Wróciłam ze szkoły, w sumie to nuda, załamanie nerwowe i depresja-jak zawsze hhahhahahaha lol xd.
Poszłam do łazienki. Usiadłam przed szafką pod zlewem i zaczęłam wywalać z niej wszystko. Po 2 godzinach w końcu znalazłam moją zaginioną przyjaciółkę... Oto i ona-żyletka.
Korzystając z tego, że byłam sama w domu-skierowałam się do kuchni. Usiadłam przy stole i zaczęłam kroić, jedna kreska za tatusia, druga za mamusie, trzecia za shawna mendesa...shawn dlaczego mnie nie kochasz, dlaczego wybrałeś kamile krabello?
Skończyłam kroić już salceson i zrobiłam sobie kanapki. Były nie dobre, no ale z czym miałam je zjeść? Znowu kurwa z tym pasztetem?
Idę spać elo