Rozdział 4

245 17 49
                                    

Damon

Zostawiła mnie. Samego. Nie wiem, kiedy wyszła. Nic kompletnie nie słyszałem. Czuję się trochę jak męska dziwka. Nie wiem, czy znów mam być tylko zły, czy już WŚCIEKŁY!

Niech się nawet nie pojawia. Nie dam się więcej nabrać.

Tłumaczę się Kath cały dzień. W życiu nie wymyśliłem tylu kłamstw. Nigdy w życiu tyle nie nałgałem kobiecie. Czuję się jak gówno. Czemu jej to robię?

— Matt stawiał! Dziecko mu się urodziło! Pamiętasz? — wrzeszczę na nią. — Upiłem się i poszedłem do pokoju na górę, jak miałem wrócić? — łżę jak pies.

— Taksówką! — wydziera się w odpowiedzi. — Mogłeś zadzwonić, przecież bym po ciebie przyjechała!

— Już to widzę! I darłabyś się jak teraz! To jest mojej knajpie niepotrzebne! — odwracam kota ogonem, a ona natychmiast mierzy we mnie palcem.

— Nie rób ze mnie wariatki! — podchodzi blisko. — Dobrze wiem jakiej klasy knajpę prowadzisz! Nie jestem idiotką! — wydziera się w odpowiedzi.

Fakt. Nie mogę jej tego zarzucić. Może jest młoda i kapryśna, ale nie jest niezrównoważona. Nie zrobiłaby burdy w restauracji.

— Kath, proszę, weź, się nie gniewaj. — chwytam jej palec i próbuję wziąć w objęcia.

— Daj mi spokój — wyszarpuje się, ale jestem silniejszy.

— Proszę — mruczę jej w szyję. Pachnie znajomo i wyzwala we mnie miłe uczucie. Czuję się z tym okropnie. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby mnie zdradzała. — Może poszlibyśmy na zakupy. Na kolację. Gdzie chcesz. — staram się załagodzić i choć wcale nie mam ochoty na seks, inicjuję go.

Ulega. Zaczyna mnie całować. Jej usta nie są takie jak Eleny, ale też mnie podniecają. Są znajome i na swój sposób czułe, ale seks jest mechaniczny. Nie podoba mi się już tak, jak kiedyś. Wszystko, co robię, jest jałowe i prowadzi do zwykłego zaspokojenia potrzeby.

Tylko że ja potrzebuję czegoś innego. Chcę to dostać. Ten ogień. Namiętność.

— Kocham cię, Kath — mruczę, gdy się z nią kocham, bo chcę to naprawdę poczuć.

Chcę, żeby łóżko zapłonęło jak z Eleną. Chcę dostać to od Kath.

Zamiast tego ona zastyga i kamienieje jak lawa po erupcji.

Patrzy na mnie jak na idiotę.

— Gadasz w trakcie seksu? Zwariowałeś? — pyta z kpiną.

— No i co z tego? — pytam osłupiały.

W momencie czuję, jak mi opada.

— To jest śmieszne. Jak z pornola. Odbiera mi ochotę na seks. Nie jestem porno gwiazdką. Nie traktuj mnie tak. — mówi obrażona i zrzuca mnie z siebie.

— Serio? — pytam, unosząc ręce w górę.

Nic mi nie odpowiada. Idzie naga do łazienki.

Boże.

To nie jest tego warte. Ona nie jest tego warta — mówię sam do siebie w myślach, ale nie wiem którą kobietę mam na myśli. Kath czy Elenę.

Potem stojąc znów za barem, wciąż zerkam w stronę wejścia.

Chcę ją w nim zobaczyć.

Czekam.

Jak pies.

Na ten seks z nią. Zmysłowy i rozbrajający.

Co ona ze mną zrobiła? Jak to co? Wykorzystała, zawróciła w głowie i zostawiła.

Jestem wściekły. Czuję, jak w kieszeni wibruje mój telefon. Dostałem wiadomość z numeru zapisanego w moich kontaktach jako: #215

Dreszcz przechodzi mi po plecach.

"Dobry wieczór?" — pisze, a ja wiem, że to ona.

Uśmiecham się sam do siebie. Zapisała mi swój numer zanim wyszła? Sprytnie.

Jednak mnie nie zostawiła. Czuję euforię. Nie rozumiem, jak ta kobieta to we mnie wywołuje z taką łatwością.

"Już bardzo" — odpisuję natychmiast, używając jej słów. W myślach widzę jej uśmiechnięte oczy.

Ona mi się podoba?

Owszem. Bardzo. I nie tylko ze względu na seks. Ona mnie intryguje. Chciałbym dowiedzieć się o niej czegoś więcej.

"Cieszę się, że jestem powodem twojego dobrego humoru" — odpisuje.

"Zostawiłaś mnie" — piszę szybko. — "Znowu" — dopisuję, że niby jestem urażony.

"Więc chyba będę musiała znów przeprosić." — odpisuje, a ja słyszę w głowie jej chichot.

O Jezu. Już kręci mi się w głowie.

Elena. Jej imię dźwięczy mi w głowie, a okoliczności, w jakich je wypowiedziała, sprawiają, że ledwo potrafię opanować to, co mi się dzieje w spodniach.

Czuję się jak napalony nastolatek. Głupek. Kompletny idiota, ale mi się to podoba.

"Kiedy znów tu będziesz?" — pytam, ale odpowiedź nie wraca.

Wraca za to ON.

Mason.

Siada przy barze. Wita się ze mną i zamawia drinka. Jest już lekko pod wpływem. Sykam.

— Nie masz dość? — pytam delikatnie.

Klient to klient. Nie ważnie, że kumpel. Muszę dbać o reputację restauracji. Tu się nie wolno upijać.

Podnosi na mnie swoje niebieskie jak woda oczy. Przeczesuje dłonią blond, kręcone włosy i kręci głową przecząco.

— Nie, nalej. Muszę się dobrze nawalić, zanim tam wrócę. — mówi cicho i spuszcza głowę.

Ma na myśli swoją młodą żonę zapewne. Robię, co karze. Znam już jego gust co do trunków. Nalewam to, co zwykle.

— Dzięki — bełkocze.

Upija łyk. Widzę, że alkohol pali go w gardło i że on chyba tego nie lubi. Tego upojenia i robi to jakby na przymus.

— Czemu się tak upadlasz? Naprawdę tak ciężko jest wracać do żony? — pytam naprawdę z zainteresowaniem.

— Gdy czujesz się przy niej nic niewart, owszem — odpowiada, jeszcze bardziej zagadkowo, czym nie gasi mojej ciekawości, a oczywiście ją podsyca.

Nie rozumiem tego. Wzdycham.

— To dlaczego jej nie zostawisz? — pytam wprost.

— Bo ją kocham, to proste. Dałbym jej wszystko na świecie — odpowiada rzeczowo i z oczywistością w głosie.

— Więc w czym problem? — pytam, bo przecież Mason ma kupę kasy, nie sądzę, że ma problem ze spełnieniem kaprysów żony.

Będąc z Kath, wiem, o czym mówię. To nie jest trudne.

— Nie mogę — burczy i pociera zmęczoną twarz dłonią.

— Ty? Nie możesz? — prycham.

— Ona pragnie dziecka, a ja nie mogę ich mieć — odpowiada i zasłania oczy. Potem przygryza pięść, żeby się nie rozpłakać.

Zatyka mnie ten widok i jego odpowiedź.

— Ona o tym wie? — pytam delikatnie.

— Badania zrobiliśmy dawno temu. Są niepodważalne, ale ona powiedziała, że nie wierzy i że kiedyś na pewno nam się uda. — tłumaczy.

Nie wiem co powiedzieć, ale łączę fakty. To o to mu ostatnio chodziło, że nie nadąża za nią w łóżku. Kiedy powiedział, że jest za młoda, myślałem, że o tempo mu chodzi, a ona pragnie dziecka. Wciąż jest na tyle młoda, żeby móc je z nim mieć. Katastrofa.

— Może ma rację? — próbuję załagodzić.

— Wiara, a nauka to dwie różne rzeczy. One nie mają ze sobą nic wspólnego. One się WYKLUCZAJĄ, Damon — odpowiada rzeczowo.

Ma rację. Żadna wiara nie pomoże na stuprocentowe wyniki badań.

— Masz na to jakiś plan? — zadaję kolejne pytanie.

— Plan? — podaje w kwestię moje pytanie, kpiąco. — Taaa, czekam, aż mnie wreszcie zostawi, ale najgorsze nie jest to czekanie. — odpowiada i znów upija łyk ze szklanki.

— A co?

— To gdy widzę, jak co jakiś czas się uśmiecha do lustra. Promienieje. Pełna nadziei gładzi sukienkę na ciele. Liczy, że jest w ciąży, bo okres się jej spóźnia. Marzy o tym dziecku po cichu. Nic mi nie mówi, ale ja patrzę na nią i wiem, że ma już cały plan w głowie, jak nam będzie we trójkę. Potem płacze cicho w łazience, gdy dostanie okresu, a ja czuję się jak gówno i nawet nie mogę pójść jej pocieszyć, bo to ja jestem sprawcą jej płaczu. To strasznie trudne, Damon, dlatego się upijam.

— Topisz smutek w alkoholu? — pytam, bo pomimo że to oczywiste, to również zastanawiające.

— Nie, robię to, bo ona tego nie lubi. — mówi hardo. Kompletnie mnie tym zaskakuje. — Kiedy starasz się z trudem o dziecko, musisz być trzeźwy. Uważać co jesz, wysypiać się i nawet zwracać uwagę na to, czym oddychasz. — tłumaczy. — Ona ma na tym punkcie obsesję. Upijam się, żeby dała mi spokój. Czuję się jak maszynka do robienia dzieci, których przecież NIE BĘDZIE. Nie czuję się przez to przy niej jak mężczyzna, chcę się z nią kochać, a nie rżnąć dla efektu, którym ma być dziecko, więc się upijam. Ona się wścieka, a ja choć trochę czuję się jak facet i przynosi mi to ulgę.

— Czemu w to brniesz? Przecież to bez sensu. Unieszczęśliwiasz i ją i siebie.

— Bo ją kocham, już ci mówiłem — odpowiada znów z tą oczywistością w głosie. — Nigdy już nie będę miał takiej kobiety jak ona. Nie chcę być bez niej jeszcze bardziej nikim.

Wzdycham. Myślałem, że to ja mam problemy z Kath, bo ją zdradzam, tylko że to, co mam ja nijak da się porównać z tym, co ma Mason.

Czy ja kocham Kath aż tak bardzo? Gdybym czuł się jak Mason, odszedłbym od niej na pewno, ale w takim razie co mnie przy niej trzyma?

Pojęcia nie mam. Chyba lubię wracać do ciepłego łóżka. Do czyjejś obecności. Do tego, jak wścieka się na mnie, gdy nie wracam na noc. Chyba tak samo, jak Mason, po prostu boję się samotności.

Zerkam na telefon.

Nie odpisała.

Nie wrócę już do niej. To był błąd. Ona jest niestabilna. Ulotna. Mam Kath. Jest mi z nią dobrze. Nie chcę, żeby mnie zostawiła. Mam wyrzuty sumienia.

Telefon wibruje jak na zawołanie.

Sms od #215

"Będę w przyszłym tygodniu. Będziesz na mnie czekał?" — pyta.

Znów czuję dreszcz na ciele.

"Będę" — odpisuję natychmiast.

Jestem idiotą.

***********************************************************************************************

O.o

OŁ MAJ GAAAAD!

<facepalm>

Do next!

Sev.

BARMANOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz