i Harry wiedząc, że jest tu nie potrzebny poszedł do dormitorium. Harry do wieczora siedział w pokoju rozmyślając nad różnymi sprawami i wreszcie skierował się do Wielkiej Sali na kolacje. Kiedy szedł do niej zauważył jego chłopaka stojącego na krawędzi parapetu.
-Draco! Co ty robisz? Proszę cię zejdź.- starając się mówić spokojnie powiedział wybraniec.
-Byłeś bardzo dobrym chłopakiem Harry! Naprawdę cieszę się, że mogłem być z tobą, ale nie umiem zabić Dumbledore'a i na mnie już czas.- odpowiedział Malfoy ze łzami w oczach.
-Nie mów tak! Pomogę ci naprawdę, będzie już dobrze tylko błagam cię zejdź!- odparł Harry.
Ślizgon popatrzył na wybrańca wzrokiem który mówił wszystko i... skoczył. Bliznowaty szybko podbiegł do parapetu i w ostatniej chwili złapał za rękę Malfoy'a. Niestety Harry był drobnym chłopcem i nie wytrzymał. Obaj zlecieli z dachu i nie przeżyli upadku. Po tym wypadku cała szkoła została poinformowana o tragedii i przyjaciele Harry'ego i Dracona całymi dniami płakali i bardzo tęsknili za przyjaciółmi.

Drarry... I'm only humanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz