Rozdział 5

652 41 5
                                    

[...]
- Zróbmy małe przedstawienie Potty, zgodzisz się ze mną nieprawdaż? - wyszczerzył się i z dzikim uśmiechem na ustach otworzył drzwi do klasy
Zielonooki tymczasem, uspokoiwszy się trochę od wcześniejszej wymiany zdań z młodym Malfoyem, wszedł potulnie za nim do klasy - nie ukazując śladów jakiejkolwiek sprzeczki na twarzy - i skierował się na brakujące miejsce obok swoich gryfońskich przyjaciół, Rona Weasleya i Hermiony Granger.  

W międzyczasie, Profesor Severus Snape obserwował ze swojego miejsca przy biurku, rozgrywającą się przed jego oczami scenę z lekkim drwiącym uśmieszkiem, co nie uszło uwadze siedzącym najbliżej niego uczniów którzy spanikowali i w popłochu zaczęli mylić składniki. Jednym z nich był Neville Longbottom - całkowite beztalencie i zmora naszego Mistrza Eliksirów. 

- Longbottom! Tobie to nawet pozalekcyjne dodatkowe korki nie pomogą! Evanesco! - profesor machnął różdżka i nieużyteczny eliksir wraz z kociołkiem usunęły się z zasięgu jego wzroku - Beznadziejny jak zawsze, nie to co twoja matka, od początku!
I nie zwracając dalej uwagi na śmiertelnie przestraszonego Longbottoma, Severus Snape skierował z powrotem swój wzrok na dwóch spóźnialskich chłopców i rzekł groźnym, przyciszonym głosem, których wszystkich od niezmiennie 20 lat przerażał:
- Malfoy i Potter! Za waszą niesubordynację od dzisiaj do końca września będziecie przychodzić codziennie po kolacji i czyścić  kociołki waszych nieudolnych kolegów, bez dyskusji. No na co czekacie, bierzcie się do roboty! W porównaniu do reszty jesteście w tyle!  - Severus spojrzał na dwójkę z groźnym spojrzeniem, które obiecywało wiele nieprzyjemności jeśliby nie wykonali jego polecenia. A i więc tak obaj uczynili.

Jednak Severusowi nie było dane nacieszyć się chwilą spokoju z szóstym rokiem gryfonów i ślizgonów - Ten konkretny rocznik doprowadza mnie na skraj cierpliwości - pomyślał czarnowłosy - po chwili wybuchła taka wrzawa między dwoma zwaśnionymi domami, że profesor musiał użyć zaklęcia Sonorus i Silencio aby uspokoić towarzystwo.

- Wynoście się z moich oczu, wszyscy. Skończycie po przerwie, inaczej dołączycie do Pottera i Malfoya na szlabanach. Wicedyrektor mnie zastąpi, także jeśli ktoś coś zrobi, McGonagall nie omieszka mnie osobiście poinformować - No, zapowiada się niezwykle ciekawy rok - pomyślał jeszcze z rozbawieniem Severus Snape nim zniknął w obłokach czarnego dymu.

HPSSHPSSHPSS

McGonagall przyszła do nich po około 15 minutach, Ślizgoni jak zwykle skrupulatnie planowali rządzenie nad światem, między jedną a drugą kanapką a gryfoni marzyli o zostaniu wybitnymi aurorami, ostatecznie wszyscy zdążyli w międzyczasie coś przekąsić. 

- Wejść do klasy, profesor Snape już poinformował mnie o zaistniałej sytuacji - powiedziała McGonagall surowym głosem - bierzcie się do roboty, została wam niecała godzina na dokończenie waszego eliksiru - dodała jeszcze profesorka zerkając na ścienny zegar.

O dziwo, w tym wypadku, z tym konkretnym nauczycielem i w tym roczniku nie było żadnych nieprzyjemności, wszyscy pracowali w zgodzie, nauczeni już przez Snape'a, że jeśli ktoś przyjdzie za niego na zastępstwo, kara za niewykonanie polecenia będzie dużo bardziej dotkliwsza niż ta standardowa, przysługiwana zgodnie z magicznym statutem szkoły. 

Gdy zadzwonił dzwonek ogłaszający koniec zajęć, wszyscy jak na zawołanie wlali swoje eliksiry do fiolek, podpisane wcześniej swoim nazwiskiem i udali się na następne zajęcia.


     



Crown, blood and magic Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz