31

3.4K 145 44
                                    

Clary

- Czemu mi nie powiedziałaś?! - wrzasnął Luke mocno popychając drzwi od kuchni i wchodząc do głównego pomieszczenia knajpki.

- Podziemie ogarnąłby chaos, gdyby wiedzieli, jakie moce ma Miecz - wyjaśniłam podążając za nim z Jace'm.

- Wszędzie wybuchłby bunty - dodał Wayland, a to zatrzymało Luke'a.

- Czyli ratujecie ich przed nimi samymi? - odwrócił się i podszedł parę kroków do nas - Nie prosiliśmy o to - spojrzał na mnie.

- Nie wiedzieliśmy, że Valentine może aktywować Miecz - powiedziałam spokojnie - Póki nie dowiedzieliśmy się, że ma Anioła - mężczyzna odwrócił się i pokręcił głową - Luke, nie chciałam, żebyś się martwił.

- Za późno - zerknął za ramienia na mnie.

- Nie rozumiesz... - zaczął Jace.

- Rozumiem - przerwał mu i wystawił dłoń w jego stronę - On ma moją siostrę! - przez chwilę wstrzymałam oddech, a potem spojrzałam na blondyna a on na mnie - Co jeszcze ukrywacie? - zapytał.

Niepewnie jeszcze raz zerknęłam na Waylanda, a on skiwnął głową, żebym mu powiedziała.

- Anioł nam coś pokazał - trochę zająknęłam się.

- Zesłał nam wizję demona, który może zniszczyć Miecz - Jace bardziej wyjaśnił.

- Skąd wiecie, że oto chodziło? - dopytał, a ja wzruszyłam ramionami.

- Nie ma innego wyjaśnienia - stwierdziłam - Gdy demon dotknął Miecza, on i Miecz rozpadli się na kawałki.

- Nigdy wcześniej nie widziałem takiego demona - oznajmił Jace, a Luke przeniósł swój wzrok na niego.

- Znajdźcie go - to brzmiało jak rozkaz - Zobaczę, czy ten drań zostawił ślady, po których można go wyśledzić - dopowiedział, a potem ruszył do wyjścia.

Otworzyłam usta, żeby dalej ciągnąć dyskusję, ale po chwili Luke całkowicie zniknął z pomieszczenia.

Skyler

Szybkim krokiem weszłam do centrum operacyjnego. Już z daleka zauważyłam znajome czarne czupryny, dlatego dość prędko do nich zamierzałam. Rodzeństwo stało przed dużym ekranem z hologramu i uważnie wpatrywało się w obraz.

- ...tutaj - usłyszałam głos Aleca - To był Anioł - wskazał palcem na ekran, w której była oddalona biała kropka i faktycznie to był on.

Anioł Ithuriel.

- To mogła być spadająca gwiazda - stwierdziła Izzy, stukając czerwonymi paznokciami brodę.

- Nie wierzysz mi? - zapytałam na wstępie, a rodzeństwo przeniosło wzrok na mnie.

- Tego nie powiedziałam - Iz położyła dłonie na stole - Ale nikt nie widział Anioła od wieków - wystawiła dłoń w stronę monitora i jednym ruchem w dół pozbyła się hologramu, a potem spojrzała na mnie.

- Na początku nie wierzyłam, że go widzę przed sobą - podniosłam wysoko brwi - Izzy, ostatnio dużo niemożliwych rzeczy dzieje się na świecie - przekręciłam głowę w bok całkowicie zmęczona.

- Cześć! - usłyszałam dziecięcy i na dodatek znany mi głos.

Odwróciła się w stronę nadchodzącego najmłodszego Lighwooda i posłałam mu szeroki uśmiech.

- Hej Max - Alec zwrócił się do chłopca - Jak leci?

- Max! Strasznie za tobą tęskniłam! - Isabelle kucnęła przed chłopcem i mocno go uściskała - Przystojniak z ciebie. Co tu robisz?

ʟɪɢʜᴛ ɪɴ ᴛʜᴇ ᴅᴀʀᴋ «ᴀʟᴇᴄ ʟɪɢʜᴛᴡᴏᴏᴅ»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz