Łucja
Wziąłeś na grzbiet Edmunda i pobiegłeś do namiotu ojca. Gdy tylko dotarliście zauważyłeś, że trenują więc spojrzałeś na Edmunda:
-Zejdź- gdy zszedł przemieniłeś się w człowieka i chrząknąłeś. Wszyscy spojrzeli na ciebie a potem na Edmunda. Rodzeństwo spojrzało na siebie i przywitało się jakby nie widzieli się z kilka wieków. Piotr zaczął trenować Edmunda a ty poszedłeś do Aslana:
-Edmund jest tutaj. Kilka wilków mnie zauważyło. No i ten czas przeszły to dobra rzecz- lew spojrzał na ciebie poważnie:
-Na prawdę ciebie widzieli?- podrapałeś się po karku:
-Ogon na pewno. Co do reszty...- nagle usłyszeliście jak Czarownica przyjeżdża. Przemieniłeś się w lwa by wyjść z ojcem naprzeciw niej:
-Aslanie, wśród was jest zdrajca
-Nic ci nie zrobił- trochę się wyłączyłeś dopóki Aslan nie powiedział, że chce pogadać z tą wiedźmą w cztery oczy:
-W sześć- Aslan chciał zaprzeczyć ale Carownica z uśmiechem przytaknęła. Poszedłeś z nimi. Czarownica spojrzała na was:
-Jeśli oddacie swoje życie na kamiennym stole pozwolę ludzkiemu dziecku żyć-twój ojciec chciał zaprzeczyć ale ty zatrzymałeś go łapą:
-Zgoda- i wróciliście. Łucja spojrzała na ciebie:
-I?
-Wiedźma zrzekła się krwi syna Adama- wszyscy zaczęli wiwatować a ty poszedłeś z Łucją. Dziewczynka spojrzała na ciebie:
-Dziękuję, że dotrzymałeś obietnicy- przytuliła się do ciebie a ty z uśmiechem przemieniłeś się i wtuliłeś się w nią:
-Spokojnie Łucjo. A może pokażesz mi jak rzucasz?- przytaknęła. Okazało się, że ma naprawdę dobrego cela-No nieźle- spędziliście trochę sporo czasu aż nadszedł czas. Stanąłeś obok ojca a gdy poszliście zauważyliście Zuzannę i Łucję:
-[m.imię]? Gdzie idziecie z Aslanem? Możemy z wami iść?- twój ojciec przytaknął:
-Będzie nam miło- przytaknąłeś i poszliście. W pewnym momencie stanęliście. Spojrzałeś na nie:
-Dalej idziemy sami- i poszliście. Czułeś ich wzrok ale nie było odwrotu. Brutalnie wzięli was na stół. Jadis najpierw podeszła do ciebie:
-Śmierć!- i wbiła w ciebie sztylet. Nastała ciemność
Zuzanna
Umówiłeś się z Zuzą i o dziwo resztą jej rodzeństwa na obiad u ciebie. Na szczęście jak zwykle byłeś sam w domu więc nie musiałeś prosić rodziców o zgodę by kogoś zaprosić. Gdy zrobiłeś obiad, deser i wszystko uprzątnąłeś poszedłeś do łazienki by zmienić bandaże. W końcu pierwszy raz chciałeś mieć przyjaciół, którzy nie odrzucą ciebie przez blizny i te świeżę rany. Rodzice zawsze gdy idzie im coś źle lub gdy nie dostaniesz przynajmniej 5 to wyżywają się na tobie. Nagle usłyszałeś dzwonek do drzwi. Poprawiłeś rękawy i zszedłeś na dół. Gdy tylko otworzyłeś drzwi ujrzałeś Zuzannę i jej rodzeństwo:
-Salut*, Zuza i... désolé** ale nie mówiła jak macie na imię. Ale najpierw wejdźcie- wpuściłeś ich a oni o dziwo ściągnęli buty co rzadko się zdarza. Blondyn podszedł do ciebie:
-A więc jestem Piotr. Ta słodka dziewczynka to Łucja a obok niej mój młodszy brat Edmund. Jakbyś był zaciekawiony to jestem najstarszy- przytaknąłeś a najmłodsza złapała ciebie za rękę:
-Widziałam, że masz telewizor- uśmiechnąłeś się do niej:
-Chcesz coś pooglądać?- Łucja przytaknęła. Spojrzałeś na resztę rodzeństwa- Tylko może najpierw zjemy obiad?- nie musiałeś czekać na odpowiedź. Od razu zaczęła ciebie i swoje rodzeństwo pchać do jadalni. Gdy doszliście każdy zajął byle jakie miejsce. Młodszy brat który jeszcze się nie odezwał spojrzał zdziwiony na puste miejsca: