Alicja
-Cóż, mimo to byłabym wdzięczna gdyby któryś z was mógłby mi wytłumaczyć czemu tu jestem. Nie czuję się zbyt komfortowo z faktem, że nie wiadomo jak znalazłam się w jakimś lesie i przebywam w nim ze świrem w kapeluszu i... jak sie nazywasz??- spytałam i spojrzałam na młodzieńca.
Zerwał się nagle i wykrzyknął energicznie:
-Ajj pardon!!! Nie przedstawiłem się! Możesz mówić mi Marcowy, jak zwykł to robić Kapelusznik. Tylko proszę, nie mów do mnie "zając" albo "królik". Strasznie mnie to rozprasza! A ja muszę myśleć... mhmmmmnn..! Głupi staruch! Jeszcze zobaczysz!Obaj spojrzeli się na siebie z pogardą, w ich spojrzeniach można było wyczuć nutkę grozy. Nagle zaczęli się głośno śmiać. Uff.. Zgaduję, że to tylko takie przyjacielskie kłótnie. I dobrze, nie mam zamiaru oglądać walki nieletniego dziwaka z.. też dziwakiem, tylko starym.
-Haha, Alicjo, skąd ta przerażona mina? To tylko takie żarty... Do czasu jak ten zając zajdzie mi bardziej za skórę!-Kapelusznik wskazał na Marcowego- Jeszcze raz nazwiesz mnie starym to...!
-Ha! No? Co!? Sta-ry dzia-du!
-O TY MAŁY-Kapelusznik zaczął biegać za Marcowym dookoła izby a on tylko czmychał przed nim... i- haha! Już wiem czemu Kapelusznik tak na niego mówi! Rzeczywiście, zachowuje się zupełnie jak jakiś zając. Swoją drogą bardzo zdziczały zając, który właśnie wbiegł w kredens i niemal zrzucił tą starą, brudną zastawę do herbatki na ziemię.
-HEJ HEJ HEJ DOSYĆ! Powie mi ktoś w końcu czemu tu jestem!?
-Mnie się nie pytaj Alka, to Kapelusznik ciągle mi o Tobie opowiadał.- przysunął się trochę bliżej - Zdaje się, że ma na twoim punkcie malutką obsesję hihihi!!! Cóż, nic dziwnego, dziwak z niego jak żaden inn- AŁA! STARUCHU CHCESZ MNIE ZABIĆ!?Tia... Rzeczony Kapelusznik, dorosły facet właśnie zdzielił Marcowego starą szmatą po głowie. Zapowiada się ciekawy dzień...!
Kapelusznik
Ahh ten głupi zając... Tylko by dokazywał! Cóż, to fakt, że jest niezmiernie irytujący. I te jego idiotyczne pytania! Mimo to, nie ma sensu się oszukiwać- jest drogim mi przyjacielem, chyba nawet jedynym. Ale to nie jest teraz ważne! Musi mi pomóc wtajemniczyć Alicję... Czas leci nieubłaganie, ale nie można działać pochopnie! Niech myśli, że wszytsko jest w porządku i jesteśmy tylko dwójką dziwaków w ogrzybiałej chacie. Przynajmniej na razie. Póki jeszcze trwa w szoku. Muszę obgadać plan z Marcowym! Jak najszybciej. Cholera... mogłem zrobić to wcześniej, ale nie miałem czasu... wystygłaby mi herbata! Jestem szalony, ale nie na tyle by pić zimną herbatkę! A spotkanie z Alicją mogło poczekać... Są jakieś priorytety i herbata- była, jest i zawsze będzie u mnie na pierwszym miejscu!
-Ekhem. Marcowy..!
Nie dość, że głupi to jeszcze głuchy. Siedział teraz na ziemi jak idiota i liczył grzyby na suficie ( na serio- czas posprzątać w tym chlewie...)
-MARCOWY! ZIEMIA DO ZAJĄCA!
-Co ty chcesz.. grzyby liczę! Nie widać?
-Policzysz sobie potem.. Chodź na słówko. To ważne!
-No dobra dobra-wymruczał i ociągając się w końcu do mnie podszedł.- No? To o co chodzi? Byle szybko, starcze!
-Do szafy.
-Hm?- Spojrzał się na mnie jak na idiote.
Co miałem poradzić? Tylko w szafie mielibyśmy trochę prywatności. Moglibyśmy wyjść na dwór, ale zostawienie tej dziewczyny samej w naszej cennej chacie to nie byłby zbyt dobry wybór.
-No do szafy! Właź! Chcesz specjalne zaproszenie? Musimy pogadać.Alicja
Te dziwaki doprowadzają mnie do szału. Po grzyba (coś dużo grzybów w tym rozdziale) oni wchodzą do tej szafy?
-Alicjo... emm - zaczął Kapelusznik- poczekaj na nas przy stole czy coś.. nie wychódź na zewnątrz i nie hałasuj. Zaraz do Ciebie dołączymy.
No i zniknął w starej szafie razem ze zdziczałym chłoptasiem. A ja mam tu teraz tak siedzieć i pić do lusterka z pustej filiżanki. Oby Kapelusznik w końcu oświecił mnie co tu robię... Zaczynam się stresować... Nie to, że już wcześniej się nie stresowałam. Stresuję się cały czas, ale teraz chyba jeszcze bardziej. Naprawdę się boję...
I.. jakoś tak mi.. śpiąco...