>1<

2.6K 68 6
                                    

MAREK

-Nie masz prawa się na mnie drzeć!!
-Tak? A co mi zrobisz?!
-...
- heh tak myślałem! Synku...
- nie nazywaj mnie tak! Nie jesteś moim ojcem!
- to może się wyprowadź się do babci jak coś Ci nie pasuje!
-ale..
-Ah! Tak zapomniałem ona nie żyje. Nie masz nikogo rozumiesz Nikogo.
- mam jeszcze matke
- zobaczymy jak długo- podszedł do mnie i strzelił mi z liścia po tym wyszedł a mi poleciały łzy.

Wziąłem kurtkę, telefon, portwel i powerbank. Chciałem wyjść jednak usłyszałem rozmowę mojej matki z tym idiotą

- kochanie Marek jest już prawie dorosły, musi znaleść sobie prce i się wyprowadzić. Przecież nie będziemy go utrzymywać całe życie prawda? - powiedział milutkim głosikiem

- daj mi się jeszcze zastanowić

Jak to?? Moja mama chce się mnie pozbyć? Przecież to nie możliwe. Zdenerwowałem się i nie ważne czy mnie usłyszą czy nie muszę się przejść wybiegłem z domu przed tym zakładając buty. Trzasnąłem drzwiami więc chyba wszystko słyszeli zresztą nie interesuje mnie to. Straciłem wszystko...

Zdecydowałem się pójść nad jeziorko gdzie zawsze przychodziłem z babcią. Była kochaną kobietą...

Na miejscu usiadłem i patrzyłem w gwiazdy. Wyjąłem telefon była ok. 21.00

Skuliłem się i patrzyłem  w wodę, od której odbijał się blask księżyca. Nagle łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Płakałem dość głośno, ponieważ stwierdziłem, że jestem sam  więc nikt mnie nie usłyszy. Jednak myliłem się..

-em przepraszam stało się coś?? -
Nic nie odpowiedziałem dalej patrzyłem się w wodę

Nagle chłopak usiadł obok mnie i powiedział

- piękna woda prawda?? Zawsze tu przychodziłem z rodzicami...
- eh ja z babcią... - postanowiłem się odezwać
-jeśli mogę zapytać czemu płakałeś?-
Poczułem, że znowu zbiera mi się na płacz

-eh nie ważne. Zresztą Marek Kruszel

- heh ja Łukasz Wawrzyniak. Dasz mi swój numer telefonu może się jeszcze kiedyś spotkamy

-pewnie z miłą chęcią

- wiesz co ja już będę się zbierać może podwieść cię gdzieś?

- nie nie chcę robić problemu

-ale to dla mnie będzie przyjemność - wstał poczym  podał mi rękę abym mógł wstać.
Wsiedliśmy do samochodu i Łukasz zapytał się mnie gdzie ma jechać. Ruszyliśmy
W drodze bardzo przyjemnie się z nim rozmawiało. Pod domem pożegnałem się i wysiadłem
Wszedłem do domu i się zaczęło

- Matko maruś nic ci nie jest?? Gdzie ty byłeś tak się  martwiłam.

- a ja nie - powiedział pod nosem Adam tak abym nie usłyszał ale coś mu nie wyszło

Zignorowałem ich i poszedłem pod prysznic i wskoczyłem pod kołdrę. Cały czas myślałem o Łukaszu... Nawet nie wiem kiedy usnąłem.

pomimo przeszkód //KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz