Kapelusznik
Znalazłem Alicję na polanie.
Nie to, że jej szukałem. Doskonałe wiedziałem, że mogę się jej tam spodziewać. Właśnie tam. Właśnie w tej chwili. Grubiańska z niej dziewczyna, pełna pychy. Nieco się zmieniła od ostatniego spotkania...
Na szczęście zgodziła się ze mną pójść, inaczej musiałbym ją do tego zmusić..
Alicja
Idziemy już jakiś czas... Jak daleko będzie mnie jeszcze ciągnął? Cholera.. zamyśliłam się i nie patrzyłam na drogę. Cóż, jeśli okaże się, że jest porywaczem zabójcą nie będę znała drogi powrotnej. Świetnie, brawa dla Alicji.
Po kilku minutach (chyba najdłuższych kilku minutach w moim życiu) doszliśmy na miejsce. Stara chatka porośnięta grzybem i innymi paskudztwami. Idealne miejsce na picie herbatki dla chorego psychicznie.
Weszliśmy do środka, a raczej on wszedł do środka a mnie zostawił na chwilę przed wejściem. Rozejrzał się szybko i wciągnął za rękę do obrzydliwego domku. W pierwszej chwili nie mogłam dostrzec jak wygląda wnętrze, lecz gdy Kapelusznik odsłonił zasłony w oknach zobaczyłam... Cóż, sama nie wiem..
Chatka ta była zwyczajną, małą izbą, ale miała swój urok. Na lewo od wejścia stały dwa wysokie, czerwone, pikowane fotele a przed nimi mały, drewniany stoliczek do kawy nakryty zżołkniętym obrusem. Na nim stał podłużny czerwony wazonik. Po paru zeschniętych płatkach obok wazonu można było się domyślać, że w niedalekiej przeszłości stały w nim jakieś kwiaty, lecz nikt z domowników nie pomyślał o ponownym uzupełnieniu go.
Obok foteli i stołów stał widocznie stary, chyboczący się kredens. Wypełniał go jedynie jeden zestaw do herbatki (strzasznie zaniedbany), jakaś niechlujnie złożona, ochydna husta i dziwna, kolorowa szkatułka a obok niej mały, pozłacany kluczyk
W lewym -patrząc od wejścia- kącie stała wielka brudna szafa, brakowało w niej klamek i ogólnie miała wiele ubytków-zauważyłam, że nie ma jednej nogi. Nie zwróciłam uwagi co było obok niej, jakiś złom chyba. Ogólnie ta część domu wyglądała jak złomowisko i wszystko było pokryte grubą warstwą kurzu (nienawidzę kurzu ughh).
Jednak to co najbardziej przykuło moją uwagę działo się przy prawej ścianie i oknie.(Była to ta schludniejsza część, praktycznie nie okurzona)
Stał tam lekko podłużny stół z jasnego drewna. Była na nim biała, podłużna ozdobna serweta. Stół nie był zastawiony, w sumie tylko tyle na nim leżało. Stały tylko przy nim cztery krzesła z ciemnego drewna. Wszystko oświetlało piękne, nastrojowe, jasne światło padające z okna. Bardziej jednak zainteresował mnie osobnik siedzący na jednym z krzeseł...