I told you to live well...

40 2 0
                                    


"It was too quiet, and so the bad dreams
Come to me as if to swallow me whole
I'm paralyzed, unable to move."
Exo, Bad Dream

- Sehun! Mamy wezwanie! - kolega z zespołu stanął przed nim i wykonał gest dłonią, że trzeba się pospieszyć i wychodzić. Oh Sehun od sześciu miesięcy pracował jako ratownik medyczny w Uniwersyteckim Szpitalu Świętego Pawła w Seulu. Dla starszych stażem kolegów dalej był świeżakiem. Każdy wyjazd wciąż był dla niego ekscytującym i nierzadko stresującym przeżyciem.

- Co tym razem? - zapytał, wybiegając za współpracownikiem z ich kantorka. Zerknął na zegarek, była dopiero 14, a wyjeżdżali już 8 raz.

- Próba sambójcza.
- Kurwa... - Sehun mruknął pod nosem.

Widział już wiele przypadków w ciągu tych kilku miesięcy, ale wciąż nie przywykł do wezwań do ludzi chcących odebrać sobie życie.

Na jego nieszczęście tak musiał wyglądać jego pierwszy dzień na zmianie. Już miał się odklikać w systemie, wskoczyć do auta, kupić coś do żarcia i wrócić mieszkania i spędzić kolejny przyjemny wieczor z Netflixem. Niestety kiedy w jego wyobrażeniach jedną nogą był już w mieszkaniu, rozległ się ogłuszający dźwięk syreny wywołujący ich do wyjazdu, a jego następcy jeszcze nie było.

- Grubo trafiłeś, Sehunnie. Nie chcę cie straszyć ale weterani mówią, że wisielec pierwszego dnia przynosi nieszczęście. - zaśmiał się ponuro jego partner z karetki, Kim Junmyeon. Sehun skrzywił się słysząc te słowa. Niby nie wierzył w takie pierdoły, jednak w głębi duszy odczuł pewien niepokój. Bał się tego co zastanie ich na miejscu wezwania.
Tego dnia samobójcy nie dało się uratować. Widok sinej twarzy i opuchniętego języka, wystającego z ust młodej dziewczyny głęboko nim wstrząsnął. Długo nim szarpało, kiedy wymiotował schowany za karetką. Junmyeon poklepał go potem współczująco po ramieniu i nie odzywał się w drodze powrotnej. Potrzebował kilku dni wolnego, żeby dojść do siebie. Siedział w domu i płakał.

- Halko, Sehun? Gdzie jesteś? - Kim szturchnął go w łokieć.
- Sorry, myślałem o moim pierwszym dniu tutaj. Wiesz, że nie lubię jeździć do takich przypadków, ale.. mówiłeś coś ważnego?
- Aa, tak, to było dosyć ważne. Wbij adres w GPS. Itaewon, 27 ulica. Zaraz podadzą mi więcej informacji. Ze zgłaszającym był utrudniony kontakt.

Sehun poczuł, że w jego gardle urosła wielka gula utrudniającą oddychanie. Może to tylko zbieg okoliczności. Wiedział, że 27 ciągnie się na kilka kilometrów. Junmyeon jeszcze nie podał mu numeru domu. Na pewno, powtarzał sobie, to inny budynek, inny numer mieszkania. Tam mieszkają tysiące ludzi. Przecież On nie zrobiłby czegoś takiego.
- Budynek 42, apartament numer 4 - rozwiał jego wątpliwości Kim.
- Kurwa, jedź szybciej! Błagam! - wrzasnął Sehun ze łzami w oczach.
- Co jest, młody!? - przeraził się Junmyeon. Sehun jednak nie odpowiedział, ścisnął uda dłońmi i próbował powstrzymywać szloch.

- Kto wezwał pogotowie? - zapytał tylko.
- Chyba ten ktoś sam zadzwonił. Powiedział coś, że ma już dosyć, że dziękuję za wszystko i uwalnia świat od swojej chujowej egzystencji. Dodał, że już zaczyna odpływać, to było jakieś 15 minut temu. Podał jeszcze adres i się rozłączył. Tylko nie powiedział co wziął.
Z tylnej części karetki odezwał się Park Haejin. Trzecia osoba w zespole ratunkowym. Z ich trójki miał największe doświadczenie. Pracował przez kilka lat jako anestezjolog, ale to okazało się zbyt nużące dla dosyć energicznego mężczyzny. Potrzebował zmiany i zdecydował się na dołączenie do zespołu ratunkowego.

- Ja pierdole, ja pierdole, ja pierdole! - powtarzał cicho najmłodszy z ratowników - Jedź szybciej, proszę! - Powtórzył.

- Jeśli chcesz tam dojechać cały, to już bardziej gazu wcisnąć nie mogę. Uspokój się, młody! - Przystopował go starszy kolega, jednocześnie kładąc mu rękę na ramieniu między jedną, a drugą zmianą biegu. Junmyeon domyślał się, że pod podanym adresem musiał mieszkać ktoś bardzo ważny dla młodszego.

Bad Dream || Exo SeBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz