Rozdział 3

2 0 0
                                    

Walka trwała. Wieczna walka z góry skazana na porażkę. Siedziałem w tym momencie przy małym ognisku, które rozpaliłem w lesie. To już był tydzień od kiedy zamknąłem całkowicie portal do mojego, że tak to nazwę, wymiaru. Nie było łatwo biorąc pod uwagę, że niemal cały czas miałem na karku jeszcze około pięćdziesiąt wygłodniałych pijawek, które nawet nie potrafiły myśleć. Były niczym maszyny mające w głowie fukcję "znajdź i zniszcz". Teraz tak samo podążyły za mną w las cały czas na moim tropie. Potrafiłem zyskać maksymalnie kilka godzin na krótki odpoczynek zanim musiałem ruszyć dalej, bo te wampiry zbliżały się do mnie na odległość mniejszą niż jeden kilometr.

Jeszcze jakiś czas temu nie sprawiłyby mi takiego problemu. Z pomocą Nexa mógłbym rozprawić się z nimi bez żadnego problemu, wyrżnąć w pień, ale tak naprawdę to nie o to mi chodziło. Każdy z tych Nosferatu tak naprawdę miał w sobie człowieczeństwo, ale tak silnie stłumione, że mylnie uważano, iż nie mają go wogóle.

Patrzyłem na swoje dłonie zastanawiając się nad kolejnym posunięciem. Gdyby to był tylko jeden wampir to miałbym szansę. Jednak, gdy była ich cała wataha, to moje szanse tak drastycznie spadły, że mogłem śmiało powiedzieć, że były niemalże zerowe. Jednak nie poddawałem się. Nie mogłem, ponieważ po prostu taki już byłem. Nie umiałem się poddawać zwłaszcza, gdy było to też zależne od bezpieczeństwa osób, na których mi zależało. Na samą tą myśl od razu pomyślałem o Lenie. Zagryzłem wargę niemal do krwi. Nadal ją kochałem... Cały czas mimo tego, co między nami zaszło. Wiedziałem, że na pewno jest wściekła po tym co zrobiłem, ale nie miałem wyjścia. Musiałem ją ratować... Musiałem pomóc jej i jej przyjaciołom opanować zagrożenie ze strony Nosferatu. Choć ta jedna rzecz się mi udała.

Jednak jeszcze jedna rzecz nie dawała mi spokoju, a mianowicie problem związany ze starożytnym wampirem o imieniu Lucjusz. Faktem było to, że to przeze mnie wrócił do żywych. Również faktem było to, że w pewnym sensie ten pioruński wampir polował teraz na moją ukochaną. To właśnie nie dawało mi spokoju i musiałem jak najszybciej uporać się z własnym problemem by wrócić i chronić moją partnerkę. Czy mnie chciała, czy też nie...

Nagle moje czułe, elfickie zmysły dały mi znać, że zbliżał się kres mojego odpoczynku. Wampiry na nowo znalazły mój trop. Wzdychając cicho podniosłem się na nogi i zgasiłem ognisko. Spod drzewa obok mnie wziąłem łuk oraz kołczan pełen strzał i ruszyłem w dalszą drogę.

Kilka godzin później nagle zacząłem się czuć dziwnie. czułem dookoła siebie wibrowanie mocy, która nie pochodziła z żadnego fizycznego źródła. To było zupełnie tak jakby całe to dziwne miejsce samo w sobie było przepełnione eteryczną energią i to w dodatku energią, którą posługiwała się tylko moja rasa. Ruszyłem biegiem w stronę, z którego niby odczuwałem źródło i nagle wyszedłem na jakąś dziwną polanę. Wszędzie były obeliski pokryte runami. Podszedłem do jednego z nich i gdy odczytałem znaki zachłysnąłem się powietrzem z wrażenia.

Były to swego rodzaju pomniki, pod którymi spoczywały szczątki moich przodków. Elfów z zamierzchłych czasów. Na dodatek ich moc przeniknęła przez otaczającą je naturę wzmacniając wszystko, w tym też mnie. Podszedłem do kolejnego obelisku dotykając jego nieregularnej powierzchni. Moc chciała wedrzeć się pod moją skórę i musiałem naprawdę się skupić na sobie by nie dać się jej opanować. Nie było to łatwe, ale mimo wszystko możliwe do wykonania.

Jednak gdzieś w tyle mojej głowy brzmiał alarm podpowiadający mi, że Nosferatu dalej się zbliżają. To właśnie dało mi do myślenia i w końcu wpadłem na dość ciekawy jak i niebezpieczny pomysł, zresztą nie pierwszy w moim życiu. Nie pozostało mi nic innego jak tylko przygotować się na przybycie pijawek.

***

Stanie na czele jako dowódca miało być od zawsze moim marzeniem, ale wszystko się zmieniło. Wcale nie podobało mi się to, co miałem za zadanie dokonać. Wampiry patrzyły na mnie nieufnie. Nefilim drwiły z moich umiejętności. Nikt poza Aronem i paroma osobami nie traktowało mnie poważnie.

PerdonoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz