*czekaj... co?*

1.3K 103 86
                                    

Pov. Hinata

W sumie to już się przyzwyczaiłem do tych koszmarów, a raczej jednego, który w kółko się powtarza.
Dzisiaj też go miałem.
Nie rozmyślając nad tym długo wstałem i poszedłem wziąć ubranie z szafy.
Po prysznicu zszedłem na śniadanie.
Ubrałem buty i sprawdziłem godzinę.
12.36
Pójdę na godzinkę pobiegać, a potem ogarnę pokój.

-Wychodzę! -krzyknąłem, aby powiadomić mamę i wyszedłem z domu.

Ciągle myślałem nad tym po co Kageyama chce do mnie przyjść. Mam nadzieję, że nie jest zły czy coś. Nie zdziwiłbym się jakby nie chciał mieć ze mną nic do czynienia.
Mimo to, strasznie nie mogę się doczekać. Prawdopodobnie będzie na mnie wrzeszczeć. Bynajmniej spędzę z nim trochę czasu.

..................

Jest 15.38 i właśnie oglądam telewizje dla zabicia czasu.

Ogarnełem już pokój i kupiłem nawet jakieś przekąski.

Już tak mało czasu zostało do tego aż przyjdzie.

Po 10 minutach usłyszałem powiadomienie.

Od: Król
Jestem przed drzwiami. Otwórz.

Odłożyłem telefon i cały w nerwach podszedłem do drzwi otwierając je.

-Hej -powiedział stojąc w przejściu
-Hej -odpowiedziałem
-Może się łaskawie przesuniesz? -powiedział oschło

Chyba naprawdę jest źle. Odsunąłem się i dałem mu wejść do mojego mieszkania.

-Przepraszam za najście!- krzyknął i odwrócił się w moją stronę.
-Będziesz tak stał czy zaprowadzisz mnie do swojego pokoju? -powiedział lekko się uśmiechając.

A może jednak nie jest tak źle...

-A, jasne. Chodź za mną -powiedziałem uśmiechając się i ruszyliśmy do mojego pokoju.

Pierwszy raz był u mnie w pokoju.
Zaczął się rozglądać a następnie usiadł na łóżku.
Zaczęliśmy gadać o jakiś głupotach

...............

Miło nam się spędzało czas. Początkowo byłem bardzo zestresowany i czekałem aż przejdzie do sedna, ale wychodzi na to, że przyszedł tylko po to, aby spędzić ze mną trochę czasu. Na tą myśl się uśmiechnąłem. W koncu naprawdę lubię jego towarzystwo i cieszę się, że zignorował wczorajszą sytuację.
Z zamyśleń wyrwał mnie głos Kageyamy.

-Kompletnie nie rozumiem fabuły tego filmu - powiedział wpatrzony w ekran laptopa.
-Nie rozumiesz bo jesteś za głupi -powiedziałem złośliwie.

Odwrócił się w moim kierunku i dreszcze mnie przeszły widząc jego twarz. Chyba się wkurzył.

-Coooooo? Nie dosłyszałem.- powiedział z poirytowaniem w głosie.
-To idź to laryngologa -powiedziałem pod nosem.

Zanim w ogóle zdarzyłem ogarnąć Kageyama rzucił się na mnie. Usiadł na moich biodrach i wziął moje ręce nad moją głowę. Zrobiłem się automatycznie czerwony. To zdecydowanie za blisko.
Poza tym siedzi mi na...
Nieważne...

Jego oczy drążyły dziurę w moich.
Wygląda maprawde dobrze z tej perspektywy. Ogólnie jest zarąbiście przystojny. Nie dziwi mnie fakt, że ma tyle adoratorek.... I adoratorów....

-Proszę nie zabijaj - wyszeptałem mając cichą nadzieję, że zaraz że mnie zejdzie.
-Oj mam zamiar zrobić coś o wiele gorszego od tego -powiedział z szyderczym uśmiechem.
-C-co?-zapytałem.

Przez moje mózg przeszło dużo zboczonych myśli, w których robi mi 'coś gorszego'.
Przez to wszytko czuje się taki brudny... czuję się jak Tanaka....

W tamtym momencie zaczął zbliżać się swoją twarzą do mojej. Myślałem, że zaraz padnę i nie wstanę. On naprawdę zamierza zrobić to co sobie wyobrażałem? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Czułem jego oddech i... pocałował mnie. Jego soczyste wargi powoli dopasowywały się do rytmu moich. Pocałunek stawał się coraz głębszy.
To na pewno sen.
Tak, zdecydowanie I to o wiele lepszy od tego z martwym Kageyamą.

Po chwili oderwał się ode mnie dysząc.

-O to -powiedział -Przyszedłem tu, aby ci coś powiedzieć. No bo... ja chyba...
-Wykrztusisz to z siebie?

Wiedziałem co chce powiedzieć, ale kusiło mnie żeby go docisnąć.

-Nooo... kocham cię. Zrozumiałem to po ostatnim incydencie. Wiem, że pewnie ty mn...
-O myślałem, że chcesz mnie za to zabić -przerwałem mu i sie zaśmiałem
-Szczerze to ja ciebie nie kocham - spoważniałem

-Przepraszam -powiedziałem jak najbardziej dramatycznie potrafiłem.

Nawet w tym momencie muszę z niego zażartować, bo jego miną jest po prostu bezcenna...

-Annn...Jak to? -powiedział smutno, a na jego twarzy zagościł grymas

Zaśmiałem się. Ale on jest głupi.
Tobio jeszcze bardziej posmutniał. Nie wiem czemu wogóle nie rozpoznał, że chce się z nim trochę podroczyć. Chyba to nie odpowiedni moment na to no, ale co tam.
Siedzieliśmy w ciszy i w końcu się odezwałem po tym jak zrozumiałem, że wziął to na poważnie.

-Debilu, ty jesteś głupi czy głupi? -spojrzał na mnie prawie płaczącymi oczami -Oczywiście, że cię kocham.

Odrazu na jego ustach zagościł uśmiech szczęścia
Taki prawdziwy.
Pierwszy raz go zobaczyłem i mam nadzieję, że nikt poza mną go nie zobaczy.
Jego uśmiech potrafi być wspaniały.

Po tych słowach jeszcze raz zatopiliśmy się w swoich ustach....

To jeszcze nie koniec. Mam nadzieję, że ten rozdział nie jest jakiś bardzo zły.

ps. napalone yaoistki mogą wyjść, bo nie, nie będzie ruchania, przykro mi.

'kochać to cierpieć' [kagehina] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz