SPOTKANIE PO LATACH

232 15 7
                                    

Millie, córeczko! - krzyknął Jim zrobił to tak głośno że wszyscy na lotnisku zwrócili na nas wzrok
Tato nie przy ludziach - odpowiedziałam rumieniąc nie pokazywałam tego ale też byłam bardzo szczęśliwa że go widzę.

Jim chcąc się popisać wziął wszystkie bagaże sam bałam się żeby nic mu się nie stało bo trochę tego było a tata miał już swoje lata. Zapakowal  bagaże do auta i ruszyliśmy do domu.

-Jak się trzymasz? - spytałam chociaż patrząc na niego można wywnioskować że był bardzo szczęśliwy nigdy go chyba takiego.
-A jak się mam trzymać? Moja córeczka wróciła do domu, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi - oznajmił Jim.
Nie nazywaj mnie tak nie mam już 12 lat - odpowiedziałam gniewnie
Tata się uśmiechnął i przeprosił mówiąc że zapomniał o tym że mając 16 lat jest się już dorosłym.
Rozśmieszył nie tymi słowami, martwiło mnie tylko to że zachowywał się jakyby się nic nie stało...

Mineliśmy zarośnięty znak ,,Witamy w Bornemoutch'' czyli zaraz powinniśmy dojechać do domu bardzo się niecierpliwiłam ale tak naprawdę chciałam tak szybko dojechać by byłam już bardzo głodna miałam nadzieję że tata zrobił jakieś zakupy żeby było co zjeść bo nie widziało mi się iść 3 kilometry do najbliższego sklepu.Czemu rodzice nie kupili domu w centrum tylko na przedmieściach?

Wreszcie dojechaliśmy moim oczom ukazał się dom który patrząc na to że mieszkał w nim sam facet przez 4 lata to był w niezłym stanie w środku było posprzątane ciekawe czy zawsze tak jest czy zrobił to tylko na mój przyjazd za jakiś czas się przekonamy. Odrazu spytałam Jima czy jest coś do jedzenia  odparł że nie miał czasu zrobić zakupów ale zaraz pojedziemy zjeść coś na miasto gdybym nie była tak cholernie głodna może bym się ucieszyła. Wnieśliśmy walizki do domu. I odrazu ruszyliśmy coś zjeść.

-Nic się nie zmieniło - podziwiając miasteczko w którym przez 4 lata od mojej ostatniej wizyty nic się nie zmieniło
-A widzisz w zasadzie to trochę się zmieniło wydaje się że wszystko jest takie samo ale to tylko złudzenie- mówiąc te słowa uśmiech pierwszy raz od mojego przyjazdu zszedł mu z ust po chwili jednak wrócił.
-Więc gdzie jedziemy? - spytałam
- Zobaczysz - po tych słowach przestraszyłam się że Jim coś wymyślił i zabierze nas do jakiejś obskórnej knajpy w której serwują piwo i zapiekanki.
Na szczęście pomyliłam się zatrzymał się przy Pizzeri ,,U grubego Benka"
Pamiętam jak byliśmy to w moje 10 urodziny całą trójką...

Pierwszy raz sama zjadłam całą pizzę zawsze zamawialam jedną całą ale zawsze zostawała połowa bo więcej nie dałam jednak dziś byłam tak głodna i pizza była tak dobra że nie mogłam się oprzeć. Jim tradycjnie zamówił 2 hawajskie które też tradycyjnie zjadł w całość.

Po jedzeniu pojechaliśmy jeszcze na zakupy i wróciliśmy do domu.
Cieszyłam się że wróciłam do domu jednak za tydzień zaczyna się szkoła
miałam nadzieję że dobrze się zaklimatyzuje pod koniec dnia kładąc się spać znów przypomniała mi się mama, to był pierwszy dzień od miesiąca kiedy udało mi się o niej zapomnieća. Mialam nadzieję że wszystko się ułoży.

FILLIE DUSKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz