Rozdział 2

672 50 6
                                    

Draco patrzył nieruchomo na Harry'ego i się w niego wtulił.
-Potter...- powiedział niepewnie blondyn.
-Tak?- zapytał wybraniec.
-Nie jestem pewny, że ciebie chciałem zobaczyć jaką ostatnią osobę którą zobaczę- zaczął Ślizgon.
-O co ci chodzi?- odparł zdziwiony gryfon.
-Nic, nic- odpowiedział Draco po czym wstał.
-Dziękuję ci, Harry Potterze.- powiedział szybko blondyn i odszedł.
Harry patrzył na niego tak długo, że dopiero jak Ślizgon zniknął za rogiem bliznowaty się otrząsnął. Wyszedł z ciemnej uliczki i usiadł przy wyznaczonym miejscu czekania. Czekał tak jeszcze 10 minut gdy jego oczom ukazały się znajome twarzy.
-Skończyliśmy już zakupy Harry- powiedziała Hermiona.
-Tak, dobrze idziemy już do domu?- zapytał smutnym głosem wybraniec.
-Stary, znów coś cię gryzie?- odparł Ron.
-Ta... znaczy nie, chodźmy już!- odpowiedział podniesionym głosem bliznowaty.
Cała rodzina Weasley'ów, Harry i Hermiona szli przygnębieni w kierunku komina. Tym razem proszek Fiuu działał jak należy i wszyscy bezpiecznie przeleportowali się do domu Weasley'ów. Harry padł zmęczony na łóżko licząc, że zaśnie, ale niestety tak się nie stało. Jego przyjaciele próbowali go jakoś rozweselić, ale Harry mówił, że jest bardzo zmęczony i próbuje zasnąć. Zrezygnowana Hermiona postanowiła, żeby Ron zaczął się uczyć na nowy rok szkolny i kazała mu wkuwać eliksiry. Godzinę później Harry zszedł ma dół do kuchni i wziął „Proroka Codziennego". Bliznowaty czytał lecz nic ciekawego tam nie było do momentu w którym wybraniec nie zauważył pewnego zdjęcia i podpisu. Na fotografii ukazał się widok czarodzieja który próbuje skoczyć z dachu... i był to Draco Malfoy. Harry nie wierzył własnym oczom i powoli zaczynał rozumieć słowa ślizgona. Wybraniec przeczytał gdzie zaszła cała akcja i, że blondyn przeżył. Bez zastanowienia wziął proszek Fiuu i bez słowa przeniósł się w miejsce zdarzenia. Na miejscu była tam obsada gazety z której przeczytał o tym, grupka czarodziejii, czarownic i rodzina Malfoy'a. Harry wepchnął się w tłum i zauważył poobijanego ślizgona. Gryfon patrzył na niego tak długo aż ludzie się rozeszli i została tam tylko rodzina blondyna.
-Pan Potter?- zapytał Lucjusz, ale Harry nie odpowiedział tylko nadal wpatrywał się w Dracona.
Rodzice Malfoy'a chcieli zabrać go do domu, ale chłopak upierał się, że zostanie i nie skoczy, bo nawet by nie mógł (budynek z którego chciał skoczyć był ogrodzony i stała tam straż). Rodzice w końcu ulegli i wrócili do domu.
-Co się gapisz Potter?- zaczął rozmowę Ślizgon.
-Co ty robiłeś?- odpowiedział Harry.
- Nie powinno cię to obchodzić.- powiedział blondyn.
-Chcę ci pomóc Draco.- odparł czarnowłosy.
-Wątpię, że potrafisz.- odpowiedział Malfoy.
-Proszę, daj sobie pomóc- powiedział wybraniec.
Draco nic na to nie odpowiedział, a Harry pomógł mu wstać. Ślizgon kulał więc bliznowaty pomagał mu iść. Szli tak 5 minut gdy gryfon spojrzał na twarz Dracona, blondyn czując na sobie jego wzrok też zaczął się na niego patrzeć i korzystają z okazji Malfoy pocałował Harry'ego, ludzie się gapili.

Drarry... I'm only humanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz