~1 ~ Mogę Cię odprowadzić?

43 4 19
                                    

Mia

Wchodzę do szkoły ubrana w czarne jeansy, czarny top, i czarną skórzaną kurtkę. Wszystkie spojrzania innych uczniów mojej szkoły kierują się na moją osobę. Obojętnie przechodzę obok nich, kierując się do szafki, żeby wziąść książki na następną lekcję. Nie wiem, czemu ludzie myślą że jestem oschła i wredna, skoro nawet nie poznali mnie od środka. Nie znają mnie, i nie wiedzą co czuję. Odchodzę do szafek, i w momencie gdy kieruję się do sali, dzwoni dzwonek. Wchodzę do sali i Siadam obok Camili, wyciągając z torebki książki na chemię. Nauczycielka wchodzi do klasy, i już widać, że nie ma humoru. Wiem, że znów mnie zapyta, zawsze tak jest jak ma gorsze dni.

-Mia, do tablicy. Wiedziałam że to zrobi. Nie znałam odpowiedzi na żadne z jej pytań. Nawet nie wysilałam  się żeby pomyśleć nad odpowiedzią, bo wiedziałam, że nic z tego nie będzie.

- Siadaj, dostajesz jedynkę. Super kolejna pała do kolekcji.
- Jeśli dostaniesz jeszcze jedną jedynkę, nie zdasz. - Weź się za siebie dziewczyno. Porozmawiam jeszcze z jednym uczciem i jak dobrze pójdzie, dostaniesz od niego korepetycje.
- Słucham? - Odpowiadam naburmuszona. Nie będę uczęszczać na jakieś korepetycje z jakimś kujonem.
- Do dyrektora. - Pokazuje palcem na drzwi.
- No dobra.
Wstaje z ławki po czym kieruję się do gabinetu dyrektora. Już wiem jakie będę plotki następnego dnia. Zawsze tak jest. Ale mniejsza, mam to w dupie. Skroro tak bardzo im zależy, niech gadają, widocznie nie mają własnego życia. Mój monolog myśli przerywa coś, a raczej ktoś. Odbijam się od niego, i prawie upadam na ziemię, jednak w ostatniej chwili silne ramiona mnie oplatają i przyciągają do siebie. Patrzę w górę i nie wierzę własnym oczom. W ramionach trzyma mnie ten kujon. Sean, albo Shean. Ubrany w czarne jeansy, niebieską bluzę i jeansową kurtkę.

- Emmm.... Możesz mnie już puścić? - Patrzę na jego twarz na której pojawił się rumieniec. Czy on się właśnie zawstydził? To słodkie. Nie to wcale nie jest słodkie!

- Yyy, tak już. Tak wogóle jestem Shawn. Wyciąga rękę w moją stronę.

- Tak, tak znam Cię jesteś w równoległej klasie.
- Jestem Mia. - Również wyciągnęłam rękę i uścisnełam jego dłoń, uśmiechając się lekko.

- To ja już będę leciał, miło było poznać. Wyminął mnie i szybkim krokiem ruszył, w zapewne, stronę klasy.

- Dziękuję.- Szepnęłam w stronę w którą poszedł.

W miarę szybko się otrząsnęłam, po czym poszłam dalej. Przed wejściem do gabinetu i zapukałam w drzwi, po czym usłyszałam głośne - proszę!

Otworzyłam drzwi z impetem, i usiadłam na krześle na przeciwko biurka dyrka.

Najpierw spojrzał na mnie , potem wziął filiżankę kawy w dłoń, upił łyk, odstawił naczynie na blat, po czym spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Więc z czym do mnie przychodzisz?
-Więc Panie Dyrektorze, Pani od chemii powiadomiła mnie że prawdopodobnie będę miała lekcje z jakimś k... mądralą. - Uśmiechnęłam się sztucznie oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi z jego strony.
- Aha, więc o to chodzi. Tak przydzieliłem do Ciebie korepetytora. Możesz już wejść - krzyknął tak, żeby zapewne ten, który ma mnie uczyć , bo kto inny słyszał, ale żeby nie było za głośno.
- Więc Panie Dyrektorze kogo będę ucz... Mia?
- Shawn? Chwila co? To on będzie mnie uczył?
- Tak Shawn ma bardzo dobre wyniki w nauce, dlatego napewno pomoże Ci poprawić oceny.
- Ale... Zaczął Shawn
- Nie ma żadnych ale, wracajcie na lekcje.
Nie odezwałam się już do żadnego z nich, tylko wyszłam i odrazu skierowałam się do wyjścia. Marzyłam tylko o tym żeby położyć się do łóżka i żeby nie mieć korepetycji. Idę do domu około 15/20 minut. Wchodzę po schodkach do góry, otwieram drzwi, ścigam buty i plecak, a następnie do szafy chowam płaszcz. Zakładam kapcie i biorę plecak po czym kieruję się do pokoju, a następnie przebieram się w wygodne ciuchy. Idę do kuchni, a na balcie widzę karteczkę z napisem :
,, Obiad jest w lodówce, nie czekaj na mnie wrócę nad ranem, bo mam nockę. Mama <3''

Okej, dzisiaj na obiad pizza mmmm. No dobra koniec tego, jestem głodna. Pizzę wkładam do mikrofali i ją włączam, a w między czasie robię sobie herbatę. Urządzenie się wyłącza, a ja idę po talerz. Wyciągam pizzę, i kieruje się do salonu, aby obejrzeć telewizję. Włączyłam jakiś randomowy serial, i zaczynam jeść.

***

Po zjedzeniu odgrzanego posiłku, poszłam umyć talerz i wlałam sobie wody do kubka, po czym skierowałam się na górę.

Zaczęłam się nudzić, więc napisałam do Cami (mojej przyjaciółki). Wyjęłam telefon z plecaka, po czym wyszukałam kontakt pod nazwą : Cami <3.
I napisałam wiadomość o treści :

Do : Cami <3
Hejka. Chciałbym zapytać się czy zrobimy sobie seans filmowy? Będziesz mogła zostać na noc. Odpisz szybko.

O dziwo, odpowiedziała szybciej niż się spodziewałam.

Od : Cami <3
Jasne, tylko jeszcze się przygotuję, i zapytam mamę. Czekaj na mnie.

Do: Cami <3
Oki, ja jeszcze przejdę się do sklepu, czekam z niecierpliwością.

Nie dostalam odpowiedzi, dlatego postanowiłam, że się przebiorę i pójdę już do sklepu. Wzięłam zwykłe, czarne leginsy, i bluzę oversize po czym zeszłam na dół. Ubrałam płaszcz i trampki po czym wyszłam z domu, kierując się do pobliskiego osiedlowego sklepiku. Osiedla w Toronto są zazwyczaj spokojne, chociaż to raczej zależy od dzielnicy i mieszkańców. Idąc wolnym krokiem obserwuję swoje otocznie.
Po nie długiej chwili do chodzę do sklepu, po czym odrazu kieruję się do mojego ulubionego działu : - słodycze. Tak, to chyba moja największa słabość. Biorę się za szukanie czegoś dobrego. W tym przypadku są to żelki, chipsy i czekolada. W domu napewno też coś znajdę, więc nie biorę nic więcej. Następnie przechodzę do działu z napojami i biorę coca colę zero i zwykłą colę. Gdy kieruję się już do kasy wpadam na kogoś i upadam na tyłek. Syczę z bólu, po czym przypominam sobie o osobniku, przez którego siedzę na zimnych płytkach.
- Matka Cię chodzić nie nauczyła? - Wstaję z podłogi i zaczynam zbierać moje zakupy które rozleciały się na boki gdy upadłam. Potem patrzę w górę i widzę jego :
Wysokiego bruneta z lokami i czekoladowymi oczami w których można się zatracić.
Chwila. Przecież to jest Shawn! On będzie uczył mnie chemii. On stoi w miejscu i patrzy na mnie, a po chwili robi się czerwony jak burak. Nie mogę się powstrzymać i parskam śmiechem, chociaż wiem że to nie odpowiednie w tej chwili. On nadal stoi w tym miejscu, a ja kieruję się do kasy. Gdy już mam wyciągać pieniądze, widzę, że ktoś inny podaje banknot kasjerce. I tym kimś jest Shawn.
- Ale..... - Próbuję coś powiedzieć, lecz on mi przerywa.
- Nie ma żadnego ale, ja płacę. - Mówi stanowczo.

Okej - myślę. Skroro chce, to niech płaci. Kasjerka oddaję mu resztę, a ja kieruję się do wyjścia.
-Przepraszam... - rzuca w moją stronę.
- Przestań mnie przepraszać, tylko naucz się chodzić. - rzucam.
- Więc... Mogę Cię odprowadzić? - pyta z nadzieją w głosie.
- Wiesz, mieszkam niedaleko stąd, więc raczej mogę przejść się sama. - Mówię z nadzieją, że odczepi się ode mnie. Ale niestety, chyba ma inne plany.
- Też mieszkam niedaleko stąd, więc mogę Cię odprowadzić. - Uśmiecha się.
- No dobra. - Mówię, i zaczynam iść w kierunku domu.
Idziemy w stronę mojego domu w niezręcznej ciszy. Zastanawiam się przez chwilę, czy może przerwać ciszę, czy lepiej zostawić wszystko tak jak jest, wybieram tą drugą opcję. Po kilku chwilach jesteśmy na miejscu. Ale tego co zastałam, kompletnie się nie spodziewałam. Cami siedziała na schodach i czekała na mnie. Wygląda ślicznie. Ubraną w jeansową spódniczkę, białą bluzkę, i jeansową kurtkę. Wyglądała po prostu pięknie. Gdyby nie Shawn obok mnie, już dawno strzeliłabym sobie w łeb. Podchodzimy pod bramkę, a gdy Cami nas zauważa, otwiera buzię tak, jak by chciała zrobić z niej litrekę ,, o'', a następnie robi się czerwona jak burak i zaczyna się śmiać.

Hej! Jest to moje pierwsze opowiadanie tego typu. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu, i z chęcią będziecie je czytać. 💕

~Roksii0808

I'll be right beside you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz