Świąteczna przerwa Draco x Blaise Część 1 Rozdział 1

837 21 81
                                    

Draco nie miał już sił. Zadanie, które dostał, zaczynało go powoli przerastać. Jak on, ledwie szesnastolatek miałby zabić jednego z najpotężniejszych, jak nie najpotężniejszego czarodzieja ich czasów. Plan z naszyjnikiem zawiódł, kolejny z butelką miodu pitnego najwyraźniej także. Wszystko wskazywało na to, że Slughorn albo jeszcze nie wręczył jej Dumbledorowi, albo odkrył znajdującą się wewnątrz truciznę. Draconowi powoli kończyły się pomysły, a nie był nawet krok do przodu, w drodze do realizacji zadania, jakie zostało przed nim postawione. Musiał odpocząć, choć na chwilę wyrzucić z głowy te wszystkie mroczne myśli.

Siedział właśnie w pociągu, który miał go zabrać na przerwę świąteczną. Rozważał pozostanie w zamku, ale doszedł do wniosku, że przy mniejszej ilości uczniów, za którymi mógłby się schować, jego szanse na realizację planu będą jeszcze mniejsze. Dlatego postanowił wykorzystać ten czas na odpoczynek. Miał dwa tygodnie na nabranie sił, ostatnio bardzo nadwątlonych, przez stres i nieprzespane noce. Jego matka, dodatkowo martwiąc się, o jego zdrowie zorganizowała mu nieco inne niż dotychczas spędzanie świąt. Tym razem chłopak nie wracał do domu, w którym teraz roiło się od śmierciożerców. W jakiś sposób, Draco nawet nie chciał myśleć w jaki, jego matce udało się przekonać Czarnego Pana, aby młody Malfoy mógł spędzić ten czas w domu przyjaciela.

Dlatego wysiadając z pociągu, skierował się razem z Blaisem w stronę jego matki. Plotki nie kłamały, była to kobieta niesamowitej urody, wyglądała na młodszą, niż była w istocie i zachwycała figurą, oraz rysami twarzy. Draco jednak nie zwrócił na to żadnej uwagi, w ogóle ostatnio przestał zwracać uwagę na dziewczyny, które bezustannie próbowały się na nim uwiesić. Zrzucał to na karb stresu i to, że miał ważniejsze sprawy na głowie. Ostatnio całkowicie przestał zwracać uwagę na płeć przeciwną, choć wcześniej szczycił się swoją opinią Casanovy. Pogrążony w takich nietypowych myślach automatycznie podążał za przyjacielem aż do punktu teleportacyjnego, z którego przenieśli się przed rezydencję Zabinich. Po przekroczeniu drzwi wejściowych natychmiast pojawił się przed nimi skrzat, który przeniósł ich bagaże do właściwych pokoi. Draco zaczął niespiesznie wspinać się po schodach za przyjacielem, wcześniej tylko wymieniając niezbędne uprzejmości pomiędzy nim a panią Zabini.

Następnego dnia Malfoy, zaraz po obudzeniu napotkał paczki z prezentami leżące koło jego łóżka. Zerknął na nie jedynie pobieżnie i poszedł do łazienki przygotować się do świątecznego śniadania. Gdy był już starannie ubrany i uczesany, spryskał się lekko swoją ulubioną wodą toaletową i opuścił pomieszczenie, aby podejść do naprzeciwległych drzwi, prowadzących do pokoi jego przyjaciela. On jednak nie należał do rannych ptaszków i dopiero po chwili otworzył, wciąż będąc ubranym w piżamę, a dokładnie tylko w jej dolną część. Przez głowę Draco przeszła myśl, że chłopak jest naprawdę dobrze zbudowany, co w połączeniu z ciemnym odcieniem jego skóry bardzo dobrze się prezentuje. Potrząsnął tylko głową, aby pozbyć się takich dziwnych rozważań. W końcu znał tego chłopaka niemal przez całe życie, byli przyjaciółmi na długo przed tym, jak poszli do szkoły i nie raz widzieli się już bez koszulki.

- Wchodź stary. Co się tak rano zerwałeś, jest jeszcze wcześnie.

- Jest już po ósmej, a o dziewiątej jest śniadanie. Jeśli się nie mylę, to twoja mama prosiła nas wczoraj, żebyśmy byli punktualnie, bo kogoś zaprosiła - Draco próbował jakoś wyjaśnić swoje pojawienie się.

- To nic nowego, że zaprosiła, jeśli dobrze liczę, to potencjalny mąż numer osiem - odpowiedział Blaise, wchodząc z powrotem w głąb swojego pokoju i rzucając się na łóżko.

- Zapewne znowu uda się jej utrzymać pozory tylko przez kilka godzin, potem zaczną się migdalić, a ja będę tylko czekał na moment, w którym będę mógł stamtąd wyjść.

Gdy Ślizgoni zostają samiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz