Pov.Narrator
Rok 1983, piękny czas, nieprawdaż? Jeżeli tak uważacie to chętnie posłuchacie dość nietypowej historii dwóch postaci jeden, który traktuje drugiego jak brata, ale drugi traktuje go skrycie jako kogoś więcej.
Pov.Spring Bonnie
Otwieram powoli oczy i się przeciągam ziewając, otwieram całkowicie oczy i wpierw nie wiem gdzie jestem, ale potem ogarnąłem, że jestem na naszej scenie, przede mną są stoły udekorowane jak na przyjęcie i różnorakie dekoracje lub kupa balonów przymocowane do podłogi jakoś. Przeciągam się stękając lekko, wstaję na równe nogi i się rozciągam lekko i słyszę ciche lub głośne strzyknięcia ,,Gdzie jest Freadbear?'' pomyślałem rozglądając się po głównej sali. Ale jak go nie widzę tak nie widzę, daje ręce na biodra ,,A może jest w kuchni'' pomyślałem i zeskakuje ze sceny na kafelkową na wzór szachownicy podłogę, idę w lewą stronę w kierunku kuchni. Ale samo zachowanie Freadbear'a jest dziwne od pewnego czasu, a mianowicie: staje się bardziej wstydliwy kiedy ze mną gada, ale potem normalnie ze mną rozmawia. Lub wiecznie chce mi w czymś pomóc, mam na myśli, lubię z nim spędzać czas, ale niech da mi pospędzać czas samemu, wzdycham cicho i wchodzę do kuchni. Rozglądam się po kuchni i jak zwykle nic ciekawego: na środku kuchni przymocowany stół w kolorze bieli, a blat jest czarny, przede mną jest piec do robienia pizzy, a obok pieca są dolne półki i tak do drugiej ściany i jeszcze są górne szafki, a na dolnych szafkach blatów są różne przybory kuchenne. Ale mojego poszukiwanego przyjaciela jak nie ma tak nie ma, wzdycham ciężko.
Spring Bonnie: Gdzie jesteeeeeeeśśśśśśś?!!
Czekam chwilę na odpowiedź, ale ona nie nastała ,,Nie no, gdzie ten Freadbear jest?'' pomyślałem już szczerze zmartwiony, bo skoro go nie ma w pizzerii to on może być......O NIE!! Szybko wybiegam z kuchni i biegnę do wyjścia z pizzerii, kątem oka patrze, a kamery mnie śledzą, ale mam to gdzieś i nagle wpadłem na kogoś przez co upadłem na tyłek i masuje swoje czoło i zamykam oczy.
Spring Bonnie: Hsssss, kurde moja głowa.
Freadbear: P-przepraszam Spring....
Ten głos poznam wszędzie i doskonale, otwieram oczy i przede mną na ziemi siedzi i sam Freadbear, też się masuje po czole, ma zamknięte swoje prawe oczko, a w lewym są łezki, ma oklapnięte swoje uszka, a z głowy spadł jego fioletowy kapelusz, który leży przede mną. Biorę kapelusz i wstaje, tak samo Freadbear wstaje i patrzy na mnie masując się dalej po czole, a ja krzyżuje ręce na piersi i podnoszę prawą brew do góry i lekko tupie prawą nogą wyczekująco. A mój dobry przyjaciel jak i brat głupio się lekko uśmiecha z lekkimi rumieńcami na policzkach.
Freadbear: Możesz mi oddać kapelusz Spring?
Spring: Oddam ci kapelusz, ale wpierw mi powiedz, gdzie żeś ty był?
Freadbear: No na zewnątrz.
Spring: A czemu to zrobiłeś?
Freadbear: Ej, odpowiedziałem na pytanie, a teraz oddawaj kapelusz.
Spring: Nie, wpierw mi się wytłumacz.
Freadbear: *wzdycham* Po prostu chciałem coś zobaczyć i się upewnić w pewnej sprawie dla mnie prywatnej, wystarczy?
Spring: Tak *oddaje kapelusz*
Freadbear: *bierze kapelusz i zakłada* Dziękuje ^^
Spring: Tak tak, ale następnym razem mów, okej?
YOU ARE READING
Fnaf- lemonki
FanfictionWięc to jest moja druga książka, a raczej trzecia. Więc co tu pisać wszystko będzie we wstępie.