— Nigdy nie zastanawiałem się nad tym co będzie za kilka lat, wiesz?
Blondyn uśmiechnął się lekko i obrócił na lewy bok pod swoim kocem. Spojrzał na Mina z przekorą, chociaż ten nie był w stanie zobaczyć jej na twarzy Jimina, pośród panującej dookoła ciemności.
— Skończysz szkołę, potem studia i znajdziesz sobie robotę. Może weźmiesz ślub i będziesz miał dzieci… nie, nie będziesz ich miał. Pewnie zachcesz mieć psa. Więc kupisz sobie uroczego szczeniaczka, z którym będziesz się cisnął w małym mieszkaniu w centrum Seulu. Sąsiedzi piętro wyżej od paru miesięcy będą prowadzić remont, dzień i noc, więc ciągle będziesz chodził nie wsypany i będziesz dodawał do herbaty sól zamiast cukru, ale będzie ci to zwisać, bo herbata to herbata. — Park wysunął dłoń spod przykrycia, mrucząc cicho. — Istnieje też prawdopodobieństwo, że zostaniesz producentem muzycznym. Tak jak tego chciałeś. Będziesz zatrudniany w jakiejś mega prestiżowej wytwórni, a twój kot perski, którego kupisz sobie za sporą sumkę, zrobi sobie z twoich kapci kuwetę. — musnął swoimi palcami te starszego, luźno ułożone obok jego głowy. Splótł te najmniejsze ze sobą. — Jest dużo scenariuszy.
— Czemu nie zostaniesz pisarzem, Jimin? — Min zaśmiał się pod nosem.
Ich szepty były naprawdę ciche. Niemal bezgłośne. Prawie ginęły wśród odgłosu unormowanych oddechów. Wpływały do ich uszu i wypływały spomiędzy warg jak śpiew sennego skowronka. Nie chcąc nikogo budzić, jedynie ukołysać do snu. Jimin przeniósł spojrzenie na ściśniętych ze sobą Jungkooka i Hoseoka, którzy ze splątanymi chaotycznie kończynami, śpali spokojnie, co jakiś czas wzdychając cicho.
— A wiesz, że chciałbym? Nikt nad tobą nie stoi, nie pogania, siadasz do roboty kiedy chcesz. Znajdujesz sobie tylko wydawcę i po kłopocie. Coś tam poprawiasz, coś zmieniasz, bawisz się z własną wyobraźnią… to świetny sposób na życie. — Park odrzucił na bok swój koc i cicho przetoczył się ze swojego, malutkiego materaca ułożonego z poduszek, na ten Yoongiego.
Wczołgał się pod jego przykrycie, a Yoongi westchnął cicho i przewrócił się na bok. Dał Parkowi możliwość wtulenia się w jego ciało. Więc blondyn zacisnął palce na cienkiej, bawełnianej koszulce swojego chłopaka i przerzucił łydkę przez jego biodro. Było mu ciepło i przyjemnie. Czuł się bezpieczny, gdy Yoongi oplatał go swoim ramieniem.
— Wiesz, że to wcale nie jest takie proste? Masz deadline, musisz chodzić i użerać się z redaktorami, robić wywiady do jakiś młodzieżowych gazetek, wyjaśniać czemu jeden z bohaterów miał na myśli to, a nie co innego i tak dalej. A jak nie będziesz miał chęci do pisania, to już w ogóle klapa. — oddech Mina był spokojny.
Jimin pokręcił głową.
— Jak zwykle potrafisz zabić każde moje marzenie. Jak można być takim pesymistą?
Przewrócił się na plecy, twarz skierował w stronę bruneta.
— Mylisz pesymizm z realizmem.
Yoongi uśmiechnął się w typowy dla siebie sposób. Jakby rozbawiła go jego pomyłka, z pobłażaniem i małą dawką czułości jednocześnie. Uniósł w górę tylko jeden kącik ust, a Jimin nie mógł się powstrzymać. Nachylił się szybko i cmoknął go, zaraz się odsuwając.
— Realizm jest pozbawiony marzeń.
Yoongi powstrzymał się od parsknięcia śmiechem.
— Włączył ci się tryb filozofa, Jimin. Chyba powinieneś już iść spać.
— Wiem, że chcesz się mnie już pozbyć, ale jeszcze chwilka, okay?
— Wcale nie chcę — zaprotestował Yoongi z nutą urażenia w głosie. Chociaż doskonale wiedział, że Jimin tylko sobie żartuje. — Nie pałam szczególną ochotą do posiadania niewyspanej marudy na głowie cały następny dzień, okay?
Park uśmiechnął się lekko. Przez następne parę chwil panowała między nimi cisza.
— Wiesz co, Yoongi? — odezwał się Park. Zamilkł ponownie na kilka krótkich sekund, spodziewając się jakieś sarkastycznej uwagi ze strony Mina, jednak ten nie odezwał się ani słowem. — Uwielbiam takie chwile — szepnął i ujął dłoń starszego, żeby ucałować delikatnie jej wierzch. — Kiedy mogę leżeć koło ciebie i rozmawiać z tobą na każdy temat. Albo mogę po prostu patrzeć na ciebie, pogłaskać cię po policzku, pocałować, powiedzieć ci, że… jesteś najlepszym co mnie spotkało. To co wtedy czuję jest takie-
— Obezwładniające?
— Jezu, czy możesz chociaż raz nie wchodzić mi się w słowo?
Jimin obdarzył go groźnym spojrzeniem, ale zaraz złagodniał. Jego oczy zamieniły się w półksiężyce, gdy przycisnął do siebie dłoń chłopaka. I Yoongi rzeczywiście był w stanie poczuć to obezwładniające uczucie w swoim ciele. Coś, co nie pozwalało mu nabrać oddechu i sprawiło, że kręciło mu się w głowie. Wymusiło uśmiech na jego twarzy, jednocześnie o mało nie wywołując płaczu. Bo może Park Jimin rzeczywiście był najlepszym co go spotkało?
— Chciałbyś przyjść do mnie w przyszły weekend? — spytał Yoongi po chwili.
Uchwyt Parka na jego dłoni osłabł, a on jest w końcu w stanie wsunąć palce pomiędzy jasne kosmyki włosów młodszego. Blondyn otworzył powieki, które opadły niepostrzeżenie, zakrywając jego błyszczące, ciemne oczy. Westchnął cichuteńko, broniąc się przed sennością.
— Rodzice wyjeżdżają? — Jimin uśmiechnął się przekornie i dźgnął Mina w bok. Yoongi z całej siły powstrzymał się od wykręcenia swojego ciała jak najdalej od Parka.
— Jadą nad morze — zbliżył usta do jego ucha. — Pójdziemy najpierw na tą imprezę urodzinową brata Guka, zgarniemy ukradkiem parę piw, a jak będziemy już wracać, to wstąpimy do jakiegoś fast-fooda. Weźmiemy górę żarcia na wynos i kiedy już przyjdziemy do mnie, to włączymy kolejny sezon naszego serialu. Co ty na to? I oczywiście jeśli będziesz chciał, możesz zostać na noc.
Jimina przeszedł przyjemny dreszcz na samo wspomnienie tej sielankowej wizji.
— Przytulasy są wliczone w cenę? — pyta, przewracając się na bok i ponownie owija ramiona wokół swojego chłopaka.
— Jasne.
— Uwielbiam cię, Min Yoongi — mamrocze, wtulając buzię w jego szyję. — Mam najlepszego chłopaka na świecie.
I gdyby tylko wiedzieli, że Kim Taehyung ma problemy z zasypianiem.
_____________________
ostanio serio tae nie może spać, xovays jesteś czarodziejką?
CZYTASZ
Seesaw || m.yg × p.jm
FanfictionJimin, siedząc na huśtawce nie wie kiedy skoczyć. Za pierwszym, za drugim... Za rodziną czy za nim? Kiedy presja wlewa się w ciało od najmłodszych lat i w końcu ktoś łapie za łańcuchy bujajacej się zabawki. Stanąć na równe nogi lub polecieć, uwolnić...