- Pomożemy ci, w końcu nie możemy pozwolić, aby Huncwoci się rozpadli.

906 60 9
                                    

| Dwa tygodnie później |

Trzecia klasa Gryffindoru, wraz z trzecia klasa Slytherinu siedzieli na zajęciach z obrony przed czarną magią.

— Dobrze — powiedział głośno nauczyciel, rozglądając się po sali. — Dzisiaj omówimy... Panie Black i Pani Riddle, Proszę o ciszę!

— Jeszcze chwila, sprawy biznesowe omawiamy — powiedziała głośno Tiffany. — Czyli ty, Remus i Peter się nie gniewacie? — zapytała, aby się upewnić.

— Dokładnie, wiemy co w trawie piszczy — zaśmiał się czarnowłosy, trącając dziewczynę ramieniem.

— RIDDLE BLACK — wrzasnął nauczyciel — skoro jesteście tacy chętni do rozmowy, to proszę wymienić wszystkie zaklęcia niewybaczalne.

— Crucio, Avada Kedavra i Imperio — odpiwiedzial śpiewająco Black, patrząc znudzony na nauczycielkę.

— Riddle! Jak...

I tak właśnie, zaczęło się całogodzinne odpytywanie Syriusza i Tiffany z wiedzy o czarnej magii. Nikt z klasy, nie pisnął nawet słowem, dobrze wiedzieli że nauczyciel zapytał nie tych co trzeba. Akurat ta dwójka, wiedziała wszystko, Syriusz za sprawą rodziny, a Tiffany... Tiffany z własnej ciekawości, zawsze wypytywała brata.

————

— Uhuhuuu — "powiedziała" czarnowłosa, widząc Evans.

Rudowłosa, gdy tylko zauważyła Ślizgonke, schowała się za Potterem, który aktualnie obok niej szedł.

— Ojeju — powiedziała ze sztucznym smutkiem — Nasza Lily już nie jest taka pewna siebie, ale mi przykro — zaśmiała się wrednie.

— Dlaczego jesteś taka nie miła? — zapytał  James, mimo że był obrażony na dziewczynę, dziwnie mu było bez niej.

Nikt nie czekał na niego rano pod dormitorium, aby wskoczyć mu na plecy, a on musiał zanosić ją na śniadanie. Tęsknił za nią, choć nie chciał sie do tego przyznać. Brakowało mu jej jak cholera. Brakowało mu tego, jak bawiła się jego włosami, a on leżał głową na jej kolanach i szukał czegoś na temat animagii. Niby Lily mogła robić to samo, jednak to nie było to. Były całkowicie inne, czarnowłosa nigdy go od siebie nie odpychała, była przy nim cały czas, nie ważne jak głupio się zachowywał. Ba! Wygłupiała się razem z nim.

Lily była całkowicie inna, na samym początku, przez trzy lata, odpychała go od siebie, a później niewiadomo skąd i dlaczego zaczęła się do niego kleić. Gdy tylko Potter zaczął się wygłupiać, czy to sam, czy to z resztą Huncwotów, ona go upominała, aby się uspokoił. Albo udawała że go nie zna.

— Oj Jamie... — mówiąc to, przeciągnęła jego imię, a raczej przezwisko, którym go często obdarzała. — I tak nie zrozumiesz — powiedziała patrząc mu w oczy, pod jej uśmiechem kryło się zawiedzenie i krzta nadziei. — A ty — zwróciła się do Lily, nagle w jej głosie było słychać sam jad, a gdyby wzrok potrafił zabijać, po dziewczynie nie było by, ani śladu — Pilnuj się Evans, dobrze ci radzę, pilnuj się.

Jak gdyby nigdy nic czarnowłosa, z wielkim uśmiechem na twarzy, pobiegła w podskokach do trójki chłopaków, czekających na nią.

————

— Brawo! Syriusz! — krzyknęła podekscytowana Riddle.

Czwórka siedzieli w pokoju życzeń, a właśnie w tej chwili Syriuszowi udało się zmienić w swoją formę animagiczną. Po PŻ zaczął chodzić pies, łudząco podobny do ponuraka.

— Witaj na pokładzie Łapo! — krzyknęła z entuzjazmem, po czym przytuliła ponuraka.

— Łapo? — zapytał Remus, który siedział z nosem w książce i jadł czekoladę.

— No przy jego zmianie, pierwsze co się zmieniło, to była łapa! — znów krzyknęła.

Chwilę później, można było usłyszeć otwieranie wielkich, mosiężnych drzwi. Spanikowany Syriusz, zmienił się spowrotem w siebie i stanął obok Petera. Przez drzwi wszedł, nie kto inny, jak James Potter.

Cztery pary oczu, skierowały się w jego stronę.

— Co Pana tutaj sprowadza, Panie Potter? — zapytała Tiffany.

— A ty znowu się bawisz w McCnotke? — zadał pytanie Black, jednak nie uzyskał odpowiedzi.

— Chciałem was przeprosić — odezwał się cicho, podchodząc bliżej.

— Ma pan dwie minuty, Panie Potter.

— Chciałem was przeprosić, za to że nagle pobiegłem do Lily i was zostawiłem. Gdyby tak nagle, znów nie zaczął świrować na jej punkcie, nic by się nikomu nie stało. — mówił, patrząc po wszystkich — Ani jej, ani wam, tak samo ty Tiffany — zwrócił się do dziewczyny, patrząc jej w oczy — Gdybym nie był tak zaślepiony, ty nie musiałabyś jej krzywdzić. Nie było by tego całego dochodzenia, kto skrzywdził biedną Lily i...

— MORDA POTTER — wrzasnęła — Przyszedłeś nas przeprosić tak? To dlaczego twoje PRZEPROSINY które miały być skierowane do NAS, nagle schodzą na tor " BIEDNEJ LILY " — krzycząc to, zrobiła nawias w powietrzu — To jest takie... — chwilę się zastanowiła.

— Tiffany, spokojnie — odezwał się Remus, lecz dziewczyna go kompletnie olała.

— Chce was przeprosić, bo wiem że źle zrobiłem, aleeeee... Jednak bardziej szkoda mi Lily, niż naszej przyjaźni. Bo jest dla mnie ważniejsza, więc pocałujcie się w dupe. Moje przeprosiny nawet nie były szczere — powiedziała czarnowłosa, udając głos Jamesa.

— Tiffany... — powiedział chłopak, chcąc podejść w jej stronę.

— Nie Tiffaniuj mi tutaj! — wrzasnęła — aktualnie, w moich oczach jesteś nikim. A teraz módl się, abyś nie znalazł zwłok, tej Szlamy, pod swoim łóżkiem. — niewiadomo kiedy, dziewczyna zmieniła się w czarną lisice.

Jej dokonanie wywołało lekki szok na twarzach chłopaków. Dziewczyna na swoich chudych, czarnych nóżkach wybiegła z Pokoju Życzeń.

— Zjebałeś na całej linii — powiedział Peter, patrząc na niego.

— Mogłeś nie przychodzić — odezwał się Remus — po naszym codziennym spotkaniu, chciała iść do ciebie i cię przeprosić.

— Jestem debilem — mruknął załamany.

— Pomożemy ci, w końcu nie możemy pozwolić, aby Huncwoci się rozpadli.

Bliźniaczka Rona// HP IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz