Rozdział 2

9K 344 39
                                    

Rozdział 2

Dante

Jazda do kluby nie zajęła mi zbyt wiele czasu. Po drodze złamałem chyba wszystkie przepisy. Ale niezbyt się tym przejmowałem. Nie potrafiłem się już doczekać, kiedy wkroczę na ring i dam upust swojej złości. Odczuwałem wielki gniew i tylko dźwięk łamanych kości był, mnie wstanie uspokoić i poskromić demona, który próbował wyjść na wolność.

Zaparkowałem samochód przed tylnym wejściem, po czym opuściłem pojazd i z uśmiechem na ustach wszedłem do lokalu.

Klub składał się z trzech kondygnacji. Na parterze mieściła się sala taneczna, gdzie zwykły człowiek mógł zaznać odrobiny luksusu w otoczeniu pięknych kelnerek oraz przyjemnej dla ucha muzyki. Piętro wyżej odbywały się wielomilionowe transakcje biznesowe, nie zawsze do końca legalne, ale to w podziemiu działa się magia. Przynajmniej ja to tak odbierałem, bo dla obserwatora z boku było to miejsce, gdzie walczyło się na śmierć i życie. Gdzie krew wojowników unosiła się w powietrzu i na stałe wsiąkała w podłoże. Nie raz stawałem na środku ringu i napawałem się strachem przeciwników. Dzisiaj ponownie będę igrał ze śmiercią i po raz kolejny miałem zamiar wygrać to starcie.

Podziemie było bardzo dobrze strzeżone, tylko nieliczni wiedzieli jakie dantejskie sceny odbywały się podczas walk. Bardzo starannie dobierałem gości, dlatego do środka można było wejść tylko na specjalne zaproszenie. Nikt obcy nie miał tu wstępu.

– Za pół godziny rozpoczyna się twoja walka. Już myślałem, że się nie zjawisz.

W moją stronę szedł Lukas, manager klubu. To na jego barkach spoczywał obowiązek prowadzenia lokalu.

– Potrzebuję dzisiejszej walki jak tlenu – rzekłem, rozglądając się po sali i oceniając frekwencję.

Mężczyzna stanął obok baru i spoglądał na mnie z zaciekawieniem.

– Co się stało? – przemówił po chwili.

– A dlaczego sądzisz, że coś musiało się stać? Po prostu potrzebuję spuścić komuś, porządny wpierdol. – Wzruszyłem ramionami.

– Potrafisz maskować emocję, ale dzisiaj wszedłeś do lokalu i już od progu zabijałeś wzrokiem. Nigdy się tak nie zachowywałeś, więc jestem pewny, że stało się coś złego.

Od razu mnie przejrzał, nie było już potrzeby dalej kryć się ze swoim problemem.

– Żenię się.

Wyraz szoku na twarzy Lukasa w innych okolicznościach by nie rozbawił, teraz jednak nie widziałem nic śmiesznego w sytuacji, w której się znalazłem.

– Bez jaj! Kto jest szczęśliwą panną młodą? – zapytał podekscytowany.

– Tę informację na razie zachowam dla siebie – rzekłem i nie czekając na jego odpowiedź, ruszyłem w stronę wejścia do podziemi. Musiałem przygotować się do nadchodzącej walki.

Dopóki nie było oficjalnych zaręczyn, nie miałem zamiaru chwalić się nazwiskiem swojej przyszłej żony. Oczywiście za trzy dni wszyscy dowiedzą się, że panna Galante za dwa tygodnie zostanie panią Falcone, ale do tego czasu chciałem udawać, że to wszystko było kiepskim żartem mojego ojca.

– Poczekaj!

Byłem już jedną nogą w szatni, gdy głos Lukasa mnie zatrzymał. Odwróciłem się do mężczyzny i czekałem, aż do mnie podejdzie. Przez chwilę mogłem go obserwować i coś w jego postawie mnie zaniepokoiło.

– Musimy porozmawiać na ważny temat.

– Czy możemy to odłożyć na później. – Nie miałem ochoty wdawać się w dyskusję.

Żona diabła - Premiera 5.01.2022Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz