Zalotny uśmiech

86 4 6
                                    

                Stoję przed moim domem i czekam z niecierpliwością na Olivię. Pogoda diametralnie się zmieniła i zamiast słońca i 20 stopni na dworze, jest lekko ponad 5, a słońca jak nie było, tak nie ma. Uroki telewizyjnej prognozy i kwietnia. Wolałabym zakopać się pod moją kołdrą, niż jechać do tego całego domu bractwa. No ale cóż, bądź dobrej myśli Josephine. Może nie będzie tak źle.                     

Moje przemyślenia przerywa głośny klakson, który wydaje czarny samochód mojej przyjaciółki. Nie muszę długo czekać, gdyż po chwili dziewczyna wychodzi z auta. Jednak na tym nie koniec - za kierownicy wysiada za nią chłopak. Jest ubrany cały na czarno, również w tym kolorze ma włosy. W nosie ma niewielki kolczyk, który zdecydowanie dodaje mu uroku. Spogląda na Olivię, a w jego wzroku widzę tylko zapytanie ,,Kto to jest?" Typowe. Ludzie zawsze nie mogą uwierzyć w to, że się przyjaźnimy. W sumie to się im nie dziwię, bo obie jesteśmy z całkiem innych bajek.

- Hej stara, myślałam, że będę cię siłą z domu wyciągać - Liv podchodzi do mnie i lekko mnie ściska. Nieznajomy staję koło niej i widać, że nie wie co zrobić. Dziewczyna patrząc na bruneta po chwili reflektuje się i mówi:

- Harry, to jest moja przyjaciółka Josephine. Jo, to jest mój bardzo dobry znajomy, Harry - szatynka uśmiecha się, a chłopak podaje mi rękę. Wydaję się naprawdę bardzo miły, jednak trzymam się na dystans. Nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć.

Po chwili, już cała nasza trójka siedzi w przestronnym aucie Olivii. Za kierownicą, moja przyjaciółka razem z siedzącym obok niej Harrym, rozmawiający o jakimś romansie ich znajomych i ja zajmująca tylne siedzenie z moją torebką na kolanach. Zaczynam rozmyślać już chyba 5 raz dzisiaj, czy dobrym pomysłem było zmuszenie się do tej imprezy. Ale w głowie natychmiast mam głos swojego chłopaka i jego ,,Baw się dobrze", że jest mi już wszystko jedno. Niech się dzieje co ma się dziać!

- Słuchajcie, zatrzymajmy się na chwilę pod sklepem, bo muszę kupić sobie fajki. - moje przemyślenia przerywa Olivia zatrzymująca się samochodem w nieznanej mi okolicy. Bierze pieniądze i szybko wysiada, a ja zostaję sama z Harrym w aucie. Proszę, żeby tylko nie zaczął rozmowy.

- Więc Josephine, dobrze zapamiętałem? - za jakie grzechy Panie Boże?

- Tak, ale wolę jak ludzie mówią do mnie Jo. Josephine jest zbyt oficjalne. - lekko się uśmiecham, a chłopak odwzajemnia uśmiech.

- Więc niech będzie Jo. - Harry kiwa głową, a pomiędzy nami zapada niezręczna cisza, która zostaje przerwana dźwiękiem mojego telefonu. Nie ważne czy to moja siostra, mama, chłopak, czy ktokolwiek inny, jest moim wybawcą. Patrzę na wyświetlacz i widzę wielkimi literami napisane imię MAX, a moje serce zostaje zalane przez falę szczęścia i ulgi.

- Witam Panią Langford, jak tam? Jeszcze widzisz na oczy, czy już mam zaczynać się martwić? - słyszę głos chłopaka, a ja przewracam oczami.

- Max, dopiero co jesteśmy w samochodzie! - zaczynam się śmiać, nie wiem, czy ze stresu, czy z pytania mojego ukochanego na temat mojej trzeźwości. Ja i alkohol to zdecydowanie nie to.

- Oj przecież wiem. Widziałem jak wyjeżdżaliście z pod domu. Wyglądasz przepięknie. -lekko się rumienię, jak zawsze kiedy ktoś mnie skomplementuje. Zaczynam się zastanawiać, czy jest on moim chłopakiem czy stalkerem - Zanim zdążysz się zapytać, wracałem ze sklepu i przechodziłem bardzo blisko, więc nie zaprzeczaj, że wyglądałaś źle. Wzrok mam wręcz wzorowy. - Max zaczyna się śmiać, a ja zdobywam się tylko na lekkie pokręcenie głową, chociaż i tak nikt tego nie widzi.

- Jesteś niemożliwy naprawdę - kątem oka zobaczyłam wracającą ze sklepu Olivię, więc stwierdziłam, że pora zakończyć rozmowę. Jestem pewna, że szatynka zapoda jakąś dudniącą muzykę, nawet wiedząc, że rozmawiam - Dobra Max, muszę kończyć, bo zbliżamy się ku celowi. Życz mi powodzenia i w razie co bądź przy telefonie, bo nie obiecuje, że zostanę tam na długo.

A Frat HouseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz