Dla snape_w_wannie.
Poprawiłaś swój [kolor] plecak przewieszony na plecach. Idąc w tłumie nie wyróżniałaś się niemal niczym, wyglądałaś jak typowa nastolatka. [kolor] włosy opadały ci bezwładnie na ramiona, a dumne [kolor] oczy patrzyły wprost przed siebie. Na stopach miałaś zwykłe, ciemne trapery, a nogi zdobiły [kolor] spodnie. Oprócz tego miałaś na sobie zwykły, rozciągnięty t-shirt oraz ramoneskę kupioną na jednej z ulicznych wyprzedaży. Nigdy nie należałaś do tych bogatych, ale też nigdy nie cierpiałaś z głodu. Twoja rodzina miała dosyć duży dom niedaleko centrum Harlem, jednej z dzielnic Nowego Jorku. Jednak mimo tego, że dom był przytulny, to jednak wolałaś przesiadywać w bibliotece aż do jej zamknięcia. Miałaś ten pech, że ta w której do tej pory siedziałaś była zamknięta na najbliższe dwa tygodnie, dlatego postanowiłaś obczaić część pozostałych bibliotek. Dzisiaj na twój cel padła największa biblioteka w całym Nowym Jorku. Weszłaś powoli do biblioteki, cisza jaką tam zastałaś była wybawieniem dla twoich uszu. Ruszyłaś do twojego ulubionego działu, powieści kryminalnych. Oczywiście kochałaś książki niemal każdego typu, jednak to kryminały w ostatnim czasie zawładnęły twoim sercem zgorzkniałym od fanfików. Podeszłaś do najbliższego regału biorąc przypadkową książkę i ruszyłaś do długich stołów. Miałaś szczęście bo jeden był niemal pusty. Niemal? Siedział bowiem przy nim przystojny chłopak, część niesfornych blond włosów opadała mu na twarz. Wzrok błękitnych tęczówek zza okularów, zdawał się zauważać jedynie tekst grubego tomiska, trzymanego w jego rękach. Ubrany był w biały t-shirt i granatowe jeansy, na oparciu jego krzesła wisiała zwykła, granatowa kurtka. Usiadłaś po drugiej stronie stołu, zwracając tym samym jego uwagę, jednak nie odezwał się ani słowem. Nie spojrzałaś na niego więcej tego dnia, w przeciwieństwie do niego. Sam blondyn zaskoczony był widokiem tak pięknej dziewczyny czytającej książki, bowiem do tej pory nie widział w tej bibliotece żadnej, która mogłaby się z tobą równać. I tak mijały kolejne dni, przez cały tydzień siedzieliście przy tym samym stoliku, na tych samych miejscach. Od czasu do czasu, jedno z was przyłapywało drugie na patrzeniu się na nie. Pewnego dnia, kiedy miałaś zamiar wracać do domu, podszedł do ciebie tajemniczy chłopak siedzący dzień w dzień przy tym samym stoliku co ty. Usiadł na przeciwko ciebie, widząc jak zamykasz książę A. Christie. Spojrzał się swoim błękitnym wzrokiem prosto w twoją twarz.
-Hej, jestem Ash. - Powiedział zaskakując cię tym. Można powiedzieć, że był chyba jedynym chłopakiem(lub nawet człowiekiem w twoim wieku), który się do ciebie odezwał. Oczywiście nie licząc takich typowo szkolnych sytuacji. Zamrugałaś parę razy i z szeroko otwartymi oczami odparłaś:
-[reader].-Uśmiechnął się delikatnie.
-Piękne imię dla pięknej kobiety.-Mówiąc to puścił ci oczka. Otworzyłaś szerzej oczy i nie widziałaś czy masz nie dowierzać oczom czy uszom. Delikatny rumieniec wpłynął na twoją twarz. -Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, żebym porwał cię na kawę.-Zapytał przechylając się delikatnie w twoją stronę. Róż na twoich policzkach stał się bardziej obfity, chłopak widząc go zaśmiał się cicho pod nosem.
-Nie. I tak miałam jeszcze się jej napić przed powrotem do domu... - Mruknęłaś cicho pod nosem.
-To świetnie!
I tak zaczęliście spotykać się coraz częściej, kawa i biblioteka to były wasze obowiązkowe punkty planu dnia. Ostatnio Ash zaczął cię również zabierać do takich miejsc jak Central Park lub wesołe miasteczko, czym byłaś niesamowicie podekscytowana.
Tak było też dzisiaj po wspólnym napoju bogów, chłopak postanowił cię odwieźć do domu. Zgodziłaś się, bo i tak nie miałaś nic do gadania. Lynx jest bardziej uparty niż wszystkie osioły razem wzięte. Zsiadając z jego motora (nie pamiętam czy tak owy miał, ale jeśli nie to teraz zyskał hah) spojrzałaś na dom. Chłopak złapał cię za rękę i poprowadził po same, białe drzwi. Zatrzymał się pod nimi i przyciągnął cię do siebie. Pochylił się nad tobą kładąc jedną rękę na twoim policzku. Nim zdążyłaś cokolwiek sobie uświadomić, blondyn wpił się zachłannie w twoje usta. Otworzyłaś szeroko oczy, po to by chwilę później je zamknąć i oddać się w rytm dyktowany przez wargi Asha. Jego dłonie zawędrowały na twoje biodra, przyciskając cię do siebie. Zarzuciłaś mu ręcę na szyje i wplotłaś swoje drobne palce w jego jedwabne włosy. W tym samym momencie zobaczyłaś jak drzwi się otwierają. Jak na zawołanie oderwaliście się od siebie. Oczy twojego ojca wyrażały więcej niż tysiąc słów.-... ASH?!??
-Max?
×meeega długi dodatek×
-przed rozmową [reader]&Ash-W końcu, Ash postanowił zrobić pierwszy krok, jednak nie miał o dziwo pomysłu jak do tego podejść, bowiem z tego co zauważył byłaś jedyną dziewczyną na którą nie działały jego wdzięki.
Usiadł na skraju łóżka, wzrok swój zawiesił w podłodze. Jego zachowanie zwróciło uwagę, członków jego gangu i Eji'ego, który zmartwiomy zachowaniem Lynx'a jako jedyny postanowił dowiedzieć się co przytrafiło się chłopakowi. Wszedł po cichu do jego pokoju i usiadł obok niego kładąc mu rękę na ramieniu. Ash spojrzał na niego zdziwiony.
-Hej... Ash, co się dzieje? - Zapytał patrząc prosto w jego turkusowe oczy.
-Nic, a co miałoby się dziać? - Odpowiedział pytaniem, marsząc przy tym brwi.
-No wiesz... Ostatnio nie ma cię długo, od rana do późnego wieczora, przychodzisz zamyślony. Nawet z nami nie gadasz. Coś musi być na rzeczy. - Mruknął Eji uśmiechając się delikatnie. - Chcemy ci pomóc.
-Chcecie mi pomóc? W takim razie dajcie mi myśleć. - Warknął Ash i położył się na łóżku, odtrącając przy tym dłoń Eji'ego.
-Wyglądasz jak byś się zako...-Widząc jednak wzrok blondyna wbity w podłogę, przerwał tamto zdanie mówiąc. - Ty chyba nie mówisz serio? Zakochałeś się? - Pytania z jego ust, brzmiały bardziej jak stwiedzenia. Nastolatek podsumował to tylko prychnięciem. - Powiedz coś no... Ash. Jeśli nie powiesz mi kim on lub ona jest, to reszta się od razu dowie, że masz kogoś na oku.
-Brawo, wszedłeś na wyższy poziom. Zacząłeś używać szantażu. - Mruknął Lynx, na co japończyk przewrócił tylko oczami.
-No weź, ja nie żartuje. Liczę do trzech... Raz... Dwa...
-Powiedziałbym ci gdybym wiedział. - Rzekł amerykanin, podnosząc się do pionu.
-Czekaj... Jeszcze z nią nie gadałeś? - Powiedział zaskoczony Eji.
-Tak, zadowolony? Kurde jako jedyna dziewczyna, nie zwraca na mnie większej uwagi. Jeszcze nie miałem takiej sytuacji, okej?
-Z chłopakami ci pomożemy! Mógłbyś jej kupić jakieś kwiaty, albo na początku zaprosić na kawę... - I tak czarnowłosy rozpoczął swój niekończący się monolog, którego Ash musiał wysłuchać.-O i chce zostać chrzestnym waszych dzieci!
-Tak... Czekaj co?
——————OdAutora——————
Mam nadzieję, że się podoba. Szczerze mówiąc nie miałam kompletnego pomysłu, więc wyszło jak wyszło.Skargi i zażalenia---————>
CZYTASZ
One shots❌
FanfictionOne shoty na zamówienie z postaciami z: Anime: -Bnha -Kuroshitsuji -Death Note -Naruto -Kamigami no asobi -Yuri on Ice! -Atack on Titan -Mo Dao Zu Shi -Satsuriku no tenshi -Yarichin bitch club -Banana Fish -Spiritpact -Hitorijime my hero -DRAMAti...