Sasori x Male!Reader [Naruto]

901 16 17
                                    

Dla Herbatka_-san-_.

——————————

Siedziałem na obrotowym krześle, które co i róż wprawiałem w obroty za pomocą swojej natury chakry, wiatru. Część Akatsuki, zgromadzona w salonie, posyłała mi rozbawione spojrzenia.

- [Reader]-senpai! Tobi-chan, też tak chce! - Krzyczał miłośnik cukierków, na co westchnąłem.

-Wiesz Tobi, słyszałem, że Lider-sama ma w swoim pokoju tysiące lizaków, dlatego nas tam nie wpuszcza. - Odsłonięte oko zabłyszczało i... tyle widzieliśmy czarnowłosego.

-Wiesz, że Pain go zabije, prawda? - Mruknął Kisame, dłubiąc pałeczkami w talerzu.

-Będzie wiedział na przyszłość, żeby mnie nie słuchać.-Mruknąłem wstając i podchodząc do okna. Dzisiaj był... Czwartek, czyli mój ukochany Sasori  wraca z misji! Znaczy jeszcze nie mój. Jeszcze...

-Co ty tak odpływasz [reader], co? - Zapytała Konan, wyrywając mnie ze swoich myśli.

-A bo ja wiem. - Powiedziałem, kiedy nagle otworzyły się drzwi.

-Wasz zajebisty artysta powrócił!- Krzyknął Deidara wchodząc do środka, wtedy zauważyłem stojącego za nim Sasori'ego w swojej ulubionej marionetce na misje.

-Mistrzu Sasori! - Zawołałem podbiegając do niego. Ten podniósł na mnie wzrok. Deidara westchnął, zrezygnowany.

-[reader], idziesz ze mną do warsztatu. - Warknął Czerwonowłosy idąc do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Bez żadnego słowa dorównałem mu kroku. Cały czas śledziłem kroki lalkarza. Z każdym dniem miałem wrażenie, że jestem coraz bliżej jego. Miałem ochotę złapać go, za jego drewnianą dłoń i nie tylko dłoń... Ale wracając do teraźniejszości. Weszliśmy do jego warsztatu, zamknąłem za sobą drzwi podchodząc do biurka. Sasori zdjął ze swojej marionetki płaszcz i kapelusz. Pomogłem mu wyjść z drewna, tak by móc spojrzeć na jego miękkie, czerwone włosy. Miałem ochotę zanurzyć je w swoich dłoniach, ciągnąć za nie, kiedy....dobra znowu pojechałem. Ubrany był tylko w czarne, luźne spodnie. Aż miałem ochotę je ścią...Stop [Reader]. Za bardzo się dzisiaj zapędzasz.

-Nie odpływaj. - Mruknął Sasori, siadając na krześle. Poszedłem w jego ślady. - Spieprzysz jakąś lalkę, to nie licz, że uratuję cię jeszcze przed liderem.-Warknął lalkarz biorąc do ręki kawałek drewna.

-Hai, Hai, mistrzu Sasori!-Powiedziałem odwracając wzrok. Wtem spostrzegłem nową marionetkę stojącą na półce. Była bardzo detaliczna, mimo swojej niewielkiej wielkości. W pierwszej chwili myślałem nawet, że jest to marionetka przedstawiająca moją osobę, jednak to było nie możliwe. Co takiego było we mnie, że mój lalkofil zwrócił na mnie uwagę? Widząc, że mój wzrok znowu nie kontaktuje, lalkarz już mnie miał opieprzyć, kiedy spostrzegł na co patrzę Przysiągłbym, że gdyby nie to, że jest z drewna, mógłbym dostrzec rumieńce na jego bladej twarzy. 

-Na co się gapisz?-Warknął i nitkami chakry zasłonił półkę, materiałem. Zamrugałem zaskoczony. 

-Ale o co ci chodzi? Ja tylko podziwiam twoją sztukę!-Mruknąłem, nagle poczułam jak chłopak przyciąga mnie do siebie. Sprawił tak bym siedział na jego kolanach. Zarumieniłem się delikatnie.- Co..Co ty robisz?-Zapytałem odwracając wzrok.

-To samo co ty, podziwiam MOJĄ sztukę.-Mruknął, kładąc nacisk na ,,moją". Złapał mój podbródek, tak, by mógł dostrzec najmniejsze szczegół znajdujące się na niej. Przejechał swoimi zimnymi, drewnianymi palcami po moim policzku. -Tylko moją...-Dodał, szepcząc do mojego ucha. Zadrżałem na ten ruch. Nagle złapał gwałtownie mój płaszcz, przyciągając mnie jeszcze bliżej, na tyle ile się jeszcze dało. Wpił się w moje usta zachłannie. Zszokowany otworzyłem szerzej oczy, jednak nieświadomie zacząłem poruszać ustami. Przymknąłem powieki, mając nadzieję, że to nie tylko sen spowodowany cukierkami od Tobi'ego. Zarzuciłem dłonie na szyję artysty, wplatając swoje palce w jego miękkie, czerwone włosy. Jego ręce, natomiast, zaczęły wędrować po mojej talii, natrafiając na zamek płaszcza, odpiął go. Zsunął ze mnie płaszcz, rzucając go na podłogę. Coraz zachłanniej poruszał ustami. Kiedy akcja zaczynała nabierać tępa, nagle poczułem uderzenie w głowę. Poderwałem się do pionu patrząc na artystę. Stał nade mną, w dłoni trzymał dosyć grubą książkę. 

-Nie zasypiaj nad marionetką. -Warknął, kładąc dłoń na mojej głowie. Próbując przyswoić informację, zamrugałem parokrotnie.-O i na następny raz, nie bierz nic od Tobi'ego. Przez sen gadałeś: Jestem twój Sasori, bierz mnie tu i teraz mistrzu, pieprz m....-Cały zarumieniony przerwałem mu.

-Tak zrozumiałem, mistrzu.-Odwróciłem wzrok, zawstydzony. Ten tylko mruknął coś pod nosem i schylił się. -Jak aż tak bardzo mnie pragniesz, czekam na ciebie wieczorem.-Warknął, przygryzając moje ucho. Otworzyłem jeszcze szerzej oczy. Czułem się jakbym trwał w Izanami, tworzonym przez Itachi'ego. Sasori jak gdyby nigdy nic poszedł w stronę zaplecza, zostawiając mnie z moimi własnymi myślami. ...

-Co ja do cholery mam założyć?


____________OdAutora_______________

Mam nadzieję, że się podoba! Jest dosyć krótkie, ale mam nadzieję, że to nie problem!

Skargi i zażalenia -------------------->

One shots❌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz