Był piękny poranek. Chciałam zdobyć się na odwagę i mu powiedzieć. Niestety nie miałam na tyle sił, żeby to zrobić. Czułam, że nie dam mu rady. Wstałam z łóżka i pokierowałam się do kuchni, żeby się czegoś napić. Po ostatniej imprezie nie miałam na nic siły. Wszystko było w stanie mnie przygnębić.
Wzięłam szklankę z szafki i Nalałam sobie wody. Siadłam przy stole i gapiłam się w okno, które było na ścianie za stołem. Liście zielone jak limonka świeciły w blasku słońca. Niebo było niebieskie jak soda, a chmurki były lekką pianką. Zgłodniałam i zrobiłam sobie jeść. Nie chciałam więcej imprezować. Chyba już czas to zakończyć.
CZYTASZ
"Ta poetycka dziwka"
PoetryOpis z życia pewnej dziewczyny, której życie o mało się nie skończyło...