Pakowałam już ostatnią walizkę ze swoimi ubraniami. Równie dobrze mogłam nic nie pakować, bo i tak wiedziałam, że mogłabym kupić nowe ciuchy i kosmetyki. Tatę było na to stać, ale wolałam jednak zabrać swoje rzeczy.Od tego feralnego wieczoru minęły trzy miesiące. Był koniec lipca, a ja właśnie szykowałam się do wyprowadzki. Przez ten czas bardzo dużo się zmieniło. Mój kontakt z tatą uległ znacznej poprawie. Za to z mamą... No cóż praktycznie nie rozmawiałam. Robiłam jej cały czas na złość i wiem, że to było głupie, ale halo ja nadal jestem nastolatką. Często wracałam do domu pijana, albo na haju. Mama już tego nie nie wytrzymywała psychiczne i w sumie nie dziwie jej się, też bym nie dała rady z córką narkomanką. Tak dobrze widzicie. Dostałam miano narkomanki mimo, że ćpałam tylko pare razy. Moi przyjaciele się ode mnie odsunęli. Przynajmniej zrozumiałam, że zadawali się ze mną tylko przez moją popularność. Rodzice postanowili, że przyda mi się nowy strat w życiu, a przeprowadzka do taty to idealny pomysł. Osobiście nie narzekałam. Nic nie trzymało mnie w Miami, no może tylko Justin.
Zapinałam ostatnią walizkę. Byłam już gotowa do trasy. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zapewne był to Justin. Miałam się z nim pożegnać przed wyjazdem i ustalić jak to będzie z naszym związkiem. Otworzyłam drzwi i nie myliłam się. Dałam buziaka chłopakowi, ale ten zupełnie go nie odwzajemnił. Miałam przeczucie, że powie zaraz coś co mi się nie spodoba.
- Hejka, co ty jakiś taki niemrawy. Wiem, że jak wyjadę to będzie ciężko, ale damy sobie radę.
- Chloe nie ma już nas. - czy ja się przesłyszałam.
- Jak to?
- Normalnie. To koniec.
- Zrywasz ze mną? - wiem, że to debilne pytanie, ale chyba się przesłyszałam.
- Głucha jesteś czy co? Z nami koniec. - normalnie powinnam chyba czuć smutek lub złość. Jednak znów nie czułam nic. Od tamtego wieczoru nie czułam nic. Znaczy czułam, ale tylko w nocy i tylko na plaży.
- Nie powiesz nic? - pewnie myślał, że będę rozpaczać.
- A co według ciebie mam powiedzieć?
- No nie wiem. Myślałem, że będziesz płakać czy coś.
- A po co mam płakać? Nie jesteś jedynym chłopakiem na ziemi. Jak nie ty to znajdzie się ktoś inny. - naprawdę nie wierzyłam w to jak to wszystko obojętnie powiedziałam.Chłopak nie powiedział już nic tylko wyszedł z mieszkania. W sumie to mu się nie dziwię. Gdybym coś takiego usłyszał to też nie wiedziałbym co mam powiedzieć.
Wzięłam walizkę, torebkę i udałam się do przedpokoju. Myślałam, że uda wyjść mi się bez pożegnania z Emily, ale los postanowił sobie zakpić ze mnie po raz kolejny.
- Córeczko może jednak zostaniesz?
- Przecież to był twój pomysł z tym wyjazdem.
- Tak, ale jakoś straciłam przekonanie co do tego pomysłu. Tu masz szkołę, przyjaciół i Justina.
- Nic mnie tu nie trzyma. Przyjaciół straciłam jakieś dwa miesiące temu, a z Justinem już nie jestem.
- Ale jestem jeszcze ja. Nie możesz mnie zostawić samej.
- Nie będziesz sama. Masz tego swojego Romeo. Jak się wyprowadzę to będzie mógł się wprowadzić.
- Ma na imię Ronaldo.
- Niezbyt mnie to interesuje - nudziła mnie ta rozmowa. - Masz coś jeszcze do powiedzenia? Muszę zaraz wyjeżdżać i nie mam na to czasu.
- Nie będę cię już dłużej trzymać skoro tego nie chcesz. Pamiętaj kocham cię.Wzięłam swoje rzeczy i opuściłam mieszkanie bez słowa. Musiałam odpocząć od niej i tego całego bagna, w którym się znajdowałam. Za parę godzin zacznę nowe życie. Czy jestem tym podekscytowana? Zupełnie nie, ale cieszę się z jednego faktu. Nie będę musiała patrzeć codziennie w oczy kobiety, która perfidnie mnie okłamywała przez parę miesięcy.
Mam nadzieje, że ktoś kiedyś zobaczy tą historie 🥺
CZYTASZ
Zbuntowani
RomanceKiedy świat zaczyna rzucać ci kłody pod nogi to starasz sobie z tym jakoś poradzić. Próbujesz je przeskoczyć lub ominąć. Jednak kiedy jest ich za dużo to masz dwie opcje. Możesz próbować jakoś to przetrwać, ale nikt nie zagwarantuje ci, że na pewno...