Mała, drewniana kawiarnia na rogu głównej ulicy była jedynym miejscem, w którym obecność Mina była w pełni do przewidzenia. Poranna kawa stała się dla niego rutyną, odkąd w wieku czternastu lat jego dziadek zaszczepił w nim miłość, do każdego pojedynczego ziarenka i sztuki wydobywania z niego najznakomitszego smaku. To właśnie tu zawsze pachniało dzieciństwem, długimi rozmowami ze starszym i czystą niewinnością, za którą tak bardzo tęsknił. Było to też miejsce, w którym jedynym co z biegiem lat się zmieniało byli ludzie, dlatego uwielbiał tu przebywać karmiąc swoją sentymentalność kolejnymi kubami gorącej kawy.
To właśnie tu spotkał tajemniczego blondyna po raz drugi, kilka dni po pamiętnym wieczorze, który aż za bardzo zapadł w pamięci Mina. Na tyle mocno, żeby codziennie przyglądać się fotografii palącego Parka na tle zachodzącego słońca, zastanawiając się jak to możliwe, że dym papierosowy, który tak nie pasuje do postaci jasnowłosego, jednocześnie tak idealnie z nim współgra.
Siedząc w swoim stałym miejscu, na końcu kawiarni obserwował Parka, który tym razem w towarzystwie młodej kobiety sprawiał wrażenie zupełnie innego człowieka. Nie dziwiło go to, w końcu Jimin był atrakcyjny, więc bez wątpienia kręciło się w okół niego dużo kobiet. Tym co najbardziej zdezorientował Yoongiego był wyraz twarzy chłopaka, zupełnie inny niż podczas ich pierwszego spotkania, złość zdecydowanie kłóciła się z jego delikatnymi jak kwiat rysami. Lekko podniesiony głos, dłonie zaciśnięte w pięści i widoczne zdenerwowanie, które ani trochę nie pasowało do jego aparycji. Te wszystkie elementy nie wiadomo czemu zaczęły wzbudzać u Mina irytacje, która rosła równocześnie ze wzburzeniem u drugiego chłopaka, tak jakby za wszelką cenę chciał zedrzeć tą maskę i powrócić do spojrzenia równie jasnego co promienie słońca.
Yoongi szybko odwrócił wzrok uderzając się mentalnie w twarz za swoje głupie myśli. Przecież Park był tylko człowiekiem zdolnym do okazywania wszelkich uczuć. Nie był zachodem słońca, nie był jesiennym deszczem, nie był niebem. Więc dlaczego chłopak widział w nim dzieło sztuki, które zdecydowanie nie powinno mieć nic wspólnego ze smutkiem? Dlaczego poczuł tak wielką ulgę, gdy kobieta wyszła zostawiając blondyna samego?
- Dzień dobry - już po chwili siedział na przeciwko zaskoczonego Jimina.
- Min Yoongi? - blondyn uniósł nieznacznie kąciki ust - będąc szczerym miałem cichą nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
- Ja za to byłem przekonany, że nigdy więcej cię nie zobaczę - wyznał - zacząłem się nawet zastanawiać czy nasz spotkanie nie było snem, czy też może wytworem mojej wyobraźni - dodał przenosząc wzrok na swoje ręce, zdając sobie sprawę jak głupio zabrzmiały jego słowa, zdecydowanie zbyt dawno nie rozmawiał z ludźmi.
- Jesteś naprawdę intrygującym człowiekiem Yoongi - zaśmiał się cicho - pierwszy raz spotykam osobę, która zachwyca się czymś tak normalnym jak ludźmi obserwującymi zachody.
- Normalność w dzisiejszych czasach jest sztuką - stwierdził przyglądając się mężczyźnie.
- Sztuką dziwną dla ludzi, czy to nie ironia? - uniósł brwi.
- Jak już mówiłem ludzkość jest ironią - westchnął lekko.
Zapach kawy roznosił się po całym pomieszczeniu, idealnie współgrając z jego drewnianym wnętrzem i kolorem liści na drzewach za wielkimi oknami. Pojedyncze kropelki deszczu zaczęły pojawiać się na szybach kawiarni, mobilizując ludzi na zewnątrz do rozłożenia swoich parasoli. Czarny tłum zakapturzonych postaci powoli znikał z ulic miasta, szukając schronienia przed coraz to mocniejszą ulewą, uciekając przed melodyjnym szumem deszczu, który młody fotograf tak bardzo kochał.
- Zastanawiałeś się kiedyś nad ucieczką? - komfortową ciszę przerwał głos blondyna.
- Ucieczką? - Yoongi zmarszczył brwi.
- Wyobraź sobie, że żyjesz w klatce stworzonej przez twoich bliskich. Klatce, która cię chroni dając złudne poczucie szczęścia, ale jednocześnie ograniczając. Podjąłbyś się ucieczki? Mając na uwadze, że zniszczone kraty skrzywdzą twoich bliskich?
- Pytanie czy osoby, które zamykają zasługują na miano kogoś bliskiego - odpowiedział od razu jednocześnie zastanawiając się nad celem pytania chłopaka - myślę, że w takiej sytuacji człowiek prędzej czy później zacznie się dusić, stawiając na szali innych ponad siebie. Nigdy nie osiągniesz równowagi jeśli nie poznasz dobrze samego siebie.
- Wiesz jak działa złudzenie optyczne? - zapytał lekko się uśmiechając - pod wpływem wielu czynników człowiek źle odbiera dany obraz. Co jeśli klatka jest taką jedną, wielką, błędną interpretacją, która dla innych ludzi mogłaby się wydawać czymś idealnym?
- Jeśli weźmiemy pod uwagę osobę zamkniętą, która tak naprawdę jest tu najważniejsza to można łatwo stwierdzić, że klatka nie zapewnia bezpieczeństwa. Ona niszczy powiedziałbym, że nawet bardziej niż świat zewnętrzny.
Cisza wkradła się w ich rozmowę, której temat od początku zaczął ciekawić Mina. Cieszyło go, że w końcu kogoś interesowało jego zdanie na dany temat. Nie był do tego przyzwyczajony. Czuł się jak niedoceniony, dostrzeżony po latach artysta, ale w tym przypadku nie chodziło o jego twórczość, lecz o sztukę jaką kryło jego wnętrze.
- Czym według ciebie jest wolność? - zapytał Min po chwili milczenia.
- Myślę, że wszystko zależy od punktu widzenia - stwierdził.
- Ale czym jest dla ciebie? Jesiennym deszczem? Niebem? Porannym i nocnym? Czy może zwykłym poczuciem bezpieczeństwa?
- Nie mogę powiedzieć czym jest dla mnie wolność, bo nigdy jej nie zaznałem - odpowiedział ze smutkiem w oczach - mam nadzieję, że będę mógł kiedyś mówić o niej tak pięknie jak ty.
Park doskonale wiedział gdzie postawić granice wiedzy na swój temat przeznaczonej dla innych ludzi. Szczególnie gdy ciekawość u Mina rosła, objawiając się w coraz to dokładniejszych pytaniach dotyczących życia blondyna. Dlatego też nie zostało mu nic innego jak pozostawienie chłopaka z niepewnością i masą nieusłyszanych odpowiedzi w głowie. Park Jimin nie był typem osoby, z której można by czytać jak z otwartej księgi, był raczej jak zakazana i niedostępna treść do której fragmentów dostęp mieli jedynie nieliczni. Na jego nieszczęście ten bystry i intrygujący chłopak o burzy miętowych loków, zawsze chodzący w za dużych swetrach i pachnący mieszanką kawy, papierosów oraz lasu na chwile zachwiał jego małym, zamkniętym światem. Można powiedzieć, że w pewnym sensie zaczął go podziwiać. Nie za wielką pasje i talent chociaż i to było dla niego idealnym dopełnieniem całego wizerunku Mina, ale za spojrzenie pełne beztroski i powagi, którym próbował objąć cały świat. Taki właśnie był, wieczny obserwator, patrzący na wszystko przez obiektyw swojego małego aparatu. Próbujący wyciągnąć z tego świata zaniesionego egoizmem sztukę, o której ludzie dawno zapomnieli. To właśnie ta aura zauważona przez Jimina podczas ich pierwszego spotkania pod kolorowym niebem biła od Yoongiego. To właśnie ta aura, której Park tak bardzo mu zazdrościł, i której tak bardzo chciał doświadczyć.
YOU ARE READING
details II yoonmin
Fanfictiono samotnym artyście, który pewnego dnia trafia w obiektywnie swojego małego aparatu na postać równie samotnego chłopaka, obserwującego zachód słońca