Cz. 2 Rozdział XII On

164 5 4
                                    

Jechaliśmy do domu a ja oglądałem mijające nas drzewa. Uśmiechałem się pod nosem. Czułem się naprawdę odprężony. W końcu wjechaliśmy w znajomą mi okolice i po paru minutach byliśmy przed naszą rezydencją. Wysiadłem z samochodu a moja mama odezwała się w moją stronę
- Adrien idź teraz do swojego pokoju, musimy z tatą porozmawiać i prosiłabym cię żebyś nam nie przeszkadzał
Gdy spojrzałem na tatę zobaczyłem że był dość markotny. Kiwnąłem głową i poszedłem do swojego pokoju. Zamknąłem za sobą drzwi a Plagg wyleciał z mojej torby
- dzisiejszy dzień był pełen niespodzianek - powiedział lecąc w stronę mojej szuflady z camembertem
- Tak zgadzam się ale jeszcze możemy dowiedzieć się czegoś nowego... Plagg...
- Nieee - krzyknął próbując zjeść ten cuchnący ser ale zanim ten wpadł do jego pyszczka zdążyłem dokończyć
- ...wysuwaj pazury!
Po przemianie otworzyłem okno i pobiegłem po dachach w stronę domu Marinette. Gdy dotarłem pod jej balkon zerknąłem przez małe okienko do jej pokoju. Stała tam przed  manekinem i właśnie zdejmowała z niego jakaś prześliczną sukienkę. " Nigdy wcześniej jej nie widziałem... Czy ona ją uszyła?"
Podeszła do szafy i otworzyła ją kluczykiem zawieszonym na szyi. Gdy drzwi się uchyliły zdąrzyłem zobaczyć kilka ślicznych kreacji i postanowiłem się ujawnić więc zastukałem w okno. Mari podskoczyła jak oparzona, zatrzasnęła drzwiczki szafy i z prędkością światła odwróciła się w moją stronę. Ja uśmiechnąłem się i jej pomachałem. Widziałem jak z speszoną miną burczy coś pod nosem i podchodzi by otworzyć mi okno. Gdy było dość uchylone wskoczyłem do jej pokoju.
- Część - powiedziałem szczerząc się do niej
- czemu ty po prostu nie możesz wejść przez balkon a nie czaić się i mnie podglądać - powiedziała i podeszła do szafy którą wcześniej tak nerwowo zamknęła już chciała domknąć ją na kluczyk gdy podbiegłem do niej i jej go zabrałem
- Ej! - krzyknęła w moją stronę próbując zabrać mi moją zdobycz.
- Poczekaj, poczekaj. Oddam ci ten kluczyk ale proszę daj mi obejrzeć te ubrania
Westchnęła tylko i otworzyła drzwiczki szafy. Ukazały się przede mną śliczne sukienki, kurtki, bluzki i kapelusze
- sama je uszyłaś?
- nooo, tak ale są takie sobie
- nie żartuj. Są świetne i nie mówię to jako twój chłopak tylko jako syn znanego projektanta, naprawdę te ubrania są super czemu ich nigdy nie założyłaś?
- nie mam kiedy...
- o nie nie nie. Jutro założysz do szkoły...- przerwałem żeby przyjrzeć się kreacjom - emmm to!  - powiedziałem wyciągając z szafy prostą szarą sukienkę z poszerzanymi na końcu różowymi rękawami i różowym kołnierzykiem. Była naprawdę ładna ale nie dość elegancka więc idealna do szkoły.
- no nie wiem - powiedziała przyglądając się kreacji
- nie ma wymówek jutro chce cię w tym zobaczyć i oczywiście w rozpuszczonych włosach - Mari westchnęła a ja ciągnąłem - no i proszę opowiedz mi czego się dowiedziałaś od mistrza Fu
- Dobra - powiedziała po czym usiadła na dywanie i zaczęła opowiadać. Ja przysunąłem się do niej od strony jej pleców i zacząłem układać fryzury z jej włosów na początku się zdziwiła i zapytała czy w ogóle umiem zrobić kucyka. Oburzyłem się i powiedziałem prawdę że kiedyś mama nauczyła mnie robić fryzury i często jej robiłem. No więc Mari opowiadała dalej, gdy skończyła byłem dość zmieszany. " Nie wiem czy to dobry pomysł, żeby mistrz wyjeżdżał z kraju bardziej że względu na jego stan fizyczny i mimo że wieże że jest naprawdę wytrzymały to osoby w jego wieku nie powinny wyruszać w taką podróż i to jeszcze samemu. Podzieliłem się moimi obawami z Mari a ona przyznała mi rację ale i tak już jest za późno. W końcu musiałem wracać. Pocałowałem Mari na pożegnanie.
- widzimy się jutro księżniczko
- papa
Wyszedłem przez jej balkon i pobiegłem do domu. Gdy już dotarłem do okien mojego pokoju wskoczyłem przez nie i przemieniłem z powrotem. Postanowiłem położyć się wcześniej spać więc przebrałem się, nastawiłem budzik na siódmą rano  i wskoczyłem do łóżka. Gdy już zmożył mnie sen w końcu zasnąłem. Rano obudził mnie blask słońca który wkradał się do mojego pokoju. Zamrugałem i zerknąłem na mój telefon. Była 9 rano a mój budzik był wyłączony. " O nie spóźniłem się do szkoły! " Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Zerwałem się z łóżka, nałożyłem w pośpiechu koszulkę i spodnie i rzuciłem się w stronę wyjścia z w połowie nałożoną skarpetką. Złapałem za klamkę i z impetem otworzyłem drzwi. W ostatniej chwili zahamowałem i udało mi się nie wlecieć na moją mamę która stała pół metra przede mną z tacą z jedzeniem i sokiem.
- Część mamo przepraszam ale zaspałem i już jestem spóźniony
Mama mnie zatrzymała i złapała za ramię.
- Poczekaj Adrien. To ja wyłączyłam twój budzik
Stanąłem jak wryty i popatrzyłem na nią zdziwiony.
- co? Dlaczego?
- Bo dzisiaj nie pójdziesz do szkoły. Proszę zjedz śniadanie i przyjdź do jadalni bo musimy poważnie.... porozmawiać
Otworzyłem szerzej oczy ale bez słowa zabrałem tace z jedzeniem i poszedłem do pokoju. " Eh dlaczego akurat dzisiaj? I o czym oni chcą porozmawiać. Zadzwonię do Mari żeby się nie smuciła że mnie nie ma " chwyciłem za telefon i wybrałem jej numer ale włączyła się poczta głosowa

Z pamiętnika Marinette i AdrienaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz