VII

1K 47 11
                                    

Poszłam do łazienki, żeby jakoś się doprowadzić do porządku, a po chwili usłyszałam jak ktoś do niej wchodzi.
Spojrzałam w swoje odbicie, w którym dostrzegłam również Shawna. Pociągnęlam cicho nosem.

- To damska łazienka - wydusilam, patrząc w jego oczy.

- Rosie, przestań. Może być nawet dla inwalidów. Dlaczego uciekłaś? Chociaż dobra, nie powinienem Cię całować, ale ja Ciebie tak cholernie kocham, że to to było silniejsze ode mnie - powiedział, uważnie na mnie patrząc.

Odwróciłam sie do niego przodem, kręcąc głową. - Nie można zdradzić kogoś, kogo się kocha - odparlam, z powaznym wyrazem twarzy.

- Żałuję tego, nie rozumiesz? Najchętniej cofnąlbym czas i nie dopuścił do tamtego spotkania. Jestes najważniejsza osoba w moim życiu - przybliżył się, zgarniajac kosmyk moich włosów z twarzy. - Jesteś jeszcze piękniejsza, ale sporo schudłas... - powiedział, przesuwając dłoń na moje ramie, a później umieścił ją na mojej talii.

- Nie zmieniaj tematu - odsunelam się.

- Spokojnie, Rosie. Co ja mam zrobić, żebyś mi uwierzyła? - wescthnął.

- Nic nie rób, naprawdę myślisz, że da się to naprawić? Jednym pocałunkiem, albo słowami, które nie mają super znaczenia? Skad mam wiedzieć, że nie mydlisz mi oczu, magnolia Ci wybacze, dam drugą szansę i się zejdziemy, no oczywiście zerwiesz zaręczyny ze swoją narzeczoną, a potem znowu mnie z nią zdradzisz, dla dobra firmy? - prychnelam i pokręcilam głową, nadal niedowierzając, że to wszystko dzieje się naprawdę. A co jeśli to tylko głupi sen, z którego zaraz się wybudze?

- Nie mów tak, mówię Ci prawdę, to co leży mi na sercu - powiedział, łapiąc za moją dłoń, więc ją zabrałam.

- Ja muszę sobie to jakos poukładać, więc daj mi spokój. Idźmy na to spotkanie, chociaż na chwilę... Muszę przedstawić plany i pokazać prezentację- powiedziałam, poprawiajac torebkę na ramieniu.

- Nasi szefowie się już tym zajęli. Skoro nie chcesz mi wierzyć, to daj się zaprosić na kawę i jakieś dobre ciastko, żebyś coś zjadła - powiedział to tak czule, jakby się o mnie martwił.

- Ale ja się nie glodzę - mruknęłam, spuszczajac wzrok na swoje buty.

- Rosie, nie oszukasz mnie - powiedział, unosząc mój podbródek.

- A co z Vicky? Waszym ślubem, dzieckiem, które planujecie? - dopytywalam.

- Nic nie będzie, zwłaszcza dziecka, nie chce go z nią mieć, uroila coś sobie. No i nie będę pytał, skąd o tym wiesz, bo przecież Noah Cię o wszystkim informuje - powiedział, przejeżdżając kciukiem po linii mojej szczęki. Przymknęlam powieki, rozkoszujac się jego delikatnym dotykiem. - Pojawisz się na bankiecie, mam nadzieję? - dodał, a ja ponownie na niego spojrzałam.

- Nie wiem, chyba nie. Wątpię... - mruknęłam, a cała złość na niego odeszła w niepamięć. On nadal ma w sobie to coś, za czym szaleje.

- Przyjdź, chciałbym spędzić z Tobą trochę więcej czasu, bo potem wracam... - westchnął, mówiąc to uprzednio blagalnym tonem głosu.

- Shawn...

- Kocham Cię, Kocham Cię, Kocham Cię - powtórzył, usmeichając się lekko, a ja zebrałam się w końcu na odwagę, żeby pierwszy raz od kilku lat powiedzieć te słowa na głos.

- Ja też Cię kocham, Shawn - przyznałam się, zapatrujac się w jego tęczówki.

***
Na to spotkanie faktycznie nie poszliśmy, jednak na kawę się zgodziłam i staralam się z nim rozmawiać tak, żeby omijać tematy naszego związku, zdrady u rozstania.

- W sumie to możesz do mnie wpaść na kilka dni, mam dla Ciebie wolne miejsce do spania, to nie będziesz musiał tak szybko wracać - powiedziałam, biorąc kawałek sernika do ust.

- Naprawdę? To nie będzie dla Ciebie problem? - spytał, patrząc na mnie zdziwiony.

- Nie, przecież nie jesteś dla mnie obcy - wzruszyłam lekko ramionami, zakładając włosy po lewej stronie za ucho.

- Dziękuję. Ale... Za to Ty idziesz ze mną na ten bankiet - wyszczerzyl się, a jego uśmiech nadal był taki cudowny, zupełnie jak te kilka lat temu.

- Nie odpuścisz? - spytałam, na co ten od razu pokręcił głową. - Dobra, niech Ci będzie... - westchnęłam.

- Widzisz, ja zawsze wygrywam- powiedział, upijając łyka kawy.

- Nic się nie zmieniłeś w tej kwestii - zauważyłam z lekkim uśmiechem.

***
- Hej, Rosie, przedstawisz nas może? - Matt do nas podszedł, zabijając wzrokiem Shawna.

- Shawn, Matt. Matt Shawn - mruknęłam, bawiąc się kieliszkiem szamana w dłoni.

- Nowy kolega? - spytał mój współpracownik, a ja przewróciłam dyskretnie oczami.

- Nie uważasz, że to nie Twoja sprawa? - zmatszczylam lekko brwi.

- Spokojnie, tylko zapytałem... - powiedział, unosząc ręce w geście obronnym.

Pokręciłam głową, nic mu nie odpowiadając i pociągnęlam Sahwna za ramię, odchodząc od Matta.

- Kto to był i o co mu chodziło?

- Mój kolega z pracy, który na mnie leci- wytlumaczylam.

- Nie dziwię się,na Ciebie leci pewnie połowa firmy- zagryzł lekko warge.

- Przestan... - mruknęłam, podchodząc z chłopakiem do mojego szefa oraz taty Shawna, z którym się przywitalam.

- Rosie? Matko, w życiu bym Cię nie poznał- powiedział, przyglądając mi się z uśmiechem, a potem mnie objął, co niechętnie odwzajemnilam.

- To Wy się znacie? - szef ewidentnie się zdziwił.

- Tak, to była dziewczyna mojego syna - odparł, upijając trochę whisky.

- Nawet nie widziałem. Ten świat jest taki mały - przyznał mężczyzna, a ja skinęłam głową, zdjąć kątem oka na Shawna.

- Synu, mam do Ciebie pytanie... W zasadzie to t raz już do Was - Pan Mendes od razu spowaznial.

- To spotkanie było naprawdę bardzo ważne, a Wy ssię na nim nie zjawiliscie. Możecie mi to jakoś wytłumaczyc? - spytał, wsuwając dłoń do kieszeni spodni graniturowych.

- Bo... - zaczęłam, jednak Shawn mi przerwał.

- Winda się zaciela, coś się popsulo i mieliśmy naparwde długo czekać, żeby coś się ruszyło, ale gdy w końcu udało nam sie wysiąść, było już po spotkaniu

- Doprawdy? - mój szef uniósł brew. - Bo jedna z sekretarek Was widziała, kiedy szła po kawę

- Szefie, to... -Shawn znowu nie dał mi się wyslowic do końca. - Rosie źle się poczuła, i poszliśmy do łazienki, ale jest już dobrze. Zresztą wierze w to, że świetnie sobie poradzilsicie- uśmiechnął się.

- Dobrze, już Wam darujemy - powiedział jego tata, więc chwilę jeszcze pogadaliśmy i poszliśmy, żeby móc porozmawiać z innymi i spędzić też czas tylko w swoim towarzystwie.

Old love never diesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz