8 💫

434 58 1
                                    

Jimin przekręcił klucz w drzwiach, drżącymi dłońmi. Wyszarpnął pęk z zamka, wcisnął go do kieszeni. Chwycił za klamkę i otworzył drzwi, popychając je całą siłą jaką posiadał w swoim ciele. Te otworzyły się gwałtownie na oścież i uderzyły z hukiem o ścianę. Jimina wcale nie obchodziło to, czy udało mu się coś zniszczyć, ani jaką naganę dostanie od właścicieli domu za wyrządzone szkody. Nie obchodziło go nic poza tym palącym uczuciem, które rozpierało jego ciało. Rozpalone do czerwoności nerwy kazały uderzyć w najbliżej znajdującą się rzecz. Pięść świerzbiła, żeby z mocą przyłożyć nią o ścianę i poczuć ten oczyszczający umysł ból. Ból zdartych knykci i naruszonych kości. Jimin czuł, że w każdej chwili może zacząć krzyczeć, aby tylko pozbyć się tego palącego uczucia, które rozsadzało jego drobne ciało. Rzucił ze wściekłością swoją torbę na kafelki, którymi wyłożony był hol jego domu. Słyszał odgłos kroków, stóp wbiegających po drewnianych stopniach werandy. Przymknął powieki i wsunął palce w swoje jasne włosy, złapał je w garści, by boleśnie za nie pociągnąć. Miał dość. Miał tak bardzo dość.

— Jimin!

— Zostaw mnie do cholery! — wrzasnął w stronę przekraczającego próg domu Yoongiego. Był pewien, że w tamtej chwili usłyszeli go sąsiedzi mieszkający o pięć domów dalej.

Otworzył oczy i skierował spojrzenie na Mina. Opuścił ramiona. Przygryzł dolną wargę, powstrzymując się od rzucenia kilku wulgaryzmów w stronę bruneta. Zaczął gwałtownie rozwiązywać swoje tenisówki. Odrzucił jedną z nich na bok, a ta uderzyła w szafę, której drzwiczki zadrżały.

Yoongi otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale wtedy drugi z butów przeleciał tuż koło jego twarzy. Sznurówka uderzyła go w policzek, a samo obuwie niemal wyleciało na dwór, przez otwarte wejście. Jako osoba, która jeszcze nie straciła nad sobą kontroli, po chwilowym zastanowieniu zamknął za sobą drzwi. Przecież nie chcieli dać sąsiadom powodów do plotek. Jimin na pewno nie chciałby usłyszeć jak jego imię wylatuje z ust jednej ze wścibskich sąsiadek, które przychodziły obgadywać znajomych z ulicy razem z jego matką.

Kiedy odwrócił się z powrotem w stronę swojego chłopaka, zobaczył jak złota czupryna Parka znika w wejściu do kuchni. Nie ściągając butów, podążyl za nim. Wszedł do kuchni, kiedy ten wyjmował z lodówki garnek z zupą, by postawić go na piecu. Yoongi kątem oka zauważył przyklejoną do drzwi lodówki karteczkę, od matki Parka. Jimin wytarł oczy rękawem swetra, włączając gaz. Yoongi rzuca na stół swoją torbę.

— Jimin, nie możemy na spokojnie porozmawiać o tym wszy-

— Nie. — blondyn wszedł mu w zdanie, wzdychając głośno. — Bo nie ważne ile razy rozmawiamy na spokojnie, zawsze. kończy. się. tak. samo.

— Ale nie rozumiesz, że gdybyś tylko pogadał ze swoim ojcem, to może wszystko by się zmieniło?

Jimin zacisnął szczęki. Odwrócił się na pięcie i szybko wyszedł z pomieszczenia. Yoongi powoli nabrał powietrza w płuca. Powoli zaczynał tracić cierpliwość. Ilekroć chciał porozmawiać z Parkiem, ten zbywał go, zmieniając temat, albo ogólnikowo odpowiadając na jego pytania. A kiedy już dochodziło do jakiejkolwiek poważniejszej rozmowy, Jimin unikał niewygodnych pytań, a potem chodził z grymasem zirytowania na swojej ślicznej buzi do końca dnia. Okay, Yoongi posiadał uczucia. Wiedział jak to jest, gdy w głowie ma się mętlik, a na samo wspomnienie niekomfortowego tematu, rzuca się jakimś kompletnie innym tematem, mając nadzieję, że ten mały kant umknie spostrzegawczości jego rozmówcy. Ale miał także świadomość, że w końcu Jimin będzie musiał się z owym problemem zmierzyć. I lepiej dla niego byłoby, gdyby ta chwila nadeszła jak najwcześniej. Park nie należał do osób, które z upływem czasu, zaczynają patrzeć na problem z innej strony, aż w końcu dochodzą do wniosku, że ich negatywne nastawienie było całkowicie bezpodstawne. Jimin z upływem kolejnych minut, godzin i dni, myślał coraz to więcej. Coraz usilniej doszukiwał się negatywnych stron, wywoływał w sobie złe emocje, dopóki ktoś nie przemówił mu do rozumu. I to właśnie Min miał zamiar zrobić. Tyle że Park za nic w świecie nie chciał mu na to pozwolić.

Seesaw || m.yg × p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz