Stworzenie Adama

336 47 27
                                    

Czyli jak zbudować człowieka z krwi i kości, gdy żaden z tych produktów nie jest dostępny?

Kreacja bohaterów to zabieg moim zdaniem dość skomplikowany, wymagający umiejętności wczucia się w różne typy osobowości, bardzo często różne od tych, które my sami posiadamy. Ale zanim przejdziemy do tego, jak prowadzić bohatera, by wyglądał jak najbardziej ludzko, kilka powszechnie znanych, ale wciąż istotnych spraw.

Żeby stworzyć bohatera, najlepiej jest zrobić sobie ściągawkę, która będzie odpowiadała na najważniejsze pytania, czyli:

→ Jak się nazywa?

→ Ile ma lat?

→ Gdzie mieszka?

→ Jak wygląda?

→ Czy ma rodzinę? Jeśli tak, w jakich jest z nią stosunkach?

→ Czym się zajmuje? Uczy się, pracuje?

→ Jaki jest? Wybuchowy, nieśmiały, wesoły, arogancki?

→ Czym się interesuje? Ma jakieś hobby, które jest istotne dla opowiadania?

→ Czy ma jakichś przyjaciół? Jeśli tak, jakich? Jeśli nie, dlaczego?

Każdy człowiek ma imię, nazwisko, rodzinę i jakąkolwiek cechę charakteru – a jeśli którejś z tych rzeczy nie posiada, na przykład imienia, bo wychowały go wilki albo rodziny, bo na przykład wszyscy umarli, to trzeba opisać dlaczego tych rzeczy nie ma.

Bez przemyślenia tych wszystkich aspektów nie zbudujecie realnego człowieka, takiego z krwi i kości, który wydaje się istnieć naprawdę, a nie tylko na stronach waszego opowiadania.

Wierzę jednak, że wszyscy macie tego świadomość, dlatego teraz pora na ważniejsze pytanie: jak podczas pisania kreować takiego bohatera, żeby wydawał się jak najbardziej ludzki?

Przede wszystkim najważniejsza jest świadomość, że choć jest to wasz bohater, protagonista, ktoś kim być może chcielibyście być albo już jesteście, jeśli opieracie wasze postacie na was samych, mimo wszystko jest to człowiek, który jest w stanie robić błędy i zachowywać się po prostu źle.

Autorzy mają tendencję do idealizowania swoich postaci, czego absolutnie nikomu nie można zabronić, bo jest to na swój sposób uzasadnione – prawie każdy pisząc opowiadanie ma cichą nadzieję, że wszyscy czytelnicy polubią głównych bohaterów.

W końcu hej, jak czytać historię kogoś, kogo się nie lubi? No przecież się nie da!

Problem polega jednak na tym, że nie da się dogodzić wszystkim, a są takie momenty, że nie można dogodzić nikomu.

Nie zliczę nawet, ile słyszałam już komentarzy, że moi bohaterowie zachowują się tak, a nie inaczej, że w sumie to „lubię ją, ale to co ona teraz zrobiła to jakaś masakra" i to jest jak najbardziej w porządku. Czytelnik ma prawo aprobować niektóre działania bohatera i krytykować inne, bo bohaterowie nie są idealni – to tylko ludzie, może i istniejący jedynie w głowie autora, ale wciąż ludzie, którzy mają prawo mieć swoje humorki, nie wiedzieć, że takie zachowanie jest złe lub po prostu zrobić coś, czego potem będą żałować.

Niech pierwszy kamieniem rzuci ten, kto nigdy pod wpływem emocji nie zrobił czegoś głupiego. Śmiało.

Dlaczego więc odbierać tę możliwość bohaterom, tylko po to, by ktoś nie skrytykował ich nieodpowiedniego działania? Piszemy o ludziach, nie o cyborgach i właśnie takie skłonności do pomyłek i błędów są tym, co czyni ich barwnymi, ciekawymi i żywymi.

Zniszczyć komuś dzień może nie tylko tleniona blondyna, która jest królową szkoły, ale i na co dzień kochana bohaterka, której akurat puściły nerwy i wyżyła się na kimś, kto akurat się napatoczył. Czy to jest dobre zachowanie? Absolutnie nie. Ale jak najbardziej ludzkie i zdarza się wielu osobom.

Nie tylko antagoniści robią złe rzeczy. Nie tylko protagoniści robią dobre rzeczy.

Lubię wierzyć, że na świecie nie ma złych ludzi i każdy gdzieś w głębi serca ma choć okruszek dobroci, o którym czasem zapomni, dlatego staram się nie umieszczać bohaterów po dwóch przeciwnych stronach – dobrej i złej – ale traktować ich z tego samego poziomu, przynajmniej w niektórych momentach opowiadania. Nawet jeśli początkowo wydaje się, że ktoś żyje tylko dlatego, by non stop naprzykrzać się głównej bohaterce, ostatecznie okazuje się, że ma swoją historię i być może kieruje się jakimiś motywami. Zrozumiałymi lub nie, ale wciąż motywami, które popychają go do takich a nie innych uczynków.

Żeby prowadzić bohatera, trzeba umieć wejść w jego skórę, spojrzeć na świat jego oczami i dać ponieść się wyobraźni, która moim zdaniem jest jednym z ważniejszych, jeśli nie najważniejszym czynników wpływających na pisanie.

W związku z tym mam dla was na koniec małe ćwiczenie: spróbujcie opisać scenę z opowiadania, którego głównym bohaterem jest siedemnastoletnia Catherine. Catherine ma za sobą trudny dzień, nie miała ani chwili, by dać upust swoim emocjom, jest zdenerwowana, sfrustrowana i roznosi ją zła energia, choć na co dzień jest wyluzowaną, fajną dziewczyną. Nagle przez przypadek na jej drodze staje Matthew, wylewając kawę na jej nową, śnieżnobiałą bluzkę. Oczywiście przeprasza ją i proponuje przeprosinową kawę. Opiszcie reakcję Catherine, jej rozmowę z Matthew i co zachodzi między dwójką tych bohaterów.

Jest tylko jeden warunek: Catherine nie może zareagować spokojem i obojętnością ani od razu przyjąć przeprosin Matthew, a mimo to na końcu mają zostać w pozytywnych relacjach.

Spróbujcie w kreatywny sposób pobawić się emocjonalnością Catherine! Powodzenia. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 01, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Poradnik Pozytywnego PisaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz