Obudziłam się na krześle, a przede mną był stolik. To pomieszczenie wyglądało jak pokój przesłuchań w serialach kryminalnych. Miałam na sobie kajdanki. Niechętnie podniosłam głowę do góry. Usłyszałam nad sobą czyjś szepczący do mnie głos.
- A kto to się obudził? - Powiedział z sarkazmem mega przystojny mężczyzna.
-Kim jesteś i czego ode mnie chcesz? - Zapytałam łamiącym się głosem. W pomieszczeniu byliśmy tylko my. Mężczyzna usiadł na przeciwko mnie.
- Spokojnie. Nic ci nie zrobię. Chcę tylko z tobą porozmawiać. - powiedział, aby mnie uspokoić. Byłam przestraszona, ale jeżeli nie chce mnie skrzywdzić, to może nic mi się nie stanie. Mam taką nadzieję. - A więc to ty jesteś ta słynna Thea Mikaelson, kobieta ukrywająca się i uciekająca przed demonami i ta której nie udało się im złapać, choć tyle razy próbowali - powiedział już trochę pewniej.
Zmarszczyłam brwi. Wiedział kim jestem, znał moje imię, natomiast ja nie wiedziałam nic ani o nim, ani o tym miejscu, w którym aktualnie się znajdowałam. Byłam przestraszona, zdziwiona i zdenerwowana.
- Zależy kto pyta - odpowiedziałam ze strachem w oczach. Udawałam, że się nie boję, choć cała się trzęsłam. Próbowałam przybrać kamienną twarz.
- Och przepraszam. Mam na imię Dean Winchester i jestem tu, aby ci pomóc - odpowiedział, przewracając oczami. Po chwili rozpiął kajdanki na moich rękach.
Gdy usłyszałam jego słowa, moje oczy stały się ogromne. Siedziałam jak wryta. Czyżby przede mną znajdował się sam Dean Winchester, o którym słyszałam tyle historii. Podobno jest bardzo dobrym łowcą, który nie boi się niczego, wielki bohater, ratujący świat. Czułam się bezpieczniej, że względu na to, że tak jak ja, jest łowcą i nie powinien chcieć mnie skrzywdzić.
- Ten Winchester, którym uratował cały świat przed apokalipsą? - powiedziałam na jednym wdechu. Widziałam jego zmieszanie. Najwyraźniej nie wiedział, że jest taki popularny i wiele osób go zna.
- Tak, to o mnie ci chodzi - cwaniacko uśmiechnął się do mnie. Próbował ze mną flirtować . - Skąd wiedziałaś Czytałaś książki? - w tym momencie nie wiedziałam o czym on mówi, dlatego się zdziwiłam, a on to zauważył.
- Nie. Nie wiem o czym mówisz, ale słyszałam wiele historii o tobie i twoim bracie. Wiele łowców o was mówi. Podobno zostaliście zabici parę razy, ale zawsze wróciliście. Jakim cudem żyjecie? - powiedziałam mu prawdę. Zaciekawiło mnie to, jakim cudem siedzi przede mną.
- Tak - nie wiedział co powinien powiedzieć. - Ale wracając do ciebie. Mogłabyś wyjaśnić mi dlaczego, taka drobna dziewczyna jak ty, mogła sama pokonać demony w pojedynkę, bez żadnej pomocy i bez żadnego zadrapania - ewidentnie próbował zmienić temat.
- No wiesz to zasługa uroku naturalnego - postanowiłam się z nim podroczyć. - Dlaczego to cie tak interesuje?
- Jesteś łowczynią? - zdziwiłam się jego pytaniem. Mógł to wcześniej wywnioskować.
- Myślałam, że to oczywiste. Możesz mi wytłumaczyć, co ja tu robię? - miałam dość tych pogaduszek.
- Crowley cię szuka i nie spocznie póki cię nie znajdzie. Jesteś mu do czegoś potrzebna. Jesteś w naprawdę dużym niebezpieczeństwie. To on odpowiada za śmierć twoich rodziców i wysyłanie na ciebie tych wszystkich stworzeń, które cię atakują.
- Skąd wiesz tyle o moim życiu? I gdzie tak właściwie jesteśmy? - zapytałam lekko zdezorientowana. Nie wiedziałam co powinnam powiedzieć, a przede wszystkim zrobić.
- Wybacz, ale jesteśmy w bunkrze należącym do łowców. Szukamy sojuszników do walki z Królem Piekieł, który powiedział, że jeżeli się nie poddasz po dobroci, to zabije każdego łowcę. Spotkałem go parę dni wcześniej i kazał mi ciebie odnaleźć i przekazać tę wiadomość, a ty musisz się poddać bez walki. Dlatego cię znaleźliśmy i obserwowaliśmy od paru godzin - byłam totalnie zmieszana. Przestraszylam się po jego słowach. Przeze mnie mogą zginąć nie winni ludzie. Nie mam pojęcia, co powinnam zrobić.
- A więc mam dla ciebie propozycję - kontynuował widząc moją przerażoną twarz. - Możemy sobie pomóc nawzajem, zjednoczmy siły, aby pokonać Crowley'a - powiedział pełen entuzjazmu. - Co ty na to?
- Normalnie powiedziałabym, żebyś spadał na drzewo i, że nie zamierzam współpracować z innymi łowcami, bo zawsze sama dawałam radę, ale w obecnej sytuacji powiem, że chyba masz rację i się zgodzę, ale chcę abyś wiedział, że powimo wszystko nie poddam się bez walki i na pewno nie odpuszczę - powiedziałam zdeterminowana.
- Zaczynam cię lubić, ale dlaczego demony nie dają ci spokoju? - zapytał zainteresowany. Uśmiechnęłam się w jego kierunku, a on odwzajemnił mój gest.
- Sama chciałabym to wiedzieć - prychnęłam. - Zostałam łowcą, bo czułam, że moi rodzice nie zginęli w zwykłym wypadku samochodowym i od tamtego dnia próbuję się dowiedzieć dlaczego - odpowiedziałam na jego pytanie. On tylko kiwnął głową i pokazał mi, abym poszła za nim. - Chodź poznasz kilka osób stąd, między innymi mojego brata - niechętnie się zgodziłam i poszłam.
***
- Hej Sammy, musisz kogoś poznać - Dean krzyknął na jakiegoś mężczyznę, który był od niego wyższy. Brunet odwrócił się w moją stronę i podszedł do nas. - To jest Thea, nasza nowa łowczyni. Thea, to jest mój brat Sam.
- Hej, miło mi cię poznać - Sam uśmiechnął się do mnie. - Muszę coś załatwić - tym razem zwrócił się w kierunku brata i poszedł w przeciwnym kierunku niż my.
Po kilku minutach jakaś dziewczyna podeszła do mnie.
- Hejka, musisz być nowa. Jestem Nancy i miło cię poznać - uśmiechnęła się do mnie.
- Jestem Thea i mi również miło - odwzajemniłam jej gest. Przytuliła mnie, co było nawet bardzo miłe.
***
Po kilku godzinach zwiedzania tego ogromnego budynku, poznałam parę osób, a także wiedziałam co gdzie jest. Bunkier był własnością łowców, w którym współpracowali, aby pokonać wiele potworów. Nikt nie działał w pojedynkę. Wszyscy byli podzieleni na grupy, w których rozwiązywali sprawy. Do pierwszej grupy należała Nancy; w drugiej znajdowały się "typowe typiary" jak to określiła dziewczyna; a w trzeciej byli między innymi Sam i Dean.
Czułam się bardzo dobrze, a w dodatku byłam szczęśliwa. Aktualnie szłam do swojego nowego pokoju, który został mi przydzielony po rozmowie z Anthonym, przewodniczącym bunkra. Przywitał mnie ciepło.
Gdy weszłam do swojego nowego pokoju, nie mogłam uwierzyć, że jest mój. Był cudowny, bardzo mi się spodobał. Dean, który nie odstępywał mnie ani na krok, widząc mój zaskoczony i zadowolony wzrok, zachichrotał. Od Nancy dostałam trochę ubrań, abym nie musiała wracać do mojego starego mieszkania. Dlatego mogłam tutaj spędzić noc.
***
Próbowałam zasnąć, lecz nie mogłam. Byłam zafascynowana i zamyślona. Postanowiłam pójść do kuchni. Gdy schodziłam ze schodów, ujrzałam zapalone światło w pomieszczeniu.
- Hej Dean, jest pierwsza w nocy, co ty tu robisz? - zapytałam go, wchodząc do kuchni.
- Mógłbym spytać o to samo. Dlaczego nie śpisz? - w jego głosie można było wyczuć troskę.
- Nie mogę zasnąć. Cierpię na bezsenność.
***
Przez dwie godziny rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Poznałam go bardziej. Jest bardzo zamknięty w sobie, ale potrafi być czuły i troskliwy. Dowiedziałam się, że również ma problemy ze snem, podobnie jak ja. Domyślam się, że nawiedzają go koszmary, lecz nie przyznał się do tego wprost, gdyż mój problem jest związany właśnie z nimi. A patrząc na to, że jest łowcą domyśliłam się.
Około godziny trzeciej, po rozmowie z nim, byłam zmęczona, więc poszłam do pokoju i próbowałam zasnąć.
***
Witam tu kokokolwiek. Jest to moja pierwsza opowieść na wattpadzie. Liczę na wyrozumiałość :)
CZYTASZ
We're a phoenix rising / Supernatural
FanfictionByłam normalną dziewczyną z normalnymi problemami. Kim teraz jestem? Ukrywam się przed demonami, ponieważ te mnie szukają i próbują dopaść. Nie wiem dlaczego. Poznajcie moją historię, w której z nastolatki stałam się kimś, kim nie pomyślałam kiedyko...