W swoim życiu nie zwiedzałam specjalnie wielu miejsc. Oczywiście bywałam tu i ówdzie czego powodem było moje własne bezpieczeństwo, ale od zawsze marzyłam by zwiedzić cały świat, uczyć się o religiach i kulturach, poznawać orientalną kuchnię i innych ludzi. Janek opowiadał mi jak jego ojciec za młodu jeździł po całej europie razem z jego mamą i zbierali piękne pocztówki, które później pokazywali mu zza dzieciaka, wspominając odwiedzone przez nich miejsca. Mówił mi o Paryżu, wielkiej wieży Eiffela dotykającej chmury, o piaszczystych, lazurowych plażach w Hiszpanii oraz kolorowych uliczkach w Holandii. Wszystko to pamiętał z opowiadań swoich rodziców, którzy danym sposobem zasiali w Janku ziarno podróżnika niemające szansy wyrosnąć.
W ciągu wojny odwiedziliśmy wiele starych polskich miast, jednak nie spotkaliśmy się tam z pięknymi, starami budynkami, a tylko z ich pozostałościami. Tyle niesamowitej ciężkiej budowy architektury oraz zabytków, tylko po to, by pozostało z nich tylko sterta gruzu.
Jednak nasza świecka architektura nie mogła przerosnąć tej Narnijskiej, która tylko zapierała dech w piersiach.
Całe te miejsce wyglądało jak z bajki. Koriakin zaprosił nas do środka swojego urodziwego dworku, gdzie tylko co robiłam to podziwianie przestronnego, pięknego wnętrza. Marmurowe podłogi, kolumny wykonane z białego kamienia oraz rzeźby na miarę Michała Anioła miały tylko na celu przyciągać zafascynowany wzrok.
W pewnym momencie poczułam wzrok Edmunda na moich plecach, który szedł tuż za mną szczerząc się od ucha do ucha, na co ja zrobiłam zdezorientowaną minę.
- Co? - zapytałam, rumieniąc się lekko na twarzy.
- Przez cały czas obracasz się i patrzysz na wszystko.
- Nie na co dzień można spotkać się z taką architekturą, tym bardziej na obrzeżach Londynu. - zachichotałam lekko, zrównując krok z nastolatkiem.
- Mieszkasz w pałacu! Twoja sypialnia ma pewnie wielkość mojego domu.
- Bez przesady. - pokręciłam głową z zrezygnowania na porównanie Edmunda. Oczywiście, mój pokój nie należał do małych, ale z pewnością nie był aż tak duży. - A tak w ogóle, to tu nie chodzi o sam budynek, tylko architekturę. Czytałam, że artyści potrafią rzeźbić takie dzieło... - wskazałam na pobliską rzeźbę kobiety stojącej w kontrapoście, przyodzianą w delikatną sukienkę, spływającej kaskadami aż do łydek. - aż kilka, jak nie kilkanaście lat.
- Lubisz sztukę, co?
- Tak. Daria z Erickiem są koneserami antyków i rzeźb. Cały nasz dwór jest wypełniony obrazami, a rzeźby różnego rodzaju porozstawiane są po całym ogrodzie. - powiedziałam rozmarzona, przypominając piękne kamienne figury kąpiące się w falach przeróżnie kolorowych kwiatów. - Co i tak nie zmienia faktu, że czasami czuję się tam jak w klatce.
- Ty przynajmniej nie mieszkasz w jednym domu i pokoju z Eustachym. Myślałem, że już dużo złego przeżyłem, ale dzielenie przestrzeni z tym małym burakiem to największe wyzwanie, z którym przyszło mi się zmierzyć. - odparł brązowowłosy, na co ja parsknęłam śmiechem. Ten Edmund to ma czasami poczucie humoru.
- Ej! Ja to wszystko słyszałem. - krzyknął zdenerwowany Eustachy, który nie krył swojej obecności. - Ja przynajmniej po sobie sprzątam, a ty śmiecisz na lewo i prawo!
- Po prostu go zignorujmy. - szepnął Pevensie, na co ja zachichotałam. - Może sobie pójdzie.
- To też słyszałem.
Nim zdążyłam powiedzieć coś jeszcze usłyszałam Koriakina, który mówił, że uczynił Łachonogów niewidzialnymi tylko dla ich dobra.
- Za wszelką cenę chciałem ocalić te stworzenia przed złem. Jestem uczonym, a nie kłusownikiem, a jako człowiek mądry, uważam, że każda istota ma prawo żyć. - rzekł, przystając przy dużych, dwuczęściowych drzwiach.
CZYTASZ
Last Words
RandomChyba każdy zna opowieść o czwórce rodzeństwa, którzy dostali się do magicznego świata zwanego Narnią. Czwórka władców i cztery inne historie, które po mimo tego samego planu wydarzeń, są zupełnie inne. Ale chyba każdy, zadawał sobię pytanie, co dzi...