Babskie przygody

284 11 0
                                    

Wracając do Ker-Paravelu Julia rozmyślała o całej sytuacji. Nie rozumiała dlaczego Edmund chciał pomóc Czarownicy. Nawet nie chciała na niego patrzeć. Zuzia szła obok niej, starając się wymyślić jak pocieszyć Julię. Za nimi szedł Piotr, i Edmund trzymający Filipa za grzywę. Szli z ciszy aż Piotr podszedł do Julii i poprosił żeby Zuzanna zostawiła ich samych.
- Ta sytuacją... Wiem że jesteś zła na Edmunda ale... On musi Ci to wytłumaczyć, i przyznać się do czegoś. - powiedział Piotr. Julia nic nie odpowiedziała.
- To już raz się stało. Ta ściana i... To wszystko. Czarownica prawie przekonała mnie i Kaspiana żebyśmy oddali kroplę krwi. Ja nie pamiętałem o tej sytuacji, do dziś. - ciągnął Piotr - Kojarzysz Kaspiana? Nie? To niedługo go poznasz... Wtedy to Edmund zrobił to samo co Ty, czyli przebił ścianę mieczem.
- Aha? Dlaczego nie zrobił tego dzisiaj? - zapytała Julia takim tonem który mówił że to pytanie retoryczne. Nie chciała więcej tego słuchać, więc odeszła od Piotra. Kątem oka widziała że Edmund się na nią patrzy, zignorowała to. Kiedy wreszcie dotarli do zamku Edmund spojrzał Julii prosto w oczy.
- Julka... - zaczął. Julia udawała że nie słyszała, i poszła do swojego pokoju. Przez następne parę dni nie rozmawiała z Edmundem ale za to spędziła dużo czasu z Zuzią i Łucją. Chodziłi na herbatkę do Pana Tumnusa, strzelały z łuku, plotły sobie nawzajem warkocze (najwięcej roboty było z włosami Julii bo jej włosy sięgały prawie do kolan), spacerowały po lesie niedaleko zamku i odwiedzały Zuchona i Truflogona. Pewnego wieczoru kiedy siedziały w pokoju Łucji Zuzia opowiadała o Królu Kaspianie.
- Jest bardzo dzielny, uprzejmy, dobry i też strzela z łuku.
- Zakochała się - wytłumaczyła Łucja chichocząc.
- N-nieprawda - próbowała się bronić Zuza. Julia uśmiechnęła się do niej szeroko.
- I to z wzajemnością - dodała Łucja, ignorując sprzeciw siostry.
- A jak Ci się tu żyje Julio? - zapytała Zuzanna zmieniając temat - W zamku Ker-Paravel?
- Bardzo dobrze. Cieszę się że was spotkałam. - odpowiedziała Julia nadal się uśmiechając. I to była prawda, zzrzyla się bardzo z Łucją i Zuzią. Następnego dnia poszły na targ nad Brodem Beruny. Kupiły sukienki, piękne naszyjniki, wianki i masę innych rzeczy, a wracając spotkały Panią i Pana Bóbr. Chwilę sobie pogadali, ale Pani i Pan Bóbr musieli już iść, kupić nową maszynę do szycia dla Pani Bóbr. Dziewczyny wrócili do zamku przez las. Kiedy wreszcie dotarły do Ker-Paravelu (który jak pamiętacie leży nad morzem), było im tak gorąco że wystarczyło jedno porozumiewawszcze spojrzenie i wszystkie trzy zaczęły biec w ku wodzie. W biegu zdjęły buty i już po chwili brodziły w chłodnym brzegu morza. Chlapaly się nawzajem i śmiały. Po dwóch godzinach wróciły do zamku całe mokre. A przy wejściu stał jeden z doradców Królowych i Króli. Był to Pan Dalius.
- Damą nie wypada się tak zachowywać. - powiedział faun widząc że Łucja i Zuzia były całe mokre i śmiały się głośno. Na Julię nawet nie spojrzał, w końcu nie była "damą".
- Zaraz się przebierzemy - zapewniła go Łucja. I pobiegły do jej pokoju. Zatrzaskując drzwi, Łucja powiedziała:
- Damą nie wypada się tak zachowywać - próbując udawać głos Pana Daliusa, na co Julia i Łucja wybuchnęły śmiechem. Lecz Zuzanna miała minę poważną.
- Łucjo, on ma rację. Jesteśmy Królowymi. - powiedziała poważnym tonem. Julia i Łucja natychmiast przestały się śmiać. Po chwili to Zuzia parskneła śmiechem.
- Nie no, żartowałam! - powiedziała uśmiechając się do Julii i siostry.

Ucieczka z niewoli do NarniiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz