▪《▪》▪《2》▪《▪》▪

36 3 12
                                    

Cath nie poszła z nimi. Maddie widziała ją tylko rano przy śniadaniu. Oczy miała zaczerwienione od płaczu. Jej wizyta na peronie dziewięć i trzy czwarte raczej nie byłaby dobrym pomysłem.
Jednak wszyscy inni (poza Finnem który postanowił zostać z Catherine co sprawiło, że Maddison chyba pierwszy raz ujrzała w nim prawdziwego puchona) stali właśnie przy ścianie przez którą musieli przebiec. Nikt nie robił tego pierwszy raz więc obyło się bez większych problemów.
Pierwsze co uderzyło Maddie na peronie to hałas. Ludzie przekrzykiwali się niczym sprzedawcy na targu. Do tego dochodziły odgłosy pociągu. Ten chaos był jednak tak bardzo znajomy, że Maddison to nawet nie przeszkadzało.
Zawsze chciała poczuć się jak mugolaki. Oni zawsze zachwycali się peronem, wejściem na niego no i oczywiście samym Expressem Hogwart. Ona już od dziecka przychodziła tu żegnać Lisę. Odwiedzanie peronu dziewięć i trzy czwarte na początku i końcu każdego roku szkolnego sprawiło, że nigdy nie przeżyła szoku wywołanego magią tego miejsca.

-To do zobaczenia w święta!-krzyknęła do rodziców by jakoś przekrzyczeć innych na peronie.

-Pisz listy!-krzyknął jeszcze jej tata a ona pokazała uniesione kciuki.

Jej rodzice nigdy nie byli fanami wylewnych pożegnań. Wcale się nim nie dziwiła, w końcu przerabiali to już wiele razy.
Chciała jeszcze pożegnać się z Dylanem ale ten zniknął w tłumie. Nie miała ochoty na rozmowę z Lisą (zwłaszcza gdy ta wyglądała na bardziej wkurzoną niż zwykle) więc zaczęła wypatrywać Millie. Jej przyjaciółka zawsze pokazywała się na peronie wcześnie. Przeszukiwała tłum, niestety bezskutecznie. Nagle poczuła mocne klepnięcie w plecy. Jej twarz wykrzywiła się w grymas bólu. Zaczęła masować klepnięte miejsce.

-Cole?

-Nie, klaun morderca-odparł z sarkazmem jej przyjaciel.

Odwróciła się z uśmiechem i szturchnęła go łokciem w żebra.

-Następnym razem po prostu zakryj mi oczy i zapytaj "Kto to?".

Chłopak wywrócił oczami.

-Widziałaś gdzieś Millie?-spytał nagle poważniej niż zazwyczaj.

Jednak tutaj chodziło o ich przyjaciółkę, która zdecydowanie podobała się Cole'owi.

-Gdybym ją widziała nie stałabym tu sama.

-Millie!-krzyknął zdecydowanie za głośno.

-Czy ty musisz zawsze nas ośmieszać?-spytała Maddie chowając twarz w dłoniach.

-Hej!-usłyszała głos poszukiwanej przez nich przyjaciółki i uniosła głowę.-Rodzice musieli się ze mną pożegnać. Nie było potrzeby mnie wołać-spojrzała na Cole'a.

-Może chodźmy już do pociągu? Nie chcę wylądować w przedziale z innymi-przerwała ich rozmowę chcąc wyrwać się z hałasu tego miejsca.

-Dobra, chodźmy!-klasnął Cole i ruszył przodem.

Millie spojrzała na Maddie wywracając oczami ale ruszyła za chłopakiem. Przepchali się jakoś przez tłum żegnających się rodzin (co z kuframi było prawie niemożliwe) i weszli do pociągu.

-Tęskniłam za tym, wiecie?-uśmiechnęła się Millie.

-Tak, ja też-odpowiedziała Maddison.

-Tutaj jest wolne-Cole wskazał na drzwi przedziału.

-To na co jeszcze czekamy?-Maddie otworzyła drzwi i rozłożyła się na siedzeniu wcześniej wypuszczając z rąk swój kufer.

-Zostaw trochę miejsca dla nas-poprosiła Millie.

-Tam się zmieścicie-wskazała głową siedzenie na przeciwko.-Ja nie spałam jakieś dwa dni z rzędu, żeby dostarczyć wam ciekawe informacje. Należy mi się.

𝓝𝓮𝓻𝓿𝓸𝓾𝓼 𝓼𝓶𝓲𝓵𝓮 [Peter Pettigrew]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz