prolog

153 7 4
                                    




- Ty wstrętna szlamo!
- Ty porąbany arystokrato z przerostem ambicji nad możliwościami!
- Uważaj, bo pokażę ci, gdzie twoje miejsce i nie będę przy tym miły!
- Jak rzucę w ciebie odpowiednią klątwą, matole, to już nic, nigdy, żadnej kobiecie nie pokażesz!

Harry zaśmiał się i potoczył wzrokiem po rozbawionym tłumie uczniów, obserwujących z chorą fascynacją Parę Stulecia. Takiego przydomku bowiem doczekali się, ku swojemu wielkiemu niezadowoleniu, Draco Malfoy i Hermiona Granger, którzy dawali teraz pokaz (a raczej, jeden z tysięcy pokazów) standardowej kłótni małżeństwa z wieloletnim stażem.

- Ty masz się za kobietę, Granger? – zadrwił Ślizgon ze złośliwym uśmiechem.
- Ja jestem kobietą, za to na pewno ty nie jesteś mężczyzną, Malfoy! Zbyt często to podkreślasz – zgrabnie zripostowała zniewagę, orzechowo oka Gryfonka.
- Nie prowokuj mnie Granger, bo pożałujesz, że się urodziłaś! – Malfoy zaczynał tracić dobry humor.

- Na pewno tego nie pożałuję i na pewno nigdy nie pożałuję tego, że urodziłam się w mugolskiej rodzinie, chociaż ty mi próbujesz z tego powodu zatruć życie!
- Pewnie! Wiesz co? Takim szlamom jak ty to dobrze! Nie dziwię ci się, że nie chciałabyś urodzić się w rodzinie z tradycjami, takiej jak moja – mądrzył się potomek wielkiego Lucjusza Malfoya. – Takie pochodzenie zobowiązuje i niesie ze sobą wiele odpowiedzialnych zajęć!

- Na pewno! A pierwszym z tych zajęć jest wybór modnej szaty i zaczesanie włosów na żel. No, jakże fascynujące i zajmujące zadania życiowe, Malfoy!

Ron i Harry zaśmiewali się z tych słów do rozpuku i patrzyli z satysfakcją na bardzo głupią minę Malfoya. Mina Dracona bardzo szybko przestała być zabawna, a zaczęła wyrażać wściekłość.

- Wyprowadzasz mnie z równowagi, Granger! Myślisz, że życie w rodzinie z pochodzeniem, tradycjami i na poziomie to taka zwykła bezmózgowa wegetacja, jak życie szlamy, albo mugola?! Tobie jest łatwo, chociażby dlatego, że jesteś dziewczyną. Z tego powodu masz nawet nieco lepsze oceny ode mnie. Pobłażają ci ze względu na pochodzenie i płeć, a ode mnie wymaga się więcej!

Hermiona prychnęła jak znieważona kocica.
- Tu cię boli, wielki Draconie - Patrzcie - Na - Mój - Rodowód - Malfoyu – powiedziała całkiem spokojnie. – Nie dorównujesz jakiejś durnej, twoim zdaniem, dziewczynie z mugolskiego domu, więc się na niej wyżywasz, bo masz kompleksy. Żałosne. Myślisz, że mugole są tępi, nie myślą i wegetują? Myślisz, że moje życie polega na nic nie robieniu? W takim razie jesteś głupszy niż sklątki tylnowybuchowe Hagrida, albo gumochłony!

- Nie obrażaj mnie, durna szlamo! Jesteś głupią, szlamowatą suką, która nie potrafi okazywać szacunku lepszym od siebie! – wściekał się Draco.

Ron zamierzał właśnie rzucić się na Malfoya za jego obelżywe słowa wobec przyjaciółki, ale Harry go przytrzymał.

- Daj spokój - syknął rudzielcowi do ucha. – Ona sobie z nim doskonale poradzi.
Harry oczywiście miał rację.
- Dosyć tego! Zero kultury i szacunku do kobiet, co z ciebie za arystokrata?! – Hermiona była naprawdę zła i rzuciła w Draco Malfoya, nieznaną nikomu z obecnych, klątwą, która spowodowała, że chłopakowi wyrosły ośle uszy.

- Malfoy, zabawny z ciebie osiołek, całkiem sympatyczny – drwiła Hermiona z uznaniem przyglądając się swemu dziełu, ale nie trwało to długo, bo za chwilę złapała się za twarz, na której pojawiły się okazałe, sumiaste wąsy.

vice versa|| dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz