Pokaz

603 64 23
                                    

Delikatny wiatr muskał lica rodzeństwa Todoroki.

Najstarszy brat rozmawiał z białowłosym przedstawicielem rodziny.

Za nimi szli  Shoto i Fuyumi.

Najmłodszy z rodzeństwa rozglądał się naokoło siebie z zachwytem. To z jego inicjatywy teraz znaleźli się na pokazie lotnictwa.

-Patrz Shoto ! Nad nami! - wykrzyczała uradowana Fuyumi wskazując palcem na przelatujące nad nimi maszyny.

Najmłodszy z rodzeństwa wpatrywał się w ten widok ze skupieniem i nawet nie skrywaną dziecięcą radością.

Wiedział, iż cała czwórka nie była tutaj legalnie, w tej chwili powinni być w domu i każdy z osobna się uczyć, ale zamiast tego Shoto znalazł w kieszeni kurtki najstarszego z nich ulotkę na temat tego pokazu.

I po blisko godzinie trójce z rodzeństwa udało się przekonać najstarszego.

I właśnie dlatego Natsuo szedł zaraz obok pofarbowanego na czarno brata i starał się m wyargumentować, iż ten wypad był bardzo dobrym pomysłem.

Niestety białowłosa doskonale widziała, iż ich najstarszy brat ma głęboko gdzieś jego słowa, dłonie w kieszeniach kremowej kurtki z białym futerkiem mówiły same za siebie.

W sumie Fuyumi zastanawiała się kiedy Toya zdążył sobie taką kupić.

Pokaz trwał w najlepsze, piloci wykonywali wiele sztuczek i kombinacji.

Ślady, które za sobą pozostawiali nie raz tworzyły wspaniałe obrazy, dzieci naokoło rodzeństwa piszczały ciągle pokazując swoimi palcami najróżniejsze kolorowe pasma.

Fuyumi tylko siedziała na trawię i wpatrywała się w swoje rodzeństwo z delikatnym uśmiechem. Widziała to jak Toya starał się ukryć fakt, iż pokaz mu się nawet podoba,a raczej jeden z pilotów, gdyż ten ciągle wpatrywał się tylko w jedną z machin. Natsuo za to opychał się watą cukrową, a Shoto stał przy swojej siostrze kierując palcem za samolotami.

Serce dziewczyny radowało się na widok takiego zachowania u najmłodszego z braci.

Na niebie zaczęły pojawiać się pomarańczowe przebłyski, chmury przybierały piękne wzory.

Cała czwórka (nawet najstarszy) leżeli na trawie i wpatrywali się w niebo. Pokaz już się zakończył.

Niestety żaden z nich nie spodziewał się, iż ktoś do nich podejdzie.

-Toya oddawaj kurtkę, w ten twoim ala płaszczu za nic w świcie się pilotować nie da. - właściciel głosu był wyraźnie w dobrym humorze.

Fuyumi lekko się podniosła i obdarzyła jegomościa zdziwionym spojrzeniem.

Google przewieszone przez szyję niemalże idealnie komponowały się z kremowym szalem, luźno obwiązanym naokoło jego szyi. Blond włosy sterczały niemalże w każdą stronę świata. W jego złotych oczach wręcz odbijały się iskierki radości wymieszane z tymi odpowiedzialnymi za złośliwość. Luźna biała koszulka była w wielu miejscach umorusana ziemią, spodnie miał luźno wciśnięte w buty, które sięgały mu za łydkę. W wyciągniętej dłoni trzymał czarny płaszcz ich brata.

-Sam się zgodziłeś na tą wymianę kurczaku, teraz nie narzekaj i mi słońca nie zasłaniaj.

Te słowa wystarczyły aby nowo przybyły najzwyklej w świecie rzucił się na czarnowłosego.

Rodzeństwo nie miało zielonego pojęcia co powinno robić, gdy Natsuo miał już się odezwać,blondyn postanowił przemówić pomijając fakt, iż właśnie leżał na klatce piersiowej wyraźnie obojętnego najstarszego z rodzeństwa.

-Może poleciałbyś ze mną? Tak w zadość uczynieniu za tak okropne warunki? - zapytał się z psotnym uśmiechem złotooki. Lekko podpierając swoją głowę na łokciu, który  znajdował się na trawie.

Toya, który do tej pory miał przymknięte oczy tylko westchnął i skierował swoje spojrzenie na pilota.

-Jeśli sądzisz, iż uwierzę w te bujdy jakoby mój płaszcz nie zapewniał ciepła to jesteś w dużym błędzie. -po tych słowach najzwyklej w świecie objął zalegającego na nim chłopaka. - A teraz daj mi się nareszcie opalić i odpocząć od gadania tej trójki.

Reszta rodzeństwa już parę minut temu uznała, iż nic tu po nich i najzwyklej w świecie sobie gdzieś poszli.

Blondyn tylko westchnął i wygodniej się ułożył.

- I tak czy siak kiedyś znowu cię zaciągnę na dwugodzinny lot.

Chcesz polatać ? HotWings One-shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz