↷ 로맨스 시간이 없다
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
san's chapter
Nie tak wyobrażał sobie ich spotkanie.W ogóle nie wyobrażał sobie tej okoliczności i planował unikać jej jak najdłużej to tylko możliwe.
Był ostatnią osobą, którą można było uznać za towarzyską i przede wszystkim otwartą na nowe znajomości.
W drodze do jego mieszkania nie odezwał się do idącego tuż obok niego Wooyounga, który ciągle trzymał go za rękę, z zaciekawieniem przyglądając się dookoła.
Było to według niego nieco dziwne zachowanie, ale San od samego początku był przekonany, że chłopak to dziwak i jak do tej pory się nie mylił.
Dlatego też pojawienie się Seonghwy było dla niego wybawieniem.
Jego przyjaciel w przeciągu kilkunastu minut zdążył do niego przyjechać z trzema butelkami soku pomarańczowego i ciastem z o dziwo fioletowym lukrem.
— Woowoo, jak miło mi cię w końcu poznać osobiście— Pisnął uradowany, wchodząc do mieszkania przyjaciela z impetem. Nie zerkając nawet na niego, wepchnął mu w ręce siatkę z zakupami, samemu podchodząc do stojącego na środku chłopaka i mocno go przytulając — Myślałem, że nigdy cię nie poznam
— Dlaczego mnie przytulasz? — Zapytał, lekko skołowany zaistniałą sytuacją. Patrzył na Sana, oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi, ale ten tylko wzruszył ramionami, idąc do kuchni.
— Tak robią przyjaciele głuptasie, wiesz? Ale jeśli czujesz się niekomfortowo, to przepraszam cię, słońce i obiecuję, że nie będę
— Skoro jesteś moim przyjacielem, to chyba muszę ci pozwolić — Odpowiedział mu z uśmiechem, klepiąc po ramieniu.
San czuł się jak intruz we własnym domu.
Seonghwa zajął się Wooyoungiem, rozmawiając z nim na temat kwiatów, każąc mu nalać soku do szklanek, przy okazji wykładając ciasto na talerzyki.
Nawet jego kot wrapał się Yongowi na kolana, mrucząc głośno, gdy ten drapał go za uchem.
Gdy on próbował go pogłaskać ten prychał na niego i chował się pod stołem.
Nie dziwiło go to wcale, zważywszy na to, że dostał go kilka lat temu na urodziny od swojego przyjaciela.
Czuł, że zrobił to specjalnie, chcąc utrudnić mu życie.
Co nie zmieniało faktu, że lubił tego demonicznego pchlarza.
— San, San zobacz — Krzyknął entuzjastycznie Jung, chcąc zwrócić tym samym jego uwagę — Twój kot mnie lubi
— Ciesz się, on nikogo nie lubi
— Nic dziwnego słońce, że cię lubi. Wyczuwa twoją dobrą energię — Wtrącił Hwa, kopiąc siedzącego naprzeciw niego Choia w kostkę, samym spojrzeniem dając mu do zrozumienia, że ma być miły
Dla świętego spokoju był gotowy to zrobić.
Grali w planszówkę, zaśpiewali kilka piosenek podczas kącika karaoke i obejrzeli dwa odcinki Sailor Moon.
Starał się ze wszystkich sił nie okazywać tego, jak dziwne wrażenie wywarł na nim Wooyoung.
Często miał takie momenty, że się zawieszał i nie rozumiał tego, co się do niego mówi.
Chciał być bliżej niego i pytał go, co kilka minut, czy może coś zrobić i czy na pewno ma takie samo zdanie, jak on.
Klaskał co kilka minut, wiecznie się uśmiechając.
Niczym duże dziecko.
— San, zobacz jak ten kot mówi. Przecież to nie jest możliwe
— Czary Wooyoungie, czary — Zmusił się do uśmiechu, widząc jak ten skacze z podekscytowania na kanapie, kilka razy uderzając Seonghwe z łokcia.
— Wow, jesteś taki mądry San, naprawdę
— Uważaj na słowa, skarbie — Skomentował Park, zajadając się resztkami ciasta — Ten gbur potrafi być głupi jak but, zwłaszcza, jeśli chodzi o zrobienie tak prostych rzeczy, jak pranie
— Ja też nie umiem robić prania, Mingi je za mnie robi
— To niech też zrobi je za mnie — Rzucił od niechcenia, przewracając oczami.
Dźwięk przychodzącej wiadomości oderwał go od ledwo co zaczętej dyskusji na temat tego, dlaczego Sailor Moon nazywa się tak, jak się nazywa.
From: hongjoong
hongjoong:
Za dwie minuty
będziemy pod twoim
blokiemhongjoong:
Niech Wooyoung
już się zbierahongjoong:
Sprawiał jakieś
problemy?
CZYTASZ
physical | j.wy + c.sn
Fanfiction↳❝ they say love makes you happy, but i feel sad❞↲ ▪ gdzie wooyounga interesowały tylko muszelki i kolor fioletowy, a san był po prostu samotny