Pov Amelia:
7.00
Przed chwilą zaczął dzwonić mój budzik o dziwo obudziłam się przed nim. Jednak co się dziwić czeka mnie fascynujący dzień. Już nie mogę się doczekać zobaczyć całą ekipę po takim czasie rozłąki. Gdy skończyłam rozmyślać o dzisiejszym dniu wstałam i poszłam do kuchni by zrobić sobie śniadanie. Moich rodziców jak zwykle o tej porze nie było w domu. Mama pracowała jako rechabilitantka a tata jako ortopeda. Jednak wychodzenie z ciepłego łóżeczka w topie i szortach było błędem zważając na to że ktoś nie wyłączył na noc klimatyzacji i w domu strasznie się wychłodziło. Szybko wróciłam do pokoju by ubrać mój puszysty i ciepły szlafrok.
Następnie będąc już w kuchni zrobiłam sobie szybkie kanapki. Z racji tego, że czekało mnie dużo pracy nie zamierzałam się bawić w urządzanie królewskich śniadań. Po zjedzeniu śniadania i posprzątaniu po nim wyjełam robocze ciuchy z szafy i ruszyłam do łazienki by wykonać poranną rutynę. Gdy byłam już gotowa postaniwiłam zobaczyć czy dzieje się coś na grupie już za kilka godzin moich współlokatorów. Jednak jak się okazało nikt nic jeszcze nie pisał. Pewnie są zajęci pakowaniem pudeł. Nie ociągając się dłużej zaczełam przygotowywać się do przeprowadzki. Przez to że miałam super nastrój słuchawki z ulubioną nutką na uszach pakowanie poszło mi błyskawicznie. Była dopiero 14.40 a ja uporałam się z całym ekwipunkiem potrzebnym mi w nowym mieszkaniu. Jednak przez tak ekspresowe wykonanie zadania byłam wykończona więc postanowiłam się przespać, ponieważ pociąg którym miałam jechać do nowego mieszkania miał być na moim przystanku dopiero o 18.00. Dlatego szybko poszlak pod prysznic a potem odpłynełam w łóżku do krainy Morfeusza.