Wściekły Draco szedł w kierunku lochów. On pokaże tej głupiej Gryfonce. Na pewno Drops coś dolał im do herbaty, a to wszystko była jej wina.W końcu przegięła robiąc z niego osła przed pokaźną widownią. Za dużo sobie pozwalała i jak tylko odzyska swoje ciało, da jej tak popalić, że odechce się jej wchodzić mu w drogę przez dłuższy czas.
Niewielkie znaczenie dla Malfoya miał fakt, że to on zazwyczaj zaczepiał Hermionę, a nie ona jego i to on wiecznie doprowadzał do kłótni.
Takie wyszczekana szlamowate niunie jak ona, powinny nauczyć się pokory i on ją na pewno tej pokory w niedalekiej przyszłości nauczy.- Durna szlama! – syknął, nie zważając na to, że przecież w tej chwili był w ciele tej „durnej szlamy", i że niejako obraża nie tylko ją, ale też i siebie.
Dotarł do lochów i stanął jak wryty. Przed nim wyrósł on sam. Draco patrzył ogromnymi czekoladowymi oczami na samego siebie i ku jego wielkiemu dyskomfortowi musiał unosić głowę do góry, bo był wyższy od Gryfonki o dobre dwadzieścia centymetrów.
*
Idiota, jak zwykle musiał zacząć głupią burdę na środku korytarza. Na pewno Dumbledore nas tak załatwił, to w jego stylu – myślała Hermiona odgarniając z czoła blond grzywkę, którą należało skrócić.
Ten pokręcony, pewny siebie Malfoy, śpiący na forsie jak zwykle musiał wpędzić ich w kłopoty, tylko że tym razem były to kłopoty gigantycznych rozmiarów.
W szarych oczach czaiła się żądza mordu. „Draco" trzasnął z całej siły drzwiami do dormitorium, przyprawiając Blaise'a, który zamierzał jeszcze trochę pospać, nieomal o zawał.
- Chyba mu odbiło – skwitował Vincent, podziwiając w ogromnym, wmontowanym w drzwi szafy lustrze, swoje bicepsy, które przy napięciu ramion i barków wyłaniały się nieco spoza wszechobecnych fałd tłuszczu.
Hermiona szła wściekła korytarzem lochów. Na bokserki, w których miał zwyczaj sypiać Malfoy zarzuciła szatę i szczelnie się nią opatuliła.
Omal nie wpadła na jakąś niższą od siebie osóbkę na pierwszym z zakrętów. Stanęła oniemiała o zaszokowana z wrażenia. Patrzyła na samą siebie.
Przełknęła z wrażenia ślinę. „Hermiona Granger" przed nią miała tak samo przerażony i skonsternowany wzrok jak ona sama.
- O Chryste – zdołała wydusić Hermiona – było to komiczne, bo posiadała teraz wygląd wysokiego blondyna o zimnych, szarych oczach, który nie zwykł się tak wyrażać.Draco wykrzywił pełne i ciemnoróżowe usta, w których posiadaniu znalazł się aktualnie, co nadało wyrazowi dziewczęcej twarzy, ton absolutnej pogardy.
- Granger – powiedział głosem Hermiony – skoro już musisz kraść mi ciało, to chociaż zachowuj się po ludzku.
Oniemiała Hermiona patrzyła na własną twarz, w końcu nie wytrzymała i dotknęła policzka dziewczyny stojącej przed nią.
- Zabieraj łapy! – warknęła "Granger", ale za chwile uśmiechnęła się złośliwie, jak zwykł robić to Malfoy.- Chciałabyś, żebym cię kiedyś dotknął, co? – uniósł do góry brew i spoglądał na siebie samego z zimnym rozbawieniem. We własnych szarych oczach dostrzegł wyraz irytacji i lekkie zmieszanie, które za chwilę ustąpiło złości.
- No, jestem całkiem przystojny... jak ci się podoba moje ciało, co?- Bawi cię to, Malfoy? – szare oczy zwęszyły się z wściekłości. – Bo widzisz, mnie wcale nie cieszy fakt, że mam twoje plugawe ciało, zamiast mojego.
- Chciałem ci przypomnieć – Draco skrzyżował ręce na piersi i uniósł brew – że to twoja wina, że znaleźliśmy się w takiej sytuacji. Przez ciebie stary Drops wlał we mnie coś, co spowodowało, że jestem teraz tobą – „Hermiona" wyglądała na wściekłą. - Jesteś arogancką, szlamowatą paniusią i myślisz, że możesz sobie pozwolić na bezkarne obrażanie mnie. Obiecuję ci, że się z tobą policzę, gdy wszystko wróci do normy.
- O ile wróci do normy, Malfoy – zimno skwitowała Granger. – Masz jakąś gwarancję na to, że wszystko wróci do normy, co?- Ciebie, wszechwiedząca szlamo – odwarknął Draco. – Pójdziemy teraz do biblioteki, znajdziesz coś na temat tej... nietypowej sytuacji i wrócimy do swoich ciał.
Hermiona uśmiechnęła się zimno. Szare oczy, w które patrzył Draco były teraz chłodniejsze od lodu.
- Przykro mi, ale nie mam zielonego pojęcia jak można by tego dokonać. Poza tym, po twoich ostatnich słowach nie zamierzam być miła i pomagać ci w odzyskaniu ciała. Zmień swój język, a może nad tym pomyślę.
Draco uśmiechnął się obleśnie.- Spodobało ci się? Nie mów, że nie chcesz odzyskać swojego seksownego ciałka, bo muszę ci przyznać Granger, że zbudowana to ty jesteś całkiem, całkiem, gorzej z twoim pochodzeniem i brakiem jakiejkolwiek pokory wobec lepszych od ciebie.
Na jasne policzki „Malfoya" wystąpił ciemny rumieniec zażenowania i złości.
- Nie waż się tak więcej mówić, niewychowana karykaturo mężczyzny – warknęła Hermiona. – Oczywiście, że chcę odzyskać swoje ciało, ale zrobię to po swojemu i bez twojej pomocy oraz twojego towarzystwa. Poza tym, racz uważać na to jak się do mnie odzywasz, bo w tej chwili ja jestem w pozycji uprzywilejowanej.
- Chyba nie przylejesz sama sobie? – zadrwił z uroczym smirkiem Draco.- Czemu nie? Nie ja poczuje, tylko ty, więc lepiej się hamuj.
- Chcesz buzi, Draco? – zadrwił Malfoy.
- Bardzo zabawne, widzę, że to jednak tobie się podoba sytuacja, w której się znalazłeś, narcystyczny dupku.- Ty też uważaj na słownictwo, bo nie będziesz wiecznie mną, Granger – Hermiona popatrzyła z góry na własne ciało zajęte teraz przez niemile widzianego „gościa" i wzruszyła ramionami.
Draco przez chwilę stał w milczeniu, w końcu popatrzył na siebie samego z na tyle przyjaznym wyrazem twarzy na jaki było go stać, czyli z obojętną pogardą.
- Radziłbym jednak iść do biblioteki, śniadanie możemy sobie darować, nie wiem, jak ty, ale ja nie chciałbym spędzić Świąt z mugolami – Draco wymówił ostatnie słowo jakby było czyś naprawdę obślizgłym i obrzydliwym, co należy szybko wypluć, aby nie splugawić sobie ust.
- Och, ja nie tęsknię za arystokratycznym rodem Nadętych Bufonów, nie bój się. Jak chcesz to zrobić, to bądź za pół godziny przed biblioteką. Żegnam. – Hermiona odwróciła się na pięcie i ruszyła z powrotem do Pokoju Wspólnego Ślizgonów, a Draco zawrócił w kierunku Wieży Gryffindoru.Jezu, ona nawet zaczyna zachowywać się jak ja... – pomyślał ze zgrozą przypominając sobie kryształki lodu widoczne w szarych tęczówkach jego własnych, prywatnych oczu, będących od dziś na czas nieokreślony, własnością Hermiony Granger.
Niech ona coś wymyśli dzisiaj w bibliotece, bo zwariuję...
Słowa: 980
CZYTASZ
vice versa|| dramione
FanfictionJest to opowiadanie ze stronki ,,chomikuj", opowieść mi się bardzo spodobała wiec zapytałam autorkę czy mogłabym ją tutaj dodać i się zgodziła więc zapraszam do czytania. Jest ono o shipie dramione czyli połączenie draco i hermiony.