Zjeżdżałam windą w dół, przeglądając się przy tym w sporych rozmiarów lustrze. Nie byłam pewna czy mój ubiór jest adekwatny do temperatury na zewnątrz. Wyszłam w krótkich, czarnych spodenkach, białym swetrze, a na to wszystko zarzuciłam brązowy płaszcz, sięgający mi do kolan. Był środek zimy, kilka tygodni przed Wigilią.
W końcu znalazłam się w moim małym aucie. Wcisnęłam guzik, zapalający samochód i położyłam ręce na zimnej kierownicy. Nie należałam do ciot, które torują lewy pas, ja raczej łamałam górną granicę ograniczeń prędkości, był nawet okres, gdy jeździłam na motorze. To były czasy...
Wstawałam wcześniej od rodziców, aby wymknąć się niepostrzeżenie, a następnie próbowałam nie zabić się na asfaltowej drodze. Miałam swoją paczkę i niecałe dziewiętnaście lat, za to nie posiadałam ograniczeń oraz zdrowego rozsądku... Niestety wycofałam się z życia towarzyskiego. Motor zamieniłam na kota, a papierosy na książki. Co poszło nie tak?...
Lecące w radiu AC/DC, przypominało mi te błogie czasy nastoletniego życia. Teraz miałam dwadzieścia trzy lata i nic więcej, oprócz paru nudnych pasji. Straszne, co nie?
Nagle jak na zawołanie zadzwonił mój telefon. Na początku myślałam, że to znowu mama, ale nie, to musiał być wiecznie wnerwiający mnie Andrew. Włączyłam głośno mówkę ,,dbając o swoje bezpieczeństwo w podróży" i przywitałam serdecznie przyjaciela.
— Hejka, głąbie! — wręcz krzyknęłam.
— Bije od ciebie dobrem na kilometr — powiedział sarkastycznie, a ja postanowiłam ciągnąć dalej, tę bezsensowną rozmowę.
— No, a jak. Tylko po prostu jesteś zbyt daleko, by go odczuć.
— Rozumiem, ale ja nie w tej sprawie... — zaczął i przerwał na chwile, jakby zastanawiał się, czy dobrym pomysłem jest mi to mówić. — a więc sprawa ta brzmi...
— No mówże człowieku, czasu nie mam — rzuciłam, wymijając kolejne auto, a wokół rozległ się dźwięk klaksonu.
— Twój staruszek również trafił do więzienia? — spytał w końcu.
— Skąd ty... — powiedziałam, a potem urwałam. To zupełnie mnie rozbroiło. Teraz w mojej głowie panował chaos, aż od tego wszystkiego nabawiłam się migreny.
— Jak by ci to... — jego przerwy irytowały mnie bardziej, niż przy głupawe pytania mamy. — Ojciec Olivii i mój zostali zatrzymani. — wydukał.
— Mojego też przymknęli. Dobra, muszę kończyć — powiedziałam, wjeżdżając na parking.
Zatrzasnęłam za sobą drzwi mojego samochodu i pośpiesznym krokiem ruszyłam w stronę komisariatu. Po drodze minęłam auto mojej mamy i macochy Andrew. Kiedy byłam już w środku, uderzyło mnie nagłe jaskrawe światło, jakie tu panowało. Wszystko było albo białe, albo czarne. Podeszłam do recepcji i oparłam się rękami o ladę.
Za nią znalazłam młodą kobietę, mniej więcej w moim wieku. Miała długie blond włosy, które układały się w delikatne fale. Jej twarz wyglądała nadzwyczaj świeżo, ale może to przez liczne warstwy podkładu i pudru, jakie na niej miała. Ubrana była w białą koszulę ze średniej wielkości dekoltem, co według mnie było niedopuszczalne na komisariacie policji, jej zgrabne nogi wciśnięte były w czarne spodnie. Mój niedbały ubiór i brak makijażu sprawiał, że wyglądałam przy niej jak kopciuszek postawiony obok Belli, ale przynajmniej wyglądałam naturalnie.
— Przepraszam, mój tata został zatrzymany i niedawno przyjechała tu mama. Wie pani może, gdzie jest w tym momencie? — spytałam, tak grzecznie, jak tylko umiałam.
CZYTASZ
Miasto
RomanceKamila to dziewczyna mieszkająca w jednym z większych miast w Kreinobi. Nie lubi kontaktu z ludźmi, a za to ma bogatą wyobraźnię i nie potrzeba jej dużo by napisać coś zupełnie nowego. Pewnego wieczora wydarza się coś, co zmienia jej życie. Nie rozu...