"Jesteśmy na miejscu"

11 2 0
                                    

Pov Max:
22.35
- Stary obudź się dojechaliśmy, jesteśmy na miejscu.
Mówiąc to szturchałem za ramię Aleksandra.
- Chwilę, czekaj już wstaje.
Na szczęście po tych słowach mój kumpel wstał i zabrał swój podręczny bagaż. Upewniając się że wszystko mamy wysiedliśmy z pociągu i ruszyliśmy w stronę naszego wspólnego mieszkania. Przechadzka nie zajęła nam zbyt wiele czasu przez to, że szliśmy dość szybkim krokiem. W dodatku mieszkanie nie znajdowało się daleko od peronu.
- My to mamy dobrze.
Zaśmiał się mój przyjaciel.
- Nie dość, że jechaliśmy pociągiem najkrócej przez co jesteśmy na miejscu dość wcześnie to jeszcze na dodatek mamy najkrótszą trasę do pokonania z peronu do domu.
No tak z tym się musiałem zgodzić. Mieliśmy najkrótszą drogę do przebycia pod każdym względem. Przez co będziemy pierwsi w mieszkaniu. Będziemy mogli rozejrzeć się i ulokować szybciej niż pozostali. Z rozmyśleń wyrwał mnie widok nie wielkiego dwupiętrowego domku z ogródkiem.
- Wow.
To jedyne co usłyszałem od mojego przyjaciela. Jemu jak i mi bardzo spodobał się domek i nie mogliśmy się na niego napatrzeć. Dodatkowego uroku dodawało mu światło księżyca padające na małą huśtawkę w ogrodzie umieszczoną wśród kilku krzaków róż. Po jeszcze krótkiej analizie domku z zewnątrz przeszliśmy przez zieloną, metalową bramkę na naszą posesję. Wejście od bramki aż po same schody było wyłożone szarą kostką. Kiedy ja zwracałem uwagę na stan wyłożonej kostki, który był jak nowy Aleksander odkluczył mieszkanie. Zabierając nasze bagaże weszliśmy do środka. Niestety wchodzenie z zapełnionymi rękami przez pakunki było błędem, ponieważ na wejściu nie było włącznika do światła, dopiero na końcu korytarza. Aleksander wylądował na podłodze natomiast ja nadziałem się na komodę z ostrymi kontami. Po zlokalizowaniu włącznika właczyłem światło. Po tej czynności zacząłem analizować korytarz. Był skromny ale ładny i miał efekt wow, z resztą jak wszystko w tym domu co do tej pory widziałem. Jednak kiedy sporzałem na podłogę dostałem nagłego ataku śmiechu. Widok rozłożonego Aleksandra na podłodze był obłędny.
-  Ha ha bardzo śmieszne. Pomógłbyśmi lepiej rozplątać nogi z tych przeklętych frędzli a nie śmiejesz się.
Zdziwiony spojrzałem na jego nogi. Faktycznie był zaplątany w bardzo długie frędzle od dywaniku, który leżał na wejściu. Po chwili rozplątywania frędzli Aleksander był już uwolniony.
- Schowam lepiej ten dywanik bo jeszcze, któraś z dziewczyn idąc w szpilkach zaplącze się i złamie nogę.
To mówiąc zwinąłem dywanik i położyłem go obok nieszczęsnej komody, na którą wcześniej się na działem.
-Idziesz do pokoju czy rozejrzysz się jeszcze na parterze?
Stwierdziłem, że nie ma co się szwędać po domu w nocy sam z przyjacielem.
-Myślę, że jutro rano wszyscy razem zwiedzimy chatę.
- Mi też się wydaje, że będzie to lepszy pomysł. Chodźmy od razu do pokojów. Pamiętasz jaki sobie wybrałeś?
- No pewnie ma największe łóżko w tym domu. Z resztą w razie gdybym nie pamiętał mógłbym przecież spojrzeć na zdjęcia z grupy gdzie ustalaliśmy kto będzie miał jaki pokój.
- Fakt zapomniałem, że te zdjęcia dalej tam są.
Nie zastanawiając się długo poszliśmy w stronę schodów. Były one szerokie i z poręczą.
- Idealne do przechadzania się po pijaku.
Śmiejąc się skomentował schody przyjaciel.
- Jesteśmy tu od kilkunastu minut a ty już snujesz zastosowanie na czarną godzinę do rzeczy w tym domu.
- Tu nie ma nad czym się zastanawiać niektóre rzeczy same nasuwają się na myśl.
Dalej poszliśmy do swoich pokoi w milczeniu. Z tego co zapamiętałem miałem pokój przed ostatni po prawej stronie. Dalej o jeden pokój miała Wiktoria. Jeden wcześniej Patrycja natomiast na przeciwko był Ameli. Aleksander miał ostatni pokój po lewej stronie, czyli obok Ameli.
Trzeci pokój od końca po lewej stronie zajmowała Oksana. Ola miała pokój między pokojem Oksany a Bazylim. Dłużej nie rozmyślając udałem się do swojego pokoju. Był on nie duży ale sprawiał wrażenie jakby był ogromny. Na wprost stało biurko z obrotowym krzesłem. Za biurkiem było okno. Z lewej strony biurka stało wielkie łóżko. Od razu przeszło mi przez myśl, że dobrze je wykorzystam. Po lewej stronie od wejścia stała nie duża szafa z lustrem. Była postawiona w ten sposób, że znajdując się w łóżku mogłem bez problemy przejżeć się w tym lustrze. Po prawej stronie od wejścia nie daleko biurka znajdowała się nie wielka komoda a na skos od niej na ścianie wisiała półka. Komoda jak i wisząca półka były wykonane z drewna, które nie było pomalowane a tylko wyszlifowane. Biurko było pomalowane na jasny kolor praktycznie nie różniący się od koloru drewna, z którego została wykonana komoda oraz wcześniej wspomniana półka. Szafa natomiast była lekko ciemniejsza. Ściany w tym pokoju były bardzo ciemne. Przechodziły z czarnego w granatowy. Podobnego koloru były zasłony. Prawie sięgały ziemi a materiał z jakiego zostały wykonane wogóle nie prześwitywał. Po całej analizie mojego królestwa zostawiłem swoje bagaże w pierwszym lepszym miejscu. Później przebrałem się do spania a w sumie rozebrałam i padłem zmęczony na moje łoże. To był bardzo długi i męczący dzień. Wręcz błyskawicznie zasnąłem otulony nie grubym kocem.

Nasz domekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz