Napisane w grudniu, w ramach projektu z polskiego na temat zapachów w "Panie Tadeuszu"
W hołdzie autorowi, całość napisana 13-zgłoskowcemZofijo, długi już czas, kiedym Cię nie widział
Wśród topoli Soplicowa chętnie bym posiedział
Lecz świat drży; Napoleon dnia wczorajszego
Bitwę wydał Moskalom. Czegoś tak wielkiego
Żem nie widział. Porankiem dnia piątego września
Pod szewradino, słońce żółtę się rozjaśnia
Wstając leniwie; na wzgórzu redutnym stoi
Szaniec rosyjski, liniami bagnetów się stroi
Artylerii Ruskiej ciągnęły się szeregi
Korpus Polski, pierś wystawiwszy, krzyczy stawaj!
Książe Józef dyktuje: luźny szyk ustawiaj
Na dźwięk Trąby tak donośnej kak wojskiego róg
My w marsz, idziem tam, skąd straszliwy strzela wróg
Kule gorącej stali świszczą w powietrzu
Co nawet największemu zagrożą fechmistrzu
Jeden, co szedł obok mnie, trafiony zostając,
Krzyczy: "Boże, Polskę chroń", na ziemię padając
Szowiński, szef brygady nogę utraciwszy
Ciągle obok dział, odpoczynku odmówiwszy
Widzę Hrabiego; konno, szablą tnie moskali
do nas, piekielny moskwicianin ogniem waliDwudziestu trzech na ziemii wala się zabitych
Dziesiątki jęczą ranami okrytych
Krwawa bitwa; kupą wpadamy w moskali
Dźgając karabinami, machając szablamiRosjanie ognia dać nie mogą, bo w tłumie
Moskali od Polaków rożróżnić nie umie;
Dowódca, komend jego nie słychać w krzyku
Wyzwaniem jest opisać to w tym liściku
Wróg cofawszy się, cesarski upuszcza sztandar
Wspaniały to będzie dla Napoleona darZwycięski Korpus Polski świętuje wesoły
I z nami, wygraną boskie czczą anioły
Straszna była to walka; trup ściele się gęsto
Pola bitwy smród, zapachy te często
Tak obce są od tych rodzimych, Soplicowskich
W dworku naszym, pełnym tradycji szlacheckich
Gdzie zapachów z dzieciństwa unoszą się mrowie
Niemało z nich jest jak na tronach królowie
Woń wspaniałego bigosu najprzedniejszego
W kociołkach wielu na biesiade grzanego
W swoim cudownym rodzaju jedynego
Aromat wina; do toasty wznoszonego
By uczcić stare lata, czasy bohaterów
Za chwałę i pamięć odważnych kosynierów
Lecz tutaj, przez okrutnej batalii wyziew
Cuchnący, nawet lekkiego wiaterku powiew
Śmierdzący odór okropny ze sobą niesie
Wędzonego mięsiwa zapach piękny wyssieNa stołach naszych górował wraz z rosołem
Będącym uczt szlacheckich prawdziwym sokołem
Woń jego wzlatywała pod izby sklepienie
Budząc kochanych wspomnień zapomniane tchnienie
Prócz tego Polskiej kawy jedyny aromat
Której wybitny zapach ma w Polszcze prymatPamiętasz Zosiu, Petersburskich woń perfumów?
To i ja, junak twój, wśród wojny głośnych szumów
Z moskwy strasznej prezent dla ciebie przywiozę
Wraz z Napoleonem tony skarbów wywiozę
Jednakże wtenczas pióro przyjdzie mi odłożyć
Gdyż piękny mundur Polski znów muszę założyć
I pójść wraz z korpusem aż pod Moskwy bramy
Bym mógł powiedzieć ci jakie skarby zabieramyKończyć pora; w największej nawet chorobie,
Wojen chaosie, wrocę, bo tęsknię po tobie
CZYTASZ
Teksty rymowane, czyli poezja naczelnego demonologa
PoetryZbiór wszelakich wierszy( i nie tylko) w wykonaniu The_orlovskiego