Rozdział 2

15 2 0
                                    

- Wróciłam ! – Krzyknęłam, informując o swojej obecności. Zaraz podbiegł do mnie Ziemniak, prosząc się o atencję. – Tato? – Cisza – Bruno? – Nadal cisza – L...

- Czego drzesz ryja?! – Odpowiedział mi głęboki głos Jacka. Weszłam na górę, do swojego pokoju, po drodze zaglądając do pokoju brata. Na uszach miał słuchawki, ubrany był w szarą bluzę, a do mikrofonu, którego miał przy ustach mruczał wiązanki przekleństw. Oparłam się bokiem o futrynę drzwi i założyłam ręce na piersi. – Spokoju w tym domu nie ma. – Odparł, na co parsknęłam, a ten jak poparzony odwrócił się do mnie przodem, niemal nie zrzucając klawiatury z biurka. – Z czego rżysz? – Zapytał z wyrzutem.

- Z ciebie. – Odbiłam się, odwróciłam i weszłam do pokoju, gdzie zraz podeszłam do szafy, żeby przebrać się w coś innego niż te niewygodne jeansy. Szybko wciągnęłam na siebie szare dresy i czarną koszulkę z jakiegoś zespołu i zeszłam na dół w towarzystwie psa. Podeszłam do lodówki, wyciągając z niej sok, od którego jestem uzależniona i spojrzałam na zegar. 19.47. Chwyciłam smycz, ubrałam buty i zawołałam psa, żeby go przypiąć.

- Izę z Ziemniakiem! – Poinformowałam brata o moim wychodnym.

- Żeby coś cię tam porwało. – Zachichotał jak mała dziewczynka. Pokiwałam głową i pociągnęłam za klamkę.

Szłam powoli z psem, wiedząc, że z nim jestem bezpieczna. Nagle zaczęło okropnie padać. Moje ubrania momentalnie stały się mokre, a ja sama wyglądałam jak szczur. Spodnie jakoś dziwnie mi się przykleiły do nóg, tak samo jak koszulka. Teraz marzenie mojego brata na pewno się nie spełni. Serio wyglądałam źle.

- No, kurwa, jeszcze piorunem strzel! – Wkurzyłam się, a z nieba jak na zawołanie, poleciał głośny huk. Schowałam się z psem pod najbliższy przystanek autobusowy. – Kolejny dzień z życia Eulalii Westlake.

###

Tydzień minął mi jak z bicza strzelił. Nim się obejrzałam, siedziałam z Vic na jakiejś domówce typa ze szkoły, popijając drinki. Ubrana byłam w czarne spodnie z wysokim stanem i przetarciami na kolanach oraz też czarny top z głębokim „zakładanym" dekoltem. Makijaż miałam tez co zwykle, z takim wyjątkiem, że na oczach miałam pociągnięte długie czarne kreski, a na stopach miałam czarne szpilki na platformie.

- Dawaj Lala jeszcze jednego! – Krzyknęła kolorowo włosa, starając się przekrzyczeć muzykę. Kiwnęłam ręką na chłopaka, który robił za barmana, żeby przyniósł jeszcze parę kolejek shotów. Po chwili dostałam upragniony napój Bogów. Szybko przechyliłam kieliszek, na raz wlewając ciecz do gardła, która piekła niemiłosiernie. Z hukiem odstawiłam kieliszek i tanecznym krokiem poszłam na parkiet, lewą ręką ciągnąc za sobą już mocno wstawioną Brown.

Zaczęłyśmy razem tańczyć, w śród tych innych pijanych, mniej lub więcej, ludzi. Poruszałam biodrami idealnie do rytmu, ciągnąc swoje ręce na ramiona dziewczyny, która pląsała obok mnie. Piosenka się skończyła, a za to DJ. Włączył remix piosenki Pon De Replay.

Czułam, że procenty zaczęły ostro działać, bo robiłam się coraz śmielsza. Nagle obok mnie pojawił się jakiś chłopak, kładąc duże dłonie na moich biodrach. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz, chociaż nie wiem czy ten przyjemny. Delikatnie odsunęłam się od niego, bliżej podchodząc do chłopaka przyjaciółki, posyłając im błagalne spojrzenie. Oni jakby rozumiejąc powagę sytuacji, porwali mnie do tańca.

Po godzinie, Victoria była tak schlana, że musieliśmy ją wziąć do domu, jednak jej chłopak wykłócał się ze mną o to, że sam z nią pojedzie i zaopiekuje.

- Na pewno mam zostać? Ja mogę jechać, przecież nic mi się nie stanie. – Zapewniałam Harrego, że jednak mogę jakoś pomóc.

- Ja sobie poradzę. – Poprawił sobie dziewczynę wiszącą na jego ramieniu. – Ty zostań i baw się jak nigdy dotąd, sio. – Machnął na mnie ręką.

We found loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz