Czyli jak zaplanować opowiadanie, zanim zacznie się je publikować i dlaczego to takie ważne?
Bez względu na to czy opowiadanie piszecie pod wpływem nagłego przebłysku geniuszu czy dla samego pisania, będąc przekonanym, że coś wymyślicie po drodze – zanim opublikujecie cokolwiek, dobrze byłoby zaplanować w większej lub mniejszej mierze całe swoje opowiadanie.
Planu, który ustalicie na początku, nie musicie trzymać się za wszelką cenę, w końcu jeśli pod koniec nagle stwierdzicie, że historia powinna się skończyć inaczej i nie koliduje to w żaden sposób z trzydziestoma rozdziałami, które napisaliście wcześniej, nie ma żadnych powodów, byście odrzucali je tylko dlatego, że wcześniej ustaliliście co innego.
Planowanie jest jednak potrzebne, żeby w ogóle wiedzieć o czym się pisze i nie tracić ochoty, by doprowadzić historię do końca: w końcu jeśli po dziesięciu rozdziałach autor dalej nie wie, o czym właściwie opowiada czytelnikom, prędzej czy później mu się to znudzi albo znajdzie pomysł na lepszą historię, która nie będzie pokrywała się z tym, co do tej pory napisał, co najpewniej doprowadzi do zostawienia opowiadania.
W moim przypadku było dokładnie tak samo: mam za sobą kilkanaście opowiadań, które dochodziły do maksymalnie siedmiu krótkich rozdziałów, bo po prostu sama nie wiedziałam, co miało być dalej, gdy główni bohaterowie już się poznali. Naprawdę, skupiałam się jedynie na tym, by stworzyć bohaterów i ich ze sobą spiknąć, a potem już totalnie nic mnie nie obchodziło.
Teraz, gdy jestem bogatsza o kilka lat doświadczenia, mam zaplanowane wszystkie rozdziały do końca mojego opowiadania i choć czasem naprawdę nie chce mi się już pisać, wiem, że muszę doprowadzić tę historię do końca, bo uważam, że moi czytelnicy zasługują, by poznać zakończenie opowieści, nad którym sama pracowałam. Takie podejście skutkuje tym, że pierwszy raz w życiu jestem dalej niż na początku, a wręcz powoli zbliżam się nawet ku końcowi.
Niektórzy z was pewnie myślą sobie teraz, że gadam głupstwa, bo są przekonani, że mają na tyle silną wolę, że nie będzie żadnych przeszkód w dokończeniu powieści nawet bez jej planu. Uwierzcie mi, to jest naprawdę trudniejsze, niż się wydaje, a dowodem na to jest ilość porzuconych opowiadań, do których już nikt nigdy nie wróci.
Jeśli jednak dalej mi nie wierzycie, spróbujmy inaczej.
Wyobraźcie sobie, że wasze opowiadanie to statek, który po pierwsze musi mieć nazwę – RMS Titanic, HMS Black Prince, cokolwiek, co tylko wam pasuje, po angielsku, po polsku, to nie ma znaczenia, ważne, by pasowało do waszej wizji statku.
Statek ma w planach wyruszyć w podróż, a artykuł o tym z pewnością znajdzie się w lokalnej gazecie, gdzie wymieniona będzie jego załoga, miejsce, z którego wypływa i oczywiście miejsce docelowe. Jeśli jednak właściciel statku sam nie wie, w jakim celu i gdzie wypływa jego statek, wyprawa nie jest ani trochę ciekawa.
CZYTASZ
Poradnik Pozytywnego Pisania
Teen FictionKartezjusz mówił: „myślę, więc jestem". Sokrates mówił „wiem, że nic nie wiem". A ja mówię: piszę, więc robię błędy. Wiem, że robię błędy, dlatego nad nimi pracuję. Poradnik Pozytywnego Pisania to miejsce, gdzie nie będzie piętnowania opowiadań tyl...