Jesienny wiatr lekko targał jego miętową czuprynę, której kręcone kosmyki zdecydowanie zbyt długo nie były przycinane. Słońce chyliło się ku zachodowi, rzucając na małe miasteczko pomarańczową poświatę, które z niewielkiego wzgórza wyglądało nieosiągalnie bajecznie, utwierdzając młodego mężczyznę w przekonaniu, że nie zamieniłby tego miejsca na żadne inne. Wysokie wieżowce tłocznych miast były niczym w porównaniu do tutejszych lasów przepełnionych różnorodnymi kolorami jesieni, do nocnego nieba ukazującego najpiękniejsze konstelacje niemożliwe do zakłócenia przez ostre światła odległych metropolii. To właśnie te wszystkie obrazy, które prędzej czy później znajdowały się w obiektywie małego aparatu Mina były definicją jego miłości do tego miejsca.
Może dlatego był taki samotny? Dostrzeganie piękna w deszczu, pojedynczym promieniu słońca i każdym małym niezauważalnym dla innych szczególe było dla niego sposobem na życie. To on był tym dziwnym chłopakiem, latającym wszędzie ze swoim starym aparatem w niechlujnych ubraniach podczas ulewy, w trakcie burzy po pustym mieście i wszędzie tam gdzie mógł zaspokoić swoją nienaganną, artystyczną duszę.
To on był jedynym prawdziwym kochankiem deszczu.
Pewnie dlatego ze wszystkich umiłowanych przez niego pór roku to jesień była tą jedyną. Skrywającą w sobie najwięcej tajemnic, barw i najpiękniejszych zachodów słońca.
Lekkie wzniesienie górujące nad miejscem jego zamieszkania było zdecydowanie jednym z jego ulubionych miejsc. Niezależnie od tego ile tam przebywał, za każdym razem potrafił dostrzec coś innego. Bo przecież wiatr codziennie wiał w inną stronę, mierzwiąc jego gęste włosy, codziennie inne liście opadały, a słońce nigdy nie wyglądało tak samo. Nigdy też nie spotkał się tak jak tego dnia z obserwującym zachód jasnowłosym mężczyzną. Gdy tylko w jego obiektyw wkradła się szczupła sylwetka siedzącego na trawie blondyna, wpatrzonego w rozświetlone niebo, Yoongi zdał sobie sprawę, że właśnie tego od tak dawna potrzebował. Brakowało mu w zdjęciach odzwierciedlenia jego własnej fascynacji. Fascynacji, którą tak trudno było mu znaleźć w zabieganym tłumie tutejszych mieszkańców.
Zainspirowany wizją fotografii, która narodziła się w jego głowie ruszył spontanicznie w kierunku chłopaka. Już z daleka mógł dostrzec jego skupiony wyraz twarzy. Zdecydowanie nigdy wcześniej go tu nie widział, to małe miasto, a Min na pewno zauważyłby kogoś o tak zaskakująco delikatnej urodzie. Nieznacznie wystający obojczyk spod lekko odpiętej koszuli, rumieńce na policzkach i srebrny łańcuszek na ręce.
Wszechobecny minimalizm, kochał detale.
- Czy mógłbym zrobić ci zdjęcie? - wypalił nagle na co blondyn nieco się wzdrygnął, zdając sobie sprawę z czyjejś obecności.
Błysk w jego oczach po nawiązaniu kontaktu wzrokowego z miętowowłosym również nie umknął uwadze Yoongiego, co zostało zapisane w jego głowie jako kolejny zauważony mały element u Park Jimina.
- Czy to nie atut artystów? - zlustrował go swoim spojrzeniem, lekko się uśmiechając i poprawiając swoje włosy, a widząc pytający wyraz twarzy Mina dodał - zmysł obserwacji, dostrzeganie szczegółów?
- Nie wiem czy można nazwać szczegółem mężczyznę siedzącego na środku pustej polany, raczej nie trudno cię zauważyć - odparł szybko po chwili uświadamiając sobie jak głupio zabrzmiały jego słowa i spotykając się z melodyjnym śmiechem jasnowłosego.
- Szczerze wątpię żebyś chciał zrobić mi zdjęcie z innego powodu. Bo czy w porównaniu z chociażby tym zachodem słońca, nie jestem takim małym szczegółem?
- Zależy jak na to patrzysz. Osobiście uważam, że jesteś tu niecodziennym widokiem, dlatego chcę to uwiecznić.
- Naprawdę? - zapytał lekko marszcząc brwi, na chwilę odwracając głowę w kierunku nieba, żeby następnie z powrotem powrócić do oczu Min Yoongiego - sądziłem, że to właśnie tego, my ludzie z dużych miast tak bardzo wam zazdrościmy. Spokoju, intensywniejszych zachodów i ciszy przerywanej śpiewem ptaków.
Sposób w jaki mówił. Z całą pewnością było w nim coś wyjątkowego i przyciągającego. Bijąca od niego charyzma roztaczała w okół siebie aurę, której nie trudno było nie zauważyć. To właśnie tu oko Mina wygrywało z jego obiektywem. Bez względu na zdolności, tego rodzaju wdzięku nie dało się uchwycić.
- Ludzie rzadko kiedy doceniają rzeczy mające na wyciągnięcie ręki - stwierdził - czyli dobrze myślałem? Nie jesteś tutejszy. - dodał siadając na trawie obok nieznajomego.
- Żal mi słońca - westchnął, ignorując słowa Yoongiego i pochylił się nieco do tyłu, podpierając rękami o ziemię - nieważne jak potrzebne i piękne by nie było, to i tak nie będzie w pełni docenione.
- Jak wszystko - odparł - ludzkość sama w sobie jest ironią.
- Park Jimin - uniósł łagodnie kąciki ust, wyciągając w kierunku miętowowłosego rękę - zwykle wcześniej się przedstawiam, wybacz moją ignorancję.
- Min Yoongi - uścisnął delikatną dłoń drugiego chłopaka - zwykle nie robię zdjęć nieznajomym, wybacz moją nachalność.
Blondyn zaśmiał się lekko wywołując na ciele swojego towarzysza ciarki. Podczas ciszy jaka między nimi zapadła Min kątem oka obserwował nienaganny wygląd Parka, porównując go ze swoim niedbałym ubiorem. Podwinął brudne rękawy za dużej na niego bluzy i sięgnął do kieszeni, wyciągając pomiętą paczkę papierosów, a następnie zniszczoną zapalniczkę. Już parę minut później obaj wydychali gęste kłęby dymu, unoszące się wysoko do góry i na chwilę zasłaniające podziwiany przez nich widok.
Cisza, zapach tytoniu i ostatnie promienie znikającego za horyzontem słońca były kwintesencją ich pierwszego spotkania. Dzień powoli ustępował miejsca nocy, oferując coraz to różniejszą paletę barw i scenerii. Wszystkie te pejzaże wydawały się młodemu artyście intensywniejsze niż zwykle. Tak jakby niebo doskonale wiedziało, że jego dwóch adoratorów wreszcie się spotkało. Zupełnie tak jak gdyby niebo w końcu poczuło się w pełni docenione.
YOU ARE READING
details II yoonmin
Fanfico samotnym artyście, który pewnego dnia trafia w obiektywnie swojego małego aparatu na postać równie samotnego chłopaka, obserwującego zachód słońca