Rozdział 8

910 25 0
                                    

Pov Max
Mam straszne wyżuty sumienia. To przeze mnie Sky stała się krzywda. Właśnie jadę do niej do domu i chce ją bardzo przeprosić. Może to głupie ale ta dziewczyna ma coś w sobie... coś... innego niż wszystkie tapeciary jakie w życiu poznałem.

Podjechałem pod dom Sky. Wyszedłem z samochodu i udałem się do drzwi. Zapukałem ale nikt nie otworzył a po chwili pod dom pojchechał drugi samochód z którego wyszedł Link.
L: Siema Max. Powiedział i zbiliśmy piątkę.
M: Siema. Odpowiedziałem.
L: Czemu tu tak stoisz? Nie wchodzisz do środka?
Zapytał z pytającym wyrazem twarzy.
M: Chciałem ale nikt nie otwiera powiedziałem i zadzwonił telefon Linka który od razu odebrał.
L: Tak?
L: Co?!
L: Gdzie?!
L: Zaraz będziemy.
Powiedział chowając telefon do kieszeni i biegnąc w stronę auta.
M: Stary co jest? Zapytałem idąc na nim.
Chłopak zatrzymał się i odwrócił. Złapał mnie za ramiona i powiedział:
L: Sky jest w ciężkim stanie i leży w szpitalu. Jedziemy tam więc wsiadaj odpowiedział otwierając drzwi i wsiadając do samochodu co po chwili bez słowa uczynilem i ja.

Córka złoczyńcy. GrzmotomocniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz