Czas się rozejrzeć...

53 5 1
                                    

Alicja
Nie wracali już od... Sama nie wiem. Nie ma tu zegara. To było podejrzane. Co można robić tak długo w szafie...?
Nie było słychać z niej ani szmeru, co jeszcze bardziej mnie zadziawiało.
To bez sensu! Mam tu tak siedzieć? Zaraz zasnę z nudów...

Wstałam od stołu i rozciągnęłam się. Zamruczałam grymaśnie, gdy coś strzeliło mi w kręgosłupie:
-Ughhh litości, ile ja mam lat?
Powoli udałam się do drzwi, chwyciłam za zakurzoną klamkę i wyszłam na zewnątrz. Odetchnęłam z ulgą. Powietrze w tej chatce było ciężkie, czułam się tam, jakbym oddychała kurzem. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam piękny, oświetlony, gęsty las. Same drzewa, żadnych krzewów czy kwiatów. Wydawało mi się, że gdy Kapelusznik mnie tu prowadził, las ten wyglądał nieco inaczej... No cóż, mniejsza o to. Postanowiłam się trochę pospacerować. Nie chciałam iść w głąb lasu, bałam się, że mogłabym się zgubić.
-A może tam..?- powiedziałam do siebie i poszłam we wskazanym przez siebie kierunku. Chciałam obejść chatkę do okoła.
-Studnia? Wcześniej jej tu nie widziałam.
Tuż za rogiem domu stała widocznie stara, porośnięta bluszczem, czerwona studnia. Zajrzałam do środka- jaka ona głęboka!
Słońce lekko oświetlało wnętrze studni, co pozwalało mi mniej więcej opisać jej głębokość. Na sznurze zawiązane było niebieskie, dziurawe wiadro. Było brudne i całe w piachu. Pochyliłam się mocniej nad studnią, aby zobaczyć czy jest tam jakaś woda. Nagle...
-HALOOOOO!!! JEST TAM KTOŚ? POMOCYYY!!!
Zerwałam się przestraszona prawie wpadając do studni i odsunęłam od źródła dźwięku na parę kroków. Co to było!?

-POMOCY!!! MARCOWYY!!! CZY TO TY???-odezwał się znowu tajemniczy głos-POCZEKAJ NO! JAK TYLKO MNIE WYCIĄGNIESZ TO Z TOBĄ SKOŃCZĘ!

Stanęłam jak wryta. Nie wiedziałam jak zareagować. Powinnam odpowiedzieć? Nie powiem, zaskoczyło mnie to.

-Marcoowyyyy....- znowu odezwał się nieznany mi głos, tym razem jakby zawiedziony i smutny- Przepraszam, no!!! Wyciągnij mnie!!!
-Uhmm.. To nie- w końcu coś z siebie wydusiłam- To nie Marcowy... To Ali- przerwałam. Jaki sens było mówić mu moje imię?-My raczej się nie znamy, potrzebujesz pomocy, tak?
Nastała chwila ciszy.
-Jakaś dziewucha? A więc to nie Marcowy? Eh... myślałem, że się nade mną zlitował, haha. Skoro już tu jesteś dziewczynko to możesz mi pomóc!
-Co mam zrobić..?
-Wystarczy, że spuścisz to wiadro i gdy dam Ci znać, wciągniesz je na górę. Zrozumiałaś?
-Tak.. już to robię.
Po tych słowach zdarłam z korby nadmiar bluszczu i za nią chwyciłam, spuszczając powoli wiadro.
-Jeszcze trochę! Jeszcze! Niżej... I już! Wystarczy!-kierował mną nieznajomy.
Ta studnia naprawdę jest głęboka... Co on tam robił?
-Już wszedłem! Na co czekasz? Wciągaj!
Nagle mnie opamiętało. Przecież tam siedział jakiś facet! Po głosie brzmiał dość staro. Jak takie chuchro jak ja miało wciągnąć ciężkiego faceta? I to tyle metrów w górę...
-Chwila, prosze pana, nie wydaje mi się, że byłabym w stanie pana wciągnąć...
-Nonsens! Jestem lżejszy niż myślisz! Wagi bobra!
Skąd to porównanie..?
Już bez słowa chwyciłam ponownie za korbę i będąc przygotowana na to, że ten człowiek na pewno jest ciężki, z całych sił pociągnęłam do siebie korbę. I ku mojemu zdziwieniu...
-H-hej! Dziewczynko! Co tak mocno? Chcesz żebym wypadł???

On był na prawdę lekki. Jak to możliwe?
-Przepraszam!!-krzyknęłam na szybko i ponownie zaczęłam wciagać wiadro na górę, tym razem znacznie ostrożniej.
Gdy już wiadro było niemal na samej górze, zamykając oczy z przemęczenia zapytałam:
-Przepraszam, ale kim pan jest? I co pan robił w tej stud- w tym momencie spojrzałam na pasażera wiadra, który migiem z niego wyskoczył na ziemię.
To był...
-AH! Dziękuję panienko! Kto wie ile bym tam jeszcze siedział gdyby nie twoja pomoc..!
To był... BÓBR!
Gadający bóbr... no świetnie...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 02, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Alicja w Krainie Czarów. Inna historia...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz